Donghyuck podniósł się z kanapy, po czym podszedł do okna, przez które do środka wpadały promienie porannego słońca. Nie zobaczywszy jednak żadnego śladu po ojcu Jaemina, ponownie zajął swoje miejsce. Oparł łokcie o kolana, zaczynając poruszać się do przodu i do tyłu, by w ten sposób spróbować opanować swoje nerwy. Tak naprawdę dopiero dzisiejszego ranka dotarła do niego waga całej sytuacji - to będzie pierwszy raz, kiedy wyjedzie za granicę, a także pierwszy raz, kiedy poleci samolotem. Jaemin zapewniał go, że to nie jest nic strasznego, jednak co jeśli Donghyuck spanikuje podczas lotu? Wszak nie potrafił kontrolować swoich reakcji na nieznane.
We wrześniu, gdy odmówił pani Min wyjazdu do Kanady, postanowił się tym nie zadręczać, a tymczasem szczęście postanowiło zrobić mu niespodziankę, zupełnie jakby chciało mu zrekompensować to, jak został potraktowany przez Jeno.
Donghyuck wypuścił ciężko powietrze na tę myśl, po czym opadł na oparcie sofy. Nie powinien się martwić. Powinien się cieszyć z tego, że koniec końców nie zrezygnował z danej mu szansy. Zdenerwowanie mieszało się z podekscytowaniem, a strach przed obcym krajem z ciekawością, przez co z trudem mógł usiedzieć w jednym miejscu.
Już od ponad godziny przesiadywał w salonie, czekając na przyjście ojca Jaemina, który na szczęście od razu zgodził się odwieźć go na lotnisko. Walizkę Donghyuck zniósł już do przedpokoju, plecak, będący jego bagażem podręcznym, leżał obok niego, a sam miał na sobie już kurtkę i buty. Idąc za radą Jaemina, na lot założył wygodne białe dresy oraz obszerną niebieską bluzę. Nie wykluczał tego, że w samolocie zaśnie, jednak jednocześnie obawiał się, że emocje mu na to nie pozwolą i będzie z wyczekiwaniem odliczał minuty do wylądowania na lotnisku w Vancouver.
Kolejne minuty mijały, a Donghyuck zdążył sięgnąć po telefon. Kiedy zaraz po obudzeniu zobaczył, że nie ma żadnej nowej wiadomości od Jeno, przez chwilę wpatrywał się z konsternacją w ekran, dopiero po chwili przypominając sobie, że Jisung przecież zablokował numer Jeno. Dostał za to wcześniej kilka wiadomości od Jaemina, który napisał mu, aby koniecznie dał mu znać, kiedy wyląduje, a także od Chenle, życzącego mu miłej zabawy.
W momencie, w którym sprawdził, że nikt nic nowego do niego nie napisał, co nie powinno go dziwić, ponieważ Jaemin i Chenle aktualnie mieli lekcje, usłyszał pukanie do drzwi. Donghyuck zerknął odruchowo w stronę przedpokoju, po czym pospiesznie schował telefon do swojego plecaka i razem z nim podbiegł do drzwi. Przed ich otwarciem po raz ostatni zrobił głęboki wydech, zaraz po tym mocno zaciskając dłoń na klamce.
- Witaj, Donghyuck - przywitał się ojciec Jaemina, gdy tylko chłopak otworzył przed nim drzwi.
Gęste czarne włosy przysłaniały jego czoło, pod grubymi brwiami rysowały się wąskie oczy o ciemnych tęczówkach, a wokół nich pojawiły się drobne zmarszczki, gdy mężczyzna rozciągnął usta w szerokim uśmiechu. Na sobie miał białą koszulę, a do tego ciemne dżinsy i eleganckie półbuty. Ojciec Jaemina pracował w firmie architektonicznej, dzięki czemu miał dość elastyczne godziny pracy i właśnie dlatego mógł podwieźć Donghyucka. Zaraz po odstawieniu chłopaka i upewnieniu się, że nie było żadnych problemów z odprawą, będzie musiał jednak stawić się w pracy, stąd jego ubiór.
- Dzień dobry. - Donghyuck odwzajemnił uśmiech.
- Jesteś gotowy? Jeśli teraz wyjedziemy, będziemy mieli jeszcze kilka minut zapasu, a chyba lepiej tak, niż żebyśmy potem się spieszyli i dojechali w ostatniej chwili, prawda? - zaśmiał się mężczyzna, a przyjaciel jego syna zgodził się z nim kiwnięciem głowy. - Wszystko spakowałeś?
- Tak mi się wydaje - odparł Donghyuck, jeszcze raz w głowie powtarzając listę rzeczy, jakie miały się znaleźć w jego walizce.
- Ładowarka? Książki? Ubrania? Szczoteczka do zębów? Paszport? - pytał dla pewności ojciec Jaemina. Za każdym razem Donghyuck odpowiadał twierdząco. - Dobrze, w takim razie rzeczywiście możemy ruszać. Pozwól, że zabiorę twoją walizkę. Ty i tak będziesz musiał ją dźwigać w Kanadzie, więc przynajmniej tutaj ci pomogę.
CZYTASZ
help me forget about him || markhyuck ||
FanficDonghyuck miał wiele marzeń, aczkolwiek od zawsze brakowało mu wiary w ich spełnienie. Gdy jednak pewnego dnia otrzymuje propozycję nie do odrzucenia, dzięki której jedno z jego największych pragnień zostanie ziszczone, mimo to waha się przed jej pr...