Y/N: jedziemy. Już...
Poczekałam aż Namjoon mi otworzy drzwi, ale chłopak stał wciąż przy komodzie.
RM: na pewno chcesz tędy wyjść? Nie wiemy czy ktoś się na nas nie czai.
Y/N: racja...
JM: to może ktoś pójdzie na zwiady, hmm?
JK: a zobaczy szpiegów? Wątpię...
RM: nie uciekniemy oknem bo zbyt wysoko... W końcu to chyba 6. piętro...
TH: moment... Ten budynek ma balkony, prawda?
RM: tak, ma, ale chyba nie nie myślisz o tym żeby...
Ale już było za późno. Tae otworzył okno na balkon.
JM: nie ma takiej opcji Tae.
JK: a czemu nie, Hyung? Mnie tam to nie przeszkadza...
Kook poszedł za Taehyungiem, a potem ja, RM i Jimin. Innego wyjścia chyba nie mieliśmy... Znając życie i tak mamy szpiegów. Ale przejście przez budynek jest chyba gorszą opcją... Mogą na nas czyhać przed wejściem lub nawet w korytarzu.
Bałam się schodzić balkonami. To było niebezpieczne. Fakt, chłopcy może mają kondycję, siłę i odwagę... Ale ja nie. Kilka minut mi zajęło samo przejście na drugą stronę barierki.
Postanowiłam spiąć dupę. Jeśli tego nie zrobię, oni mogą zginąć... Ja też... Dlatego lepiej się pospiesz Y/N...
Postawiłam niepewnie nogę na barierce balkonu niżej. Przełożyłam ręce niżej niż miałam dotychczas. Trzymałam się końcówki balkonu. Włożyłam nogi na niższy balkon... Trochę mi brakowało do podłogi. Wtedy zacisnęłam zęby i puściłam się na chwilę. Wylądowałam na balkonie niżej. Złapałam barierki. To było straszne, ale do przeżycia.
Zaczęłam tak schodzić. W sumie to tych balkonów nie było aż tak dużo, co mnie pocieszyło.
Po kilkunastu minutach byliśmy wszyscy na dole. Przeszliśmy przez płot. Czekało tam na nas srebrne auto. Jimin wyjął kluczyki z kieszeni i odpalił auto. Wsiedliśmy i pojechaliśmy pod dom Kiry...
Chłopcy wysadzili mnie kilka metrów przed. Poszłam w stronę domu. Jakimś cudem po krzakach i tarasie w ciągu dziecięciu minut udało mi się wejść na górę do mojego pokoju. Kira na szczęście mnie chyba nie widziała. Nawet jej chyba w domu nie było. Wybrałam szybko jakieś ciuchy z szafy i się przebrałam, a te brudne z porwania włożyłam głęboko pod łóżko. Poprawiłam szybko włosy i makijaż. Spojrzałam na zegarek. Kira już powinna być w domu... Coś ją pewnie zatrzymało. Poszłam więc na dół do salonu i oknem z salonu wyszłam na dwór. Dalej mnie zastanawiało jak to możliwe, że w moim pokoju było otwarte okno. Poszłam szybko naokoło i stanęłam przed drzwiami. Czekałam...
Kira podjechała pod dom kilka minut później. Widziałam, że gdy mnie zobaczyła, była zszokowana. Szybko wyskoczyła z auta i zamknęła je kluczykiem. Podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła. Odwzajemniłam uścisk.Kira: Jeju Y/N! Tak się martwiłam! Nie kontaktowałaś się ze mną, nie pisałaś, nie dzwoniłaś... Wszystko okej?
Y/N: tak, jak najbardziej, u rodziców było świetnie, moja mama już przestała mieć tak częste bóle głowy.
Kira: o, to super!
Kira wyciągnęła klucz z torebki i otworzyła drzwi. Weszłyśmy do środka.
Kira: może napijesz się czegoś? Kawy, herbaty... Jesteś głodna? A może chcesz iść się wykąpać?
Y/N: nie, dziękuję Kiruś... Słuchaj... Jest sprawa do obgadania... Poważna...
Kira: boję się...
Y/N: ehh... Siadaj...
Usiadłyśmy obie przy stoliku w kuchni. Kira splotła dłonie razem i popatrzyła na mnie.
Y/N: ehh... Będzie ciężko... A więc... Wiesz że ostatnio się zmieniłam... Zaczęłam inaczej postrzegać świat, dziwnie się zachowywać i takie tam... Sama na to narzekałaś, no nie?
Kira: no... tak...
Y/N: nie wiem z czego to się wzięło... Takie moje myślenie... Ale pomyślałam, że powinnam to wszystko sobie poukładać na spokojnie. Jednak czuję, że się zmieniłam i chcę odkryć dlaczego, po co i co mi to da... Dlatego Kiruś... Ehh...
Wstrzymałam się przez chwilę. A może jednak przestać ją okłamywać? W sumie... Nie, to by pogorszyło sprawę. Kira też byłaby zagrożona... I dowiedziałaby się, jak dużo razy kłamałam przez nią... Nie, lepiej nie. Spojrzałam jej w oczy. Wzięłam głęboki wdech.
Kira: nie no Y/N, jeśli nie chcesz, to nie m...
Y/N: chcę wyjechać na kilka tygodni.
Kira otworzyła szeroko oczy. Widziałam że jej się zaszkliły. W jej głowie zaczynały się roić pytania, widziałam to po jej wyrazie twarzy.
Kira: a-ale... J-jak to? Na ile? G-gdzie? Sama? Czemu? Znaczy... Niby wiem czemu... Ale... Musisz?
Y/N: Kiruś, przepraszam cię, ale nie umiem ci tego wyjaśnić. Po prostu czuję, że muszę... Ale tym razem obiecuję, będę dzwonić lub pisać co najmniej raz na trzy dni. Obiecuję... Nie martw się...
Kira: i tak będę...
Wstałam z krzesła i podeszłam do Kiry. Przytuliłam ją. Zaczęła lekko płakać w moją rękę.
Kira: k-kiedy... chcesz wyjechać?
Y/N: najlepiej dziś... Mam już wszystko załatwione, nocleg, jedzenie, miejsce... Wszystko... Także nie martw się. Wrócę jak już przemyślę. Maksymalnie pięć tygodni.
Kira: g-gdybyś czegoś potrzebowała...
Y/N: wiem Kira. Zawsze mogę na ciebie liczyć. Dziękuję... Ale chyba poradzę sobie sama. Obiecuję że będziemy w kontakcie.
Kira: D-dobrze Y/N... Zrobię ci coś na drogę...
Kira wstała i wtuliła się we mnie. Po chwili wytarła łzy z twarzy i stanęła przy blacie zaczęła robić mi kanapki.
Y/N: jeszcze raz przepraszam cię że tak nagle... Ale naprawdę, czuję, że coś się zmienia...
Kira: jak najbardziej cię rozumiem Y/N... Nie martw się
Kira zrobiła mi kanapki w ekspresowym tempie i zaczęła je zawijać w folię spożywczą.
Kira: Y/N... A kto cię tam zawiezie?
Szlag... Weź coś wymyśl...
Y/N: jadę najpierw srebrną taksówką, jedną z tych co są w mieście od niedawna. Potem kawałek za Seulem przesiadam się w autokar i już jadę do celu. Jest dobrze...
Kira: to dobrze...
Kira dała mi jedzenie. Popatrzyła mi w oczy. Lekko się uśmiechnęła.
Kira: idź się pakować. Nie będę ci przeszkadzać...
Y/N: dziękuję...
Kira: będę tęsknić Y/N...
Kira wtuliła się we mnie i wznowiła płacz. Pogłaskałam ją po plecach.
Y/N: ja też Kira, ja też... Dziękuję za wszystko... Wrócę niedługo...
Poszłam na górę. Spakowałam się, przyszykowałam. Kira pomogła mi znieść rzeczy na dół. Pożegnałyśmy się przed domem, oczywiście nie obyło się bez łez. Potem zaczęłam ciągnąć moje walizki na kółeczkach i nieść torbę w ręce. Pomachałam Kirze i gdy już później doszłam do auta chłopców, westchnęłam z ulgą.
Jimin i Jungkook pomogli mi spakować rzeczy do auta. Następnie wsiedliśmy. Usiadłam pomiędzy Kookiem a Taehyungiem z tyłu... I pojechaliśmy...RM: to teraz czas powiedzieć prawdę reszcie BTS...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka
Przepraszam znowu że tak późno rozdział ale to rzeczy niezależne ode mnie ale od Wattpada. Chyba tylko mnie tak nie lubi
Dziś obczaiłam sposób wstawiania, może następnym razem wypali, gdy wattpad nie będzie chciał współpracy.
Przepraszam was i kosiam 💜💜
CZYTASZ
Who are you? || Kim Taehyung
Fanfiction"... Chłopak chciał już pójść ale złapałam go za rękę i przyciągnęłam bliżej siebie. -stój!... A ty jak masz... Na imię... Kim ty jesteś? Chłopak lekko się zaśmiał... i wtedy zrobił to po raz pierwszy. Obrócił głowę w moją stronę... Zobaczyłam jeg...