Wjazd do lochów

2.9K 133 34
                                    

-Przeklęty starzec! - mruknął pod nosem Snape, zupełnie nieświadomy uczniów, którzy schodzili im z drogi. Ręka zaciśnięta na szyi Harry'ego nie była już delikatna. Każdy uczeń, który zauważył ich oboje idących korytarzami lochów, posłał Harry'emu litujące spojrzenia, po czym uciekał tak szybko, jak tylko mógł.

Bez wątpienia wszyscy myśleli, że Harry ma kłopoty. Duże kłopoty. Pojawią się pogłoski o śmierci Harry'ego z rąk Mistrza Eliksirów na śniadaniu nad jajkami i sokiem z dyni.

Harry nie mógł powstrzymać się od myślenia o tym samym. Cieszył się, że nie było już więcej zajęć na ten dzień. Nie był pewien, czy poradzi sobie z tym całym bałaganem. W tej chwili jego największym zmartwieniem był dzisiejszy szlaban u Umbridge.

- Potrafisz to sobie wyobrazić? - pomyślał gorzko Harry - Moi dwaj najmniej ulubieni nauczyciele w tym samym pokoju, sterczący nade mną.

Przynajmniej nie musiał mieszkać z Umbridge. Harry wiedział, że gdyby miał pełną kontrolę nad swoją sytuacją życiową, rzuciłby się z Wieży Astronomicznej przed zmrokiem. Gdyby miał wybór, nie było wątpliwości, oddałby Snape’owi wielką przysługę. Wszystko związane z Umbridge było okropne i strasznie przerażające; sposób w jaki na niego patrzyła, przyglądała mu się z tym pogardliwym uśmiechem; sposób w jaki sprawdzała jego rękę pod koniec szlabanu; sposób w jaki wydawała się czerpać z jego bólu ogromną przyjemność. Niemal rywalizowała tym z obsesją Voldemorta. Wszystko w niej sprawiało, że Harry wzdrygnął się z odrazą.

Przynajmniej Snape był całkiem szczery, w tym, co myślał i jak zachowywał się wobec Harry'ego. W Umbridge było coś przebiegłego, a Harry nigdy nie był pewien, co tak naprawdę myśli. W przypadku Snape'a było niezwykle jasne, co myślał, zwłaszcza, że wypowiedział to wielokrotnie.

Ale to co sprawiało, że Harry wybrał Snape'a zamiast Umbridge, to fakt, że nigdy nie wyrządził Harry'emu skrajnej krzywdy. Bez względu na to, jak bardzo Harry odwzajemniał nienawiść, jaką dażył go Snape, musiał przyznać, że ten człowiek wielokrotnie chronił go przed niebezpieczeństwem.

Mimo to...to nie wyjaśniało, dlaczego mężczyzna go nienawidził. Jaka osoba nienawidzi jedenastoletnie dziecko, zanim jeszcze się z nim spotkało? Co do cholery zrobił Harry, żeby na to zasłużyć? Miał jedenaście lat, do jasnej cholery. Poważnie, daj spokój, jak to mogło być sprawiedliwe? Im więcej Harry myślał o niesprawiedliwości zniesławienia, tym gorzej czuł się w środku.

Ale-

Łagodny głos zdawał się wchodzić w głowę Harry'ego.

-Chronił cię przez pierwszy rok. Ty i twoi przyjaciele niesłusznie myśleliście, że to on cię zaatakował. Pomógł uratować ci życie podczas incydentu z miotłą.

Ale-

-A pamiętasz trzeci rok? Stanął pomiędzy Remusem, a waszą trójką. Był gotów dla ciebie zostać zranionym przez wilkołaka.

Lupin nie miał na myśli....

-Czwarty rok, walczył wściekle, byś został usunięty z turnieju.

Ale nie wcześniej, niż oskarżył mnie o wrzucenie pergaminu z nazwiskiem do Czary Ognia.

- Nadal walczył dla ciebie. Za ten fakt, jeśli pamiętasz, byłeś naprawdę bardzo wdzięczny, ponieważ później nikt ci nie uwierzył. Nawet twój najleprzy kumpel.

Jeden z tych dni | Harry Potter Severitus TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz