🌷 2 🌷

413 38 15
                                    

Donghyuck i Jaemin w przyjemnej ciszy przemierzali kolejne uliczki, co jakiś czas mijając życzliwie uśmiechających się do nich mieszkańców. Jaemin wielokrotnie mówił, że jedną z najbardziej zaskakujących dla niego rzeczy po przeprowadzeniu ze stolicy do małego miasteczka był fakt, że tutaj ludzie nie są dla siebie obcy, albo bynajmniej się tak nie zachowują. Wszyscy byli skorzy do pomocy, lecz jednocześnie ciekawiło ich życie innych, przez co w miasteczku wręcz roiło się od plotek. Ani Donghyuckowi, ani Jaeminowi jednak to nie przeszkadzało, ponieważ na szczęście żaden z nich jeszcze ani razu nie był obiektem rozmów mieszkańców.

Lekki podmuch wiatru rozwiał włosy Donghyucka, który z uśmiechem odchylił do tyłu głowę. Poranny spacer okazał się był miłą odmianą od codziennego biegu do szkoły, po którym zdyszany wbiegał wraz z Jaeminem do budynku, niemal zawsze się przy tym śmiejąc. Przeszło mu nawet przez myśl, że mógłby częściej wstawać wcześniej, lecz równie szybko jak o tym pomyślał, tak wybił to sobie z głowy. Wolał się wyspać. Mógł się jednak założyć, że Jaemin był całkowicie odmiennego zdania.

Po kilkunastu minutach dwójka przyjaciół doszła pod budynek szkoły. Zbudowany z czerwonej cegły trzypiętrowy gmach budził przerażenie wśród uczniów pierwszych klas, kiedy przychodzili do szkoły po raz pierwszy, ale już po tygodniu przekonywali się, że tak naprawdę nie ma się czego bać. Choć poziom nauki był utrzymywany na wysokim poziomie, a ilość sprawdzianów przerastała niekiedy nawet najbardziej uzdolnionych uczniów, nauczyciele starali się im ułatwiać przebrnięcie przez liceum, jak tylko mogli. Uczniowie mogli liczyć na ich wsparcie, chociaż nawet tutaj zdarzały się wyjątki, jak na przykład profesor od chemii, który jasno pokazywał, że ma swoich mniej i bardziej lubianych podopiecznych. Tacy nauczyciele na szczęście należeli do mniejszości.

- Jaką masz dzisiaj pierwszą lekcję? - zapytał Donghyuck, gdy z przyjacielem znaleźli się już pod bramami ich szkoły. Dochodziły do nich już śmiechy i rozmowy innych uczniów, a kilku z nich przebiegało obok nich, spiesząc się na spotkanie z przyjaciółmi.

- Biologię. Wczoraj dwie godziny siedziałem nad pracą domową, ale wciąż nie wiem, czy dobrze zrobiłem ostatnie zadanie. - Jaemin przejechał dłonią po twarzy, po czym złapał się za ucho, zaczynając się bawić jego płatkiem. - Pewnie z moim szczęściem akurat dzisiaj mnie weźmie do odpowiedzi.

- Jaemin, trochę więcej optymizmu - odparł Donghyuck, odciągając dłoń przyjaciela od jego ucha. Wiedział, że był to jeden nawyków Jaemina, który objawiał się, gdy chłopak zaczynał się denerwować. - Zawsze możesz zgłosić nieprzygotowanie, jeśli nadal się boisz.

- Nie, wolę zostawić je na dzień, kiedy w ogóle nie będę miał pracy domowej.

Donghyuck przewrócił oczami z rozbawieniem. Jaemin odruchowo odpowiadał w ten sposób, a na sam koniec roku zostawał z niewykorzystanymi nieprzygotowaniami. W końcu Jaemin zawsze miał pracę domową, a jeśli nawet miał obawy co do poprawności jej wykonania, tak naprawdę za każdym razem robił ją bezbłędnie.

- A ty zaczynasz francuskim? - spytał Jaemin. Przyjaciele byli w różnych klasach, pomimo iż początkowo było im trudno, nie mając tego drugiego obok siebie w ławce. Jaemin wybrał profil, gdzie jego rozszerzonymi przedmiotami były biologia, chemia i matematyka, natomiast u Donghyucka były to angielski, francuski i geografia, której szczerze nienawidził. Musiał jednak się poświęcić, ponieważ była to jedyna klasa, w której mógł rozszerzać oba języki.

- Tak. Dwie godziny ćwiczeń z gramatyki i słuchania kolejnej historii nauczycielki o tym, co robiła ze swoimi dziećmi w weekend. A potem matematyka. - Donghyuck westchnął przeciągle.

- Dasz radę, Hyuckie. - Jaemin zatrzymał się niemalże przed samym wejściem do szkoły i położył ręce na ramionach przyjaciela. - Kiedy ostatnio ćwiczyliśmy, bez problemu robiłeś każde zadanie. A wiedza nie może przecież ot tak wyparować, prawda?

help me forget about him || markhyuck ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz