Łzy motyla

1.8K 110 11
                                    


- Profesorze…

-

O co chodzi, Potter? Jak widzisz, jestem bardzo zajęty…

- Wiem, co robisz.

Mężczyzna zamarł na ułamek sekundy. Minął ułamek sekundy, zanim kontynuował pisanie na czerwono, oceniając wypracowanie jakiegoś kiepskiego ucznia.

- Przepraszam?

- I to nie działa.

Teraz zwrócił na siebie uwagę mężczyzny. Snape odwrócił się od biurka, wpatrując bezpośrednio w Harry'ego, który zachował twardą postawę, gdy napotkał spojrzenie. Było już po obiedzie i znajdowali się obecnie w gabinecie mężczyzny, gdzie Harry odrabiał lekcje, podczas gdy Snape oceniał wypracowania. Teraz, po rozmowie z Luną, Harry znalazł odwagę, by skonfrontować się z Snape'em i jego dziwnym zachowaniem.

Snape uniósł brew.

- A co nie działa, Potter?

- Unikasz mnie.

Brwi mężczyzny drgnęły.

- Nie robię czegoś takiego, ponieważ jest jak najbardziej oczywiste, że nadal jesteśmy razem z powodu tego pomieszanego zaklęcia, nawet jeśli cię unikam.

Harry uniósł brwi. 

- Nie? Och, proszę dać spokój, sir, wbrew powszechnemu przekonaniu, nie jestem kompletnym idiotą.

Teraz usta mężczyzny drgnęły. Harry mógłby przysiąc, że widział cień rozbawionego błysku w tych ciemnych oczach.

- Więc możesz już przestać - powiedział Harry ściszonym głosem. Rozczarowanie próbowało przepłynąć przez jego żyły, ale stłumił je w sobie. Luna miała rację. Wszystko się poprawi. Ale żeby tak się stało, Snape musi przestać go unikać. Może kiedy mężczyzna przyzwyczai się do niego, otworzy się bardziej. - Nie będę ci już tym zawracać głowy, dobrze?

Snape znieruchomiał. 

- Czym? - zapytał cicho.

- Pytaniami o nią - powiedział Harry, słysząc ton mężczyzny.- To musi być dla ciebie niezręczne.- Oczy mężczyzny były rozszerzone, jakby nie mógł uwierzyć w to, co mówił Harry. - Wiem, że tobie też musi być ciężko. Gdybym to był ja, wiem, że by tak było. Nie wiem, co bym zrobił, gdyby coś się stało Ronowi lub Hermionie.

Albo Lunie. Minęły zaledwie dwa dni i czuję, że rozumie mnie lepiej niż Ron i Hermiona razem wzięci.

- Więc nie musisz już mnie unikać - kontynuował Harry, jego głos był ledwie ponad szeptem.- Nie musisz czuć się zobowiązany, aby mi cokolwiek powiedzieć.

Chociaż dałbym wszystko, żeby usłyszeć o niej więcej.

Harry wrócił do swojej pracy domowej, eseju z zaklęć, z którym miał problem. Nie miał już obok siebie Hermiony, na której mógł polegać. Ale on poradzi sobie z tym, nie chciał prosić Snape'a o pomoc. W każdym razie nie teraz. Tylko ukradkiem, rzucił spojrzenie na Snape'a. Mężczyzna wciąż tkwił na swoim miejscu. Harry spojrzał w dół, ukrywając mały uśmiech.

Może teraz Snape bardziej się odpręży.
Według Harry'ego, następny dzień był lepszy. Po konfrontacji ze Snape'em w sprawie unikania, mężczyzna przyjął inne podejście: patrzył się w niego.

Szczerze mówiąc, czy nie mogliby wchodzić w interakcje jak normalni ludzie?

Teraz nie mógł pozbyć się dziwnego uczucia, jakie otaczało mężczyznę. Snape gapił się na niego, jakby był jakąś dziwną zagadką, której nie potrafił rozszyfrować. Zrobiło się to irytujące i dość szybko trochę przerażające. Ale przynajmniej nie skakali sobie do gardeł lubi w ogóle nie wchodzili w interakcje. Nie było jeszcze między nimi kolejnego wybuchu. Ale z drugiej strony był to dopiero początek dnia. Mieli mnóstwo czasu, żeby wszystko się rozpadło.

Jeden z tych dni | Harry Potter Severitus TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz