Następnego dnia Taehyunga ze mną nie było. Napisał mi że mają jakieś próby czy coś. Dziś przez praktycznie cały dzień biegali wokół mnie lekarze i pielęgniarki. Stwierdzili, że mój stan się polepsza i że jutro lub pojutrze będę mogła wrócić do domu, ale będę musiała jeszcze brać leki. I że ktoś musi mnie pilnować w braniu ich... Więc muszę mieszkać z kimś... I to będzie problem.
Cały czas zastanawiałam się co z mieszkaniem. Nie mogę mieszkać u Tae... Po prostu nie mogę. To zbyt duża odpowiedzialność, możliwość kłopotów z fanami... Wolę nie.
Żadnego z chłopaków też nie będę prosić. Nawet nie pamiętam zbyt dobrze relacji z nimi... Więc dalej czuję jakby byli to świeżo poznani przeze mnie ludzie. Zresztą, Tae i Susie też.
A, właśnie. Myślałam nad Susie. Nie wiem, gdzie mieszka, chyba tam nie byłam... Bynajmniej NIE PAMIĘTAM. Ehh... Boję się ją spytać. To głupota. Musiałaby mieć mnie na głowie. Utrzymywać na razie nas dwie i w ogóle inne takie......
S: zgadzam się!
Y/N: c-co?
S: bardzo chętnie się zgadzam. Brakuje mi współlokatorki... A o utrzymanie się nie martw. Na razie nam starczy.
Okej, czyli jednak się zgodziła z wielkim entuzjazmem. A bałam się że mi nie wyjdzie ta rozmowa.
S: oj już ja cię przypilnuję z tymi lekami. Zobaczysz. A tylko spróbuj ich nie wziąć!
Zaczynam się bać mieszkania z nią...
S: to... Kiedy się wprowadzasz?
Y/N: jak mnie wypuszczą ze szpitala.
S: a kiedy to będzie?
Y/N: jak uznają że jest ze mną wystarczająco dobrze żebym mogła wyjść ze szpitala.
S: a kiedy to stwierdzą?
Y/N: kiedy mój stan się jeszcze polepszy. 😊
S: odpowiedz mi normalnie.
Y/N: no po prostu nie wiem Susie. Nie jestem jasnowidzką. Zobaczymy kiedy mnie wypuszczą...
Ogólnie Susie siedziała u mnie dobre pół godziny. Rozmawiałyśmy dużo na różne tematy. Opowiadała mi niektóre rzeczy, których nie pamiętałam. W końcu po jakimś czasie musiała już iść więc pożegnałyśmy się a dziewczyna obiecała, że jeszcze wróci jutro rano i wyszła. Zostałam sama.
Lekarz był u mnie jeszcze kilka razy tego dnia. Robiłam sobie też kilka drzemek... Aż w końcu wieczorem zasnęłam...
Obudziłam się następnego dnia około 8:00... A raczej lekarze mnie obudzili. Musieli mi porobić kolejne badania. Byłam zmęczona bo się nie wyspałam, ale oni stwierdzili, że wszystko jest dobrze z moimi wynikami i że jeszcze dziś będę mogła udać się do domu. Wyszli po kilkunastu minutach badań. I miałam już iść spać... Ale oczywiście przyszedł Taehyung i mi to uniemożliwił.
TH: hej kochanie. Jak wyniki?
Chłopak podszedł do mnie. Przytulił mnie i złożył czuły pocałunek na moich ustach. Ziewnęłam głośno i przeciągnęłam się.
Y/N: chyba dobrze... Będę mogła wyjść już dzisiaj...
W Taehyunga oczach pojawiła się wielka radość znów mnie przytulił.
TH: to super! Świetnie! Nie cieszysz się?
Y/N: cieszę cieszę...
TH: masz zły dzień? Co ty taka markotna?
Y/N: po prostu się nie wyspałam...
TH: oh. Biedna Y/N... Może ja cię zostawię? Przyjdę później gdy już będziesz wyspana. Pisz gdy się obudzisz...
Y/N: nie chcę być niemiła i cię wyganiać... Ale tak naprawdę to dobra myśl. Chciałabym się zdrzemnąć.
TH: jasne, nie ma problemu myszko.
Taehyung pocałował mnie i wyszedł szybciej niż wszedł. To chyba była jego najkrótsza wizyta u mnie w szpitalu. Poczułam się głupio... Ale moje zamykające się powieki mówiły same za siebie. Patrzyłam jeszcze chwilę na drzwi którymi wyszedł Tae... Ale nie dałam rady. Wkrótce zamknęłam oczy i zasnęłam...
Obudziłam się później około 14:00. W samą porę, bo chwilę później przyszli lekarze, którzy pewnie mieli zamiar mnie obudzić, gdybym sama tego nie zrobiła. Zrobili ostatnie, szybkie badania. Pielęgniarki spakowały część moich rzeczy, resztę miałam blisko siebie. Potwierdzili, że mogę iść do domu, tylko ktoś musi mnie odebrać. Napisałam do Susie... Bo to do niej idę. Odpisała że niedługo będzie. Lekarze dali mi dokumenty do podpisania i niektóre wyniki badań. Wzięłam rzeczy, które jeden miły lekarz pomógł mi później nieść i czekałam na Susie w holu.
Dziewczyna przyjechała kilkanaście minut później. Był z nią Taehyung i Namjoon. Przywitali się ze mną, byli cali pogodni. Widać, że cieszyło ich to, że wychodzę ze szpitala. Teraz trzeba będzie zacząć znowu życie...
Realne życie...
Zanieśli moje rzeczy do samochodu i poszliśmy. Pojechaliśmy do domu Susie. Jednak zanim zdążyłam dobrze postawić stopę za furtką, Taehyung porwał mnie na spacer. Susie i RM nie mieli nic przeciwko i poszli do domu przenosić moje rzeczy itd. A ja poszłam z Tae...
Chodziliśmy kilka minut choć wiedziałam, że nie powinnam jeszcze tak daleko chodzić że względu na rany po postrzale... Ale trudno.
Rozmawialiśmy chwilkę o przyrodzie, ogrodach przy domach ludzi, które mijaliśmy i o wielu innych sprawach. Ale mnie prawda kłuła w serce i musiałam się dowiedzieć tego co chciałam. Zaczęłam nieśmiało rozmowę na inny temat.
Y/N: Taehyung...
TH: tak?
Y/N: a jak to było... Przed tym incydentem z galerią? Jak wszystko się toczyło? Życie? Nasza przyjaźń ze wszystkimi? I inne takie. Choć pewnie mój wypadek praktycznie nic nie zmienił...
TH: oj zmienił i to dużo. Mogę ci o tym chętnie opowiedzieć, jeśli chcesz. A o czym konkretnie chcesz coś wiedzieć, hmm?
Wzięłam wdech i popatrzyłam na chłopaka. To co mnie najbardziej interesuje w tej chwili...
Y/N: Taehyung... Opowiedz mi o naszym związku... O nas...~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć Makrelki😘🥺
Przepraszam że ten rozdział taki krótki i głupi.
W następnych postaram się bardziej.
Teraz jest coraz ciężej ją pisać bo akcja opadła...
Ale do następnego
Kosiam was💜💜
CZYTASZ
Who are you? || Kim Taehyung
Fanfiction"... Chłopak chciał już pójść ale złapałam go za rękę i przyciągnęłam bliżej siebie. -stój!... A ty jak masz... Na imię... Kim ty jesteś? Chłopak lekko się zaśmiał... i wtedy zrobił to po raz pierwszy. Obrócił głowę w moją stronę... Zobaczyłam jeg...