To właśnie był jeden z tych dni.
Każda osoba miała je raz na jakiś czas, ale Harry'emu Potterowi wydawało się, że dobre dni - lub do cholery, normalne - były rzadkie. Było aż tak źle, że Umbridge męczyła go co minutę, o każdej godzinie, każdego dnia. Miał dość problemów z nią. Nie wspominając o całej szkole, szepczącej nieustannie za jego plecami - a nawet w prosto w twarz - o tym, jak szalony był, ponieważ mówił, że Voldemort wrócił.
Och tak, Cedric po prostu "padł martwy z własnej woli„. W jednej chwili żył, a w następnej zdecydował. "Myślę, że teraz przestanę„.
Cały czarodziejski świat miał taką błyskotliwą myśl, prawda?
Więc, oczywiście, Harry nie mógł po prostu poradzić sobie z innym nauczycielem, który chciał go zdobyć, lub nie mógł po prostu poradzić sobie z całym czarodziejskim światem, który myślał że jest zły - nie, to musiało się stać.
Harry oficjalnie zdecydował, że został przeklęty. Nie było na to innego wyjaśnienia. Był przeklęty. Przeklęty, by pojawił się psychopatyczny wariat, który chciał go zabić, przeklęty, by mieć korpulentną, różową, ropuszą wiedźmę, rzeźbiącą kłamstwa wewnętrznej stronie dłoni i wreszcie, przeklęty przez swojego arcyrywala.
Nie, nie wystarczyło, że był obłąkanym Chłopcem, Który Przeżył. Nie, to nie wystarczyło. Nie mógł mieć normalnego życia, los zdecydował, że on po prostu potrzebuje w swoim życiu o jeden problem więcej.
Jak chwalebnie.
- Uch...Nie martw się kolego.- spróbował Ron, a jego ton starał się go uspokoić- To mógł być Malfoy.
Rudowłosy chłopak, którego Harry uważał za najlepszego przyjaciela, choć poważnie rozważał to z powodu tego komentarza, dostał od Hermiony porządne uderzenie w tył głowy.
- Przysięgam, że łyżeczka jest bardziej taktowna.- mruknęła Hermiona, kręcąc głową. Harry próbował się uśmiechnąć na to co powiedziała, ale okazał się to tylko krzywy grymas.
- Nie jestem pewien, czy Snape jest lepszy.
W związku z tym powiedział, profesor obecnie obciąża Draco Malfoya niekończącym się, wściekłym strumieniem najgorszych obelg, jakie Harry kiedykolwiek słyszał, jak Mistrz Eliksirów mówi jakiejkolwiek istocie ludzkiej. W końcu to wina Malfoya, że oboje byli w tym całym bałaganie. Mała grupa składająca się z Harry'ego, Rona, Hermiony, Draco i profesora Snape'a znajdowała się obecnie w biurze dyrektora.
Tak więc, obrzydliwa opowieść zaczęła się tego popołudnia, tuż przed klasą eliksirów.
Jak zwykle Malfoy starał się pozbyć Harry'ego i jego przyjaciół. Poprzedniej nocy Harry znowu miał szlaban z Umbridge i szczerze mówiąc, nie miał dość energii, by odgryźć się Ślizgonowi.
Zignorował, więc drugiego chłopca - co było jego pierwszym błędem. Scena rozegrała się w ciągu 10 sekund, ale Harry'emu wydawało się to wiecznością.
Gdy Harry ominął drugiego chłopca, usłyszał krzyk Malfoya:
- Adversus adhaero!
Zaklęcie uderzyło go w plecy, pchając jego ciało w kierunku otwartych drzwi klasy. W tym samym momencie, w drzwiach pojawił się profesor Snape - najpewniej zganić każdego krnąbrnego studenta, który wciąż znajduje się na korytarzu. Harry uderzył prosto w Mistrza Eliksirów, sprawiając, że obaj upadli na podłogę.
CZYTASZ
Jeden z tych dni | Harry Potter Severitus Tłumaczenie
FanfictionAkcja dzieje się na piątym roku. "Harry Potter i Severus Snape zmuszeni do pozostania w odległości 10 stóp od siebie, muszą nauczyć się dogadywać lub umrzeć próbując. Ale w najtrudniejszych czasach można się nauczyć rzeczy, o których nie można było...