🌷 16 🌷

336 36 11
                                    

Prowadząc samochód, Mark co jakiś czas zerkał na siedzącego obok niego Donghyucka, próbując wyłapać momenty, w których ten uśmiechał się, jednak dzisiejszego dnia było ich zaskakująco mało. Był pewien, że coś leżało na sercu chłopakowi, i wiedział, że wspomniany przez niego koszmar nie był jedyną nurtującą go rzeczą. Podejrzewał, że jest to coś większego, jednak Mark nawet nie oczekiwał od Donghyucka, aby mu o tym opowiedział. Choć on sam czuł się już swobodniej w jego towarzystwie, zdawał sobie sprawę z tego, że z perspektywy Donghyucka sytuacja może wyglądać inaczej, dlatego też nie naciskał.

Uważał, że powinien docenić, że Donghyuck, nawet jeśli dopiero po konfrontacji, przyznał się do tego, że miał koszmar. Równie dobrze mógł dalej iść w zaparte, udając, że naprawdę wszystko jest dobrze, a tymczasem dzięki jego wyznaniu Mark przynajmniej dostał potwierdzenie, że nic mu się nie zdawało i że chłopaka rzeczywiście coś dręczy. Tylko co takiego?

Podczas jazdy samochodem próbował wyczuć, kiedy Donghyuck stroni od odpowiedzi lub też stara się zmienić temat, jednak piętnastominutowa przejażdżka była za krótka, by Mark mógł odkryć, co powoduje u niego gorszy nastrój. Mógł jedynie mieć pewność, że nie było to nic związanego z Jaeminem, ponieważ akurat o swoim przyjacielu Donghyuck mógł opowiadać godzinami i nie miał z tym najmniejszego problemu. Ponadto sprawiało mu to wyraźną przyjemność, więc Mark nie miał nic przeciwko temu.

- Chwila. Naprawdę wszedłeś do niego przez okno w środku nocy i jego rodzice nawet się nie obudzili? - Mark spojrzał wielkimi oczami na Donghyucka, a kiedy ten skinął głową, wybuchnął głośnym śmiechem. - Jak to możliwe?

- Cóż, Jaemin ma pokój na parterze, a oni na piętrze, więc może dlatego. Albo może zwyczajnie udawali, że mnie nie słyszą, przyzwyczajeni już do tego, że pojawiam się w ich domu w najmniej oczekiwanych momentach. - Donghyuck wzruszył ramionami, uśmiechając się przy tym, podczas gdy Mark pokręcił głową.

- To jest niesamowite, wiesz?

- Wiem - odparł Donghyuck. - Przyjaciel, który wpuszcza cię do siebie o trzeciej w nocy, o nic nie pytając, to prawdziwy skarb. Powinieneś mi go zazdrościć.

- Zazdroszczę i to jak, szczególnie że przez cały czas go tak wychwalasz - powiedział Mark. Po części jego słowa były prawdziwe, ponieważ pomimo iż rzeczywiście uważał Jaemin za osobę, którą warto mieć w swoim życiu, on sam również miał przyjaciół, którym bezgranicznie ufał. - Ale przecież ty też byś go do siebie wpuścił, prawda?

- Oczywiście, że tak.

- Więc to oznacza, że jesteś równie wspaniałym przyjacielem jak on. - Mark posłał uśmiech Donghyuckowi, który jednak odwrócił wzrok na okno.

- Być może masz rację, ale raczej musiałbyś o to zapytać Jaemina - stwierdził po chwili Donghyuck. Starszy chłopak zwolnił, po czym skręcił w bramę wjazdową.

- Wolałbym się przekonać na własnej skórze - odparł Mark. Nim jednak zdziwiony Donghyuck zdążył jakkolwiek zareagować, dodał: - Jesteśmy na miejscu. Oto moja uczelnia. A właściwie powinienem powiedzieć "nasza uczelnia".

Podczas gdy Mark powoli jechał w stronę uczelnianego parkingu, na którym już zbierali się inni studenci, Donghyuck nachylił się do przodu, by mieć lepszy widok na budynek przed nim. Zbudowana się kamiennych bloków o wielkości cegieł budowla miała wysokość pięciu pieter, jednak tyle kondygnacji miały jedynie jej boczne części. Centralna jego część składała się z trzech pięter, a na samym jej środku znajdowało się jeszcze jedno pomieszczenie zwieńczone spiczastą, czarną wieżyczką.

Białe ramy podłużnych okien wyróżniały się na tle szarych ścian, jednocześnie kontrastując z czarnymi dachówkami i brązowymi drzwiami wejściowymi. Sam budynek wyglądał dość surowo, jednak posadzone przed nim krzewy i grządki kwiatów ocieplały go. Główny budynek uniwersytetu kojarzył się Donghyuckowi z jego szkołą, jednak jednocześnie sprawił, że poczuł się, jakby cofnął się w czasie. Poczuwszy na sobie spojrzenie Marka, oderwał wzrok od budowli i powiódł go ku niemu. Chłopak właśnie zaparkował i zaciągał hamulec ręczny.

help me forget about him || markhyuck ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz