???: jestem Susie...
Uścisnęłam rękę dziewczyny. Spojrzała na Tae.
S: gdzieś o was słyszałam...
Jungkook i Taehyung wymienili spojrzenia. Kook przeczesał włosy.
JK: naprawdę?
S: tak. Wy chyba jesteście z tego zespołu BTS... To was szukają, tak?
TH: ehh... Tak... Ale nie wydaj nas nikomu... Naprawdę, już teraz mamy kłopoty...
S: przecież widzę. Wpadliście w ręce Arika. To nawet nie są kłopoty. To jest już prawie śmierć.
Y/N: a ty? Jak tu wpadłaś?
S: nie wiem sama. Walczę z nimi już od dłuższego czasu... Kilka miesięcy. Nigdy nie widziałam Arika na oczy. Ale wiem jedno - jest zdolny do wszystkiego. Jednak z moją malutką M-16 mają mniejsze szanse... ( ͡° ͜ʖ ͡°)
JK: kiedy cię złapali?
S: jakoś dwa dni temu. Nie dopilnowałam się. Byłam z moim kolegą i oczywiście zapomniałam wziąć podręczny paralizatorek. Ten jeden walony raz! Wpadli do galerii, złapali mnie jak szłam schodami. Było ich dwóch, myślałam że wystarczy ich pobić... Jednak paralizator zazwyczaj odwala większość roboty. Chyba mi coś wstrzyknęli... Dalej nie pamiętam. Tylko wiem że byłam tu... A później znów mi to podali. No i teraz jestem tu. Właśnie. Nie zabrali mi broni?...
Dziewczyna zaczęła się poklepywać, szukając broni. Miała ją na sobie. Wyjęła ją i spojrzała na nią wściekła.
S: Szlag. Zabrali naboje... Ale i tak wychodzą na debili. Nawet jak dostaną taką lufą w łeb to nie przeżyją jak im rozwali głowę. Idioci.
JK: ale nie tacy idioci, skoro potrafią tak naciągać ludzi a potem ich śledzić.
S: wciąż jednak idioci.
Y/N: racja.
S: dobra. Widzę że wy niedoświadczeni w walce. Trzymajcie się mnie a nie zginiecie. Chodźmy!
Susie skierowała się w stronę drzwi. Ale my staliśmy i tylko na nią patrzyliśmy. Susie odwróciła się w naszą stronę.
S: no co tak stoicie? Idziemy!
Y/N: skąd mamy mieć pewność, że możemy ci ufać?
S: a macie inny wybór?
JK: możemy cię na przykład zabić tu i teraz...
S: nie dacie rady.
JK: znam Taekwondo.
S: a ja znam twoją starą. Niepotrzebne mi do życia twoje taekwondo. Myślisz że nie umiem się bić? Mogę cię sklepać kiedy chcę.
Y/N: ej no nie pobijcie mi się tu.
TH: własnie, nic nam to nie da.
S: ale wracając... Niby czemu mielibyście mi nie ufać? Ja rozumiem że się w ogóle nie znamy... Ale mnie też tu więzili i też chcę się ich pozbyć. Durni są...
Y/N: dlaczego chcesz się ich pozbyć?
S: to moja sprawa... Może powiem wam kiedy indziej.
JK: jeśli chcesz żebyśmy ci ufali to powiedz nam teraz.
S: nie muszę.
JK: a my nie musimy ci ufać.
S: zginiecie! Nie wiecie do czego są zdolni ci ludzie!
JK: to nam powiedz! I powiedz co takiego ci zrobili!
S: to nie wasza sprawa!
JK: jednak nasza bo nie chcesz mieć na sumieniu naszych śmierci! Powiedz!
S: zabili mojego chłopaka!
Po tych słowach nastała cisza. Niezręczna cisza pełna współczucia dla Susie. Ta firma naprawdę jest chora... Zabijają ludzi. Chore.
Y/N: my... Tak nam przykro Susie... Tak dobry, prosty człowiek zginął z rąk tej mafii...
S: no nie do końca prosty...
Y/N: dlaczego?
S: moim chłopakiem... Był Kwon Ji-yong... G-dragon...
Y/N: japierdole...
To prawda, G-Dragon zginął kilka lat temu... Ponoć popełnił samobójstwo strzałem w głowę nad mostem, przez co jego ciało spadło do rzeki... A jednak nie...
Y/N: o cholera... Czyli...
S: tak. Rodzina zmyśliła tą historyjkę z mostem i podała mediom... Bo bali się o siebie... Że Arik i jego firma dopadną też ich...
TH: masakra...
Susie otarła jedną łzę i chwyciła do rąk swoją broń.
S: no ale nic... Co było - minęło. Nie cofniemy czasu...
Przegładziła palcem swoją broń.
S: nie musicie mi ufać... Ale chcę dla was dobrze. Razem będzie nam łatwiej dotrzeć do Arika i go pokonać. Im więcej osób tym lepiej... Ale skoro nie... Miałam dobre chęci...
Susie przekroczyła próg. Chwyciłam ją za rękę.
Y/N: Czekaj!
Susie obróciła się w moją stronę.
Y/N: Ugh... Pójdziemy z tobą. Masz moje zaufanie. Ale nie spierdol tego bo będzie źle.
S: jasne.
Susie uśmiechnęła się i zbadała Kooka wzrokiem.
S: daj swoją M-16.
JK: ale...
S: moja nie ma nabojów! I tak pewnie nie umiesz celować.
JK: skąd wiesz?
S: bo wyglądasz na takiego co nawet nie wie, co to odbyt. Daj.
JK: Coś czuję że już cię nie lubię.
S: nie ucierpię z tego powodu.
JK: ehh.
Jungkook wziął swoją broń i z bólem wręczył ją Susie. Teatralnie otarł niewidzialne łzy a Susie przewróciła oczami.
S: dobra dzieciaki, idziemy.
Y/N: żadne dzieciaki.
S: niby ile ty masz lat?
Y/N: kobietek się o wiek nie pyta.
S: jesteśmy rówieśniczkami.
Y/N: no i?
Podeszłam do Susie i położyłam rękę na jej ramieniu. Naszykowaliśmy bronie. Jungkook stanął za Tae, który wciąż miał na rękach nieprzytomnego Jimina. Uśmiechnęłam się do Tae, a on skinął głową.
Susie wyszła z pomieszczenia i stanęła w miejscu. Popatrzyła trochę wyżej przed sobą. Podeszłam do niej i wtedy...???: no proszę, ktoś postanowił nas odwiedzić...
Susie zamarła i odsunęła się krok do tyłu...
S: Arik...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzisiaj taki krótszy, rozmowny rozdział, ale niedługo może też być ciekawie.
Mam nadzieję że akcja nie jest zbyt nudna. Staram się 🥺
To ten
Do następnego
Kosiam was💜💜
CZYTASZ
Who are you? || Kim Taehyung
Fanfiction"... Chłopak chciał już pójść ale złapałam go za rękę i przyciągnęłam bliżej siebie. -stój!... A ty jak masz... Na imię... Kim ty jesteś? Chłopak lekko się zaśmiał... i wtedy zrobił to po raz pierwszy. Obrócił głowę w moją stronę... Zobaczyłam jeg...