11...

402 19 45
                                    

TH: ALE JAK!?

*RM: nie wiem jak ale usłyszeliśmy, że mają twoją lokalizację. Musisz uciekać. TERAZ!

TH: NIE ZDĄŻĘ UCIEC!

*JM: musisz Taehyung. Teraz. Złapią cię i już po nas.

TH: nie mam jak uciec! Ani gdzie!

*RM: musisz to zrobić!

TH: ehh... Ratujcie się. Coś wymyślę.

*JM: Czekaj, Taehyu...

  Tae się rozłączył i popatrzył na mnie. Jego mina była poważna i stanowcza, ale widziałam w jego oczach lekką panikę. Wziął mnie za rękę i pociągnął. Zdążyłam chwycić klucze z szafki i telefon. Zbiegliśmy na dół. Tae otworzył szybko drzwi do ogrodu a ja je zamknęłam na klucz. Ruszyliśmy przed siebie. Już chciałam wybiec przed dom i uciekać ulicą ale Tae złapał moją rękę i pociągnął do siebie.

TH: nie możemy biec tamtędy, będziemy na widoku!

Zaczęłam biec obok niego. Ale... On biegł prosto na płot!

Y/N: Tae, co ty...

  Taehyung wspiął się na płot i go przeskoczył. Fajnie tylko, że ja nie miałam takich umiejętności i nie byłam super ninją. A kurde chciałam być... W tej chwili nawet bardzo...
  Tae obrócił się i popatrzył na mnie.

TH: fak. Przepraszam!

  Zaczął przeskakiwać spowrotem przez płot. W tym momencie usłyszałam pisk wielu opon. Wystraszyłam się. Tae podsadził mnie i przeszłam przez płot. Czekałam na Tae. Wszedł na płot i spojrzał za siebie. Goście ubrani na czarno otoczyli dom. Podbiegli do drzwi tylnych i Tae skorzystał z chwili ich nieuwagi i przeskoczył za płot. Zaczęliśmy biec ile sił w nogach, oczywiście Tae trochę szybciej. Starał się zwalniać żeby być blisko mnie.

???: EEE, SZEFIE! TAM SĄ!

  Przeraziłam się. Serce zaczęło mi mocniej bić. Adrenalina uderzyła do głowy i biegłam najszybciej jak umiałam, a tak biegłam tylko w 2. klasie liceum na W-Fie. Patrzyłam na Tae. Cały czas wpatrywał się we mnie zmartwiony. Biegliśmy bardzo szybko. Usłyszeliśmy krzyki mężczyzn, piski opon, warczenie silników... Czułam że nie damy rady... Tak, ta moja wiara w siebie w takich sytuacjach. Popatrzyłam na Tae. Czułam, że tracę siły. Taehyung to zauważył. Podbiegł do mnie.

TH: dajesz radę Y/N?

Y/N: T-taehyung... Ja... N-nie dam...

TH: spokojnie Y/N... Jestem tu...

  Taehyung stanął na chwilę. Momentalnie się zatrzymałam przy nim.

Y/N: co ty robisz Taehyung!? Siedzą nam na ogonie! Oni mają auta!

TH: i broń. Wskakuj.

  Taehyung rozłożył ręce przed siebie.

Y/N: OSZALAŁEŚ!?

TH: nie mamy czasu Y/N! Wskakuj, błagam!

Y/N: jak przeżyjemy to dostaniesz opiernicz za to...

TH: już się boję kary...

  Taehyung wziął mnie na ręce. Zaczął biec bardzo szybko. Widziałam z tyłu tych gości w czarnym. Bałam się. Odruchowo wtuliłam się w Tae. Taehyung biegł bardzo szybko. A ja czułam się bezpieczna. Pomimo całej sytuacji, czułam się bezpieczna w jego ramionach. Ostatni raz czułam się tak przy rodzicach... Ale kiedy to było... A teraz? Co oznacza to dziwne uczucie... Czy to... Nie, to nie może być to. Popatrzyłam na twarz Tae. Był cały spocony ale biegł ile sił w nogach. Nawet nie wiedziałam, gdzie biegł. Widziałem tylko jak skręcaliśmy w kolejne uliczki, coraz mniej widoczne i coraz węższe. Krzyki mężczyzn i odgłosy samochodów coraz bardziej cichły... Aż przestałam je słyszeć.
 
  Tae wbiegł ze mną do jakiegoś ciemnego pomieszczenia. Jeszcze bardziej się w niego wtuliłam. Niby byliśmy w budynku, ale Tae wciąż biegł. Bałam się... Ale miałam nadzieję, że Tae mnie ochroni. Po kilku minutach, pokonaniu kilku korytarzy i schodów, Tae zaczął zwalniać bieg. Wszedł ze mną do jakiegoś pomieszczenia i postawił mnie ostrożnie na ziemi. Następnie zamknął drzwi na zatrzaski i podszedł do mnie. Usiadłam na biurku, które tam się znajdowało. Tae przeczesał nerwowo włosy.

Who are you? || Kim Taehyung Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz