- Brak miejsc parkingowych to zdecydowanie największa wada dużego miasta - powiedział Donghyuck, kiedy Mark już trzeci raz objeżdżał dookoła parking. Z niego mieli dość blisko do pubu, w którym mieli się spotkać z jego przyjaciółmi, jednak Donghyuck odnosił wrażenie, że więcej czasu stracili na jeżdżeniu w kółko, niż przeznaczyliby na dojście do lokalu z dalej położonego parkingu.
- Idzie przywyknąć - wymruczał w skupieniu Mark, prostując się. Zmrużywszy oczy, gwałtownie skręcił kierownicą w momencie, w którym ujrzał światła wyjeżdżającego samochodu.
Na szczęście chłopak nie pomylił się w ocenie sytuacji i już chwilę później obaj odpinali swoje pasy, by następnie wysiąść z samochodu. Przez korki na ulicach, zbyt późny wyjazd, a także przez to, ile czasu zmarnowali na szukanie wolnego miejsca, byli już spóźnieni prawie kwadrans. Donghyuck jednak zdawał się tym nie przejmować, bowiem wolnym krokiem obchodził auto, podczas gdy Mark w pędzie otwierał bagażnik, jednocześnie chowając do kieszeni kluczyki samochodowe, a następnie wyciągnął kurtki włożone przez nich do auta tego ranka.
- Jeszcze jest ciepło - stwierdził Donghyuck, kiedy jego ubranie zostało mu podane.
- Jeszcze tak, ale nie wiemy, jak długo z nimi będziemy, więc w razie czego weź. - Mark uśmiechnął się lekko, nie cofając swojej ręki.
Donghyuck nie zamierzał się dłużej sprzeczać, więc wziął swoją kurtkę, jednak nie założył jej, a jedynie przerzucił przez ramię, w przeciwieństwie do Marka. Wciąż zapinając suwak w swojej kurtce, Mark skinął głową na Donghyucka, by ten poszedł za nim, i razem skierowali się w stronę pubu. Niebo powoli przybierało ciemnogranatową barwę, lampy uliczne włączyły się i wraz z świecącymi neonami i szyldami oświetlały miasto, a na jego ulicach pojawiało się coraz więcej młodych ludzi, którzy wychodzili na imprezy bądź aby po prostu spędzić czas w miłym towarzystwie. Wokół nich ciągle słyszalne były warkot silników, głośne klaksony oraz pokrzykiwania rozmawiających studentów.
Donghyuck wsunął dłonie do kieszeni dżinsów, wydłużając krok za każdym razem, kiedy Mark zanadto się od niego oddalał. Wydawało mu się, że student stresuje się spotkaniem, jednak mogło to być wynikiem jego spóźnienia, co nie zdziwiłoby go, jako że chłopak należał do osób punktualnych. Kiedy Donghyuck chciał mu już zwrócić uwagę, że przecież jego przyjaciele nie uciekną, jeśli spóźnią się te dwadzieścia minut, Mark zatrzymał się przed szklanymi drzwiami stanowiącymi wejście do lokalu, do którego przez cały ten czas zmierzali.
- Wszystko dobrze? - zapytał Mark. Jego ręką podniosła się nieznaczenie w kierunku klamki.
- Pytasz mnie odnośnie spotkania, czy ogółem odnośnie mojego życia? - spytał Donghyuck, na co Mark spojrzał w dół z uśmiechem. Potrząsnąwszy głową, by odgarnąć przeszkadzające mu kosmyki, podniósł ponownie wzrok na chłopaka.
- Chodzi mi o spotkanie.
- A dlaczego miałoby nie być? Czyżby czekała na mnie jakaś inicjacja, o które dowiaduję się dopiero teraz? - Donghyuck zerknął przez szybę do środka, jednak nie ujrzał przyjaciół Marka, który zaśmiał, po czym jednak przybrał poważniejszy wyraz twarzy.
- Nie martw się. Żaden z nich nawet nie wspomni o tym, co się stało w bibliotece - zapewnił go Mark. Donghyuck zmrużył oczy.
- Ty właśnie wspomniałeś - dodał. Widząc, że Mark naprawdę pomyślał, że zrobił coś złego, poklepał go uspokajająco po ramieniu. - Wiem, że nic nie powiedzą, dlatego nawet o tym nie myślałem.
Po tych słowach, nie chcąc, by Mark jakkolwiek rozwijał ten temat, Donghyuck wyminął chłopaka i złapał za klamkę, otwierając do drzwi. Niemal od razu doszły do niego szmery rozmów oraz spokojna muzyka, a kiedy tylko przestąpił próg, otuliło go ciepło ze środka, sprawiając, że Donghyuck uświadomił sobie, jak bardzo zmarzł na zewnątrz, nie założywszy kurtki.
CZYTASZ
help me forget about him || markhyuck ||
FanficDonghyuck miał wiele marzeń, aczkolwiek od zawsze brakowało mu wiary w ich spełnienie. Gdy jednak pewnego dnia otrzymuje propozycję nie do odrzucenia, dzięki której jedno z jego największych pragnień zostanie ziszczone, mimo to waha się przed jej pr...