S: ale... To niemożliwe żeby Taehyung żył...
Wtedy coś jakby we mnie pękło.
Y/N: j-jak to?
S: Arik... Oni...
JK: pokazał nam... Wtedy gdy zemdlałaś... Zaprowadził nas tam... Widzieliśmy jego ciało w trumnie... Z czerwoną plamą postrzałową...
S: tak mi przykro Y/N...
Patrzyłam na wszystkich zszokowana. Tae naprawdę nie żyje. Widzieli to. Tae... Nie żyje... O mój Boże. On nie żyje. On kurwa nie żyje. Ale... Nie... Nie nie nie... To na pewno sen, tak jak tamto!
Zaczęłam się bić po twarzy, szczypać itd. Wszystko wskazywało na to...
...Że to niestety nie sen...
Ale... O mój Boże... Straciłam go... Straciłam Tae... Straciłam Tae!
Łzy płynęły z moich oczu jak szalone. Trzęsłam się cała i patrzyłam na każdego z przerażeniem. Uderzał mnie ból prawdy. Ból tego, że Tae nie żyje...
S: Y/N... Spokojnie... Wszystko będzie do-...
Y/N: nie! Nic nie będzie dobrze! Nic nie będzie dobrze bez niego! Mój głupi, własny świat właśnie runął! Nie ma go tu Susie! Nie ma i nie będzie go!
Krzyczałam płacząc. Nie mogła znieść tego, jak oni są spokojni, podczas gdy ja umieram wewnętrznie! Jak mogą! Przecież Tae nie żyje!
S: Y/N... Poradzimy sobie... Teraz musimy pokonać Arika...
Y/N: w dupie to mam! Tae nie żyje! Nic się nie liczy bardziej!
JH: Y/N... Naprawdę lepiej będzie go pokonać... Dla spokoju.
Pomyślałam nad słowami Hoseoka. Zemsta... Pomszczę Tae. Tak, to dobry plan. Zabił Tae. Ja zabiję jego. Zemsta. Tak. Idealnie.
Y/N: macie rację. Trzeba go pokonać.
Otarłam szybko łzy i powoli wstałam. Wszyscy spojrzeli na mnie. Wzięłam głęboki wdech i lekko się uśmiechnęłam.
Y/N: kiedy idziemy?
JH: em... Trzeba spytać chłopaków, czy już obmyślili plan. Ale... Co cię tak wzięło?
Y/N: nic mnie nie wzięło, po prostu przyznaję wam rację. Mam iść do chłopaków?
JK: ja pójdę.
Jungkook wyszedł gdzieś. Po kilkunastu minutach wrócił z chłopakami. Wspólnie ustaliliśmy, że jeszcze dziś idziemy uderzyć na Arika, póki mamy siły i adrenalinę. Strzelamy do strażników nie patrząc na nic. Musimy złapać jego i Lee jak najprędzej. Niestety, Lee nie była tylko snem...
Susie dała mi mój telefon. Powiedziała, że był w naszej kryjówce. Każdy się rozszedł, szybko przygotowując do naszej wyprawy, a ja od razu weszłam w galerię i wyszukałam moje zdjęcia z Tae, które zdążyłam zrobić jakiś czas temu. Nie było ich jakoś nie wiadomo jak dużo, ale jednak były pięknymi wspomnieniami. Zaczęłam oglądać te kilkanaście zdjęć. Łzy mi nie raz spłynęły po policzku. To wszystko wydarzyło się zbyt szybko a mój mózg i serce jeszcze tego do końca nie pojęły.
Gdy już skończyliśmy przygotowania, odłożyłam telefon i poszłam do reszty. Przytuliliśmy się wszyscy... Nie żeby coś, ale chyba każdy z nas się bał.
Wyszliśmy i skierowaliśmy się w stronę budynku. Rozdzieliliśmy się. Susie z Namjoonem poszli w lewo, oddalając się od budynku, by pozostać na czatach... Ale nie wiedziałam, że lepiej się stoi na czatach trzymając za ręce... Hmm...
CZYTASZ
Who are you? || Kim Taehyung
Fanfiction"... Chłopak chciał już pójść ale złapałam go za rękę i przyciągnęłam bliżej siebie. -stój!... A ty jak masz... Na imię... Kim ty jesteś? Chłopak lekko się zaśmiał... i wtedy zrobił to po raz pierwszy. Obrócił głowę w moją stronę... Zobaczyłam jeg...