Zaczynam siebie poznawać

2K 120 4
                                    


Severus wiedział, że pozostanie w komnatach drugi dzień z rzędu prawdopodobnie nie jest dobre dla chłopca. Poprzedni dzień spędził tylko na obserwowaniu go. To było niezłe osiągnięcie ze strony Severusa, że nie warczał na Pottera i nie wykrzykiwał poniżających komentarzy, kiedy tylko otwierał usta. Ale z drugiej strony chłopiec był cichy przez resztę dnia, więc nie było zbyt wiele do roboty. Jednak zdarzało się, że chłopiec patrzył na jeden z obrazów na ścianie, który przedstawiał błękitne niebo i zieloną trawę wiejącą na wietrze, z nieco smutnym wyrazem twarzy.

Dzisiaj nie było inaczej. To był już początek pięknego dnia. Bez wątpienia chłopiec byłby teraz z przyjaciółmi na zewnątrz, ciesząc się świeżym powietrzem i słońcem.

Severus nie mógł pozbyć się pragnienia upewnienia się, że chłopiec jest zdrowy. Szczerze mówiąc, to było wręcz denerwujące. Ale istniała pilniejsza sprawa niż odpoczynek na świeżym powietrzu; musieli wydłużyć dystans. Potter miał zajęcia, na które musiał uczęszczać i jeśli obaj nie znajdą tematów do rozmów, to nawet podczas zajęć eliksirów trudno byłoby się im poruszać.

Jednak w myślach Severusa ciągle krążyły wydarzenia z poprzedniej nocy. Przeczucie, które narastało z każdą interakcją z chłopcem, podwoiło się wtedy, gdy Severus był świadkiem koszmaru. Był zaniepokojony gwałtownym charakterem wydarzenia. Krzyki nigdy nie osiągały takiego poziomu, chyba że dana osoba przepełniona była silnym cierpieniem lub pod wpływem Klątwy Cruciatus.

Więc albo chłopiec miał więcej demonów, niż wcześniej zakładał, w co Severus szybko zaczął wierzyć, albo chłopiec przeżywał na nowo tamtą nocy, kiedy Czarny Pan powstał.

Obie były obrzydliwymi możliwościami.

Drogi Merlinie, on się na to nie pisał. Dlaczego nikt nic nie zauważył? Z pewnością ktoś zauważyłby, że Złoty Chłopiec ma problemy, zwłaszcza po trzecim zadaniu. Był dzieckiem, na brodę Merlina, oczywiście, że będzie miał koszmary. Ale Severus nie był opiekunem domu chłopca. Nie był odpowiedzialny za zauważenie tych rzeczy. Musiał pilnować swoich Ślizgonów.

- Sev, obiecałeś opiekować się moim chłopcem i do tej pory wykonałeś dobrą, kiepską robotę, jeśli tak powiem.

O popatrz. To było zbliżające się szaleństwo. Tyle że teraz nadchodziło znacznie szybciej. Och, co za radość.

Severus musiał przyznać, chłopiec nie był jakimś dużym utrapieniem. Było oczywiste, że Potter przez większość czasu próbował być uprzejmy. Jasne, miał swoje chwile, ale ogólnie rzecz biorąc, była to zupełna odwrotność tego, czego Severus oczekiwał od syna Jamesa Pottera.

Jutro zaczęły się zajęcia. Co oznaczało, że został tylko dzisiejszy dzień, żeby zwiększyć dystans i móc dowiedzieć się więcej o chłopcu.

Severus westchnął i ścisnął grzbiet nosa. Zapowiadał się długi dzień.

Początek śniadania był w najlepszym razie niezręczny. Chłopiec był bardziej stonowany niż wczoraj, ale Severus łapał wzrok Pottera, który raz na jakiś czas na niego zerkał. W tych zielonych oczach kryła się ciekawość.

Czy nikt nigdy nie był miły dla chłopca po koszmarze? Potter zachowywał się, jakby nie był pewien, co teraz sądzić o Severusie. Po sposobie, w jaki chłopiec bełkotał „przepraszam” w kółko ostatniej nocy, widać było, że nie spodziewał się miłego traktowania.

Jeden z tych dni | Harry Potter Severitus TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz