Zemdlałam...
-Y/N! Obudź się!
-Y/N, wstawaj!
-dasz radę, wierzymy w ciebie...
-kocham cię...
Tak, słyszałam głosy. Nie mogłam ich rozpoznać. Głowa mnie bolała... Chciałam otworzyć oczy. Ale nie mogłam.
-Y/N, błagam... Zbyt długo czekaliśmy...
Ruszyłam lekko ręką. Dałam im znak, że żyję. Choć nie wiedziałam, kto jest wokół mnie. Słyszałam tylko krzyki radości na mój gest i płacz szczęścia. Ktoś złapał mnie za rękę... Ta jego była ciepła. Jak takie świeże bułeczki wyjęte minutkę temu z piekarnika... Zjadłabym takie... Ale wciąż mnie zastanawia, czyje to głosy...
Czyjś kciuk gładził moją rękę. Czułam, że reszta osób jest wokół mnie. Ścisnęłam mocniej rękę tej osoby. Delikatnie się uśmiechnęłam. Tak leciutko, ale zauważalnie.
-uśmiechnęła się! Widziałem!
-Y/N, chodź do nas...
Tak bardzo chciałam. Choć nie wiem, kto mnie woła. Nie umiem rozpoznać głosów. Czułam ból w prawym ramieniu i na brzuchu. Zacisnęłam mocniej powieki. Postanowiłam próbować otworzyć oczy.
Naprawdę było ciężko. Miałam wrażenie że moje powieki ważą tonę! Naprawdę, chciałam otworzyć oczy. Ale nie mogłam. Osoby wokół mnie zaczęły mi dawać motywację. Dzięki nim tak naprawdę udało mi się w końcu otworzyć oczy. Ale je znów zamknęłam, bo oślepiło mnie bardzo jasne światło. To nie było słońce. Sztuczne światło. Jakieś lampy...
-Y/N! Nareszcie... Kocham cię...
Zrobiło mi się miło. Choć nie wiem kto to powiedział. Przecież Tae nie żyje... Znaczy niby żyje... Ale nie żyje. On nie może żyć. Nie ma takiej szansy... Ale w każdym razie, muszę w końcu otworzyć oczy. Na poważnie.
Otworzyłam oczy drugi raz. Przymrużyłam je. Światło wciąż dawało mi po oczach. Obraz był rozmazany. Starałam się cokolwiek zobaczyć. Zaczęłam powoli obracać głową. 8 osób było nade mną. Jeden chłopak siedział przy mnie, reszta stała. Obraz był bardzo rozmazany co tylko mnie wkurzyło. Zaczęłam powoli mrugać oczami. Wszyscy mówili "Y/N, obudziłaś się!" albo "Y/N, jeny, jak dobrze..." czy coś. Nie wiedziałam, o co chodzi. Chłopak coraz częściej ściskał mnie za rękę, a ja coraz częściej oddychałam. Poczułam pocałunek na policzku...
Powoli wszystko przestawało być niewyraźnie. Przyjrzałam się dokładniej. Tylko jedna dziewczyna... Pewnie Kira. A nie... Kira nie żyje... To Susie. Na bank.
W końcu udało mi się złapać ostrość. Wszyscy chłopcy z BTS tam byli. I Susie. Miałam rację. Przy mnie siedział Tae... Nie, to niemożliwe. Przecież Tae nie żyje... Rozejrzałam się wokół siebie. Jestem... W szpitalu?
Usta mi drżały. Zaczęłam głębiej oddychać przez nos. Słyszałam świszczący dźwięk... Spojrzałam na siebie. Miałam podpiętą kroplówkę. Otworzyłam powoli usta. Próbowałam wydobyć z siebie słowa...
Y/N: Tae?...
Spojrzałam na chłopaka. To nie może być on. Przecież wszyscy go widzieli... Jaka jest ich reakcja na to... Czemu... Ehh... Za dużo tego wszystkiego.
Chłopakowi zaszkliły się oczy. Uśmiechnął się lekko. Położył drugą rękę na naszych złączonych dłoniach.
TH: tak... To Tae kochanie...
CZYTASZ
Who are you? || Kim Taehyung
Fanfiction"... Chłopak chciał już pójść ale złapałam go za rękę i przyciągnęłam bliżej siebie. -stój!... A ty jak masz... Na imię... Kim ty jesteś? Chłopak lekko się zaśmiał... i wtedy zrobił to po raz pierwszy. Obrócił głowę w moją stronę... Zobaczyłam jeg...