Mark przerzucił kolejną stronę w podręczniku i westchnął głośno. Ostatecznie uznał, że zasługuje chociaż na kilka minut przerwy od nauki i odrzucił długopis na książkę. Odjechawszy krzesłem obrotowym od biurka, podniósł się i przeciągnął. Nigdy nie lubił się uczyć w soboty, czego też dotychczas nie musiał robić, ponieważ zawsze starał się wszelki materiał opanować w tygodniu, by następnie weekend móc przeznaczyć na przyjemności. Od kiedy jednak w jego domu zamieszkał Donghyuck, a jego serce zabiło dla niego szybciej, stało się to niemalże niemożliwe.
Aczkolwiek Mark zachował rozsądek i wiedział, że nie może się opuścić w nauce, nawet jeśli jego wymówką byłby Donghyuck. Jego profesorów nic by to nie obchodziło, a z racji tego, że był to dopiero jego pierwszy rok, powinien do końca zachować swoją reputację pilnego studenta, zawsze przygotowanego do zajęć i zdającego wszystkie egzaminy z co najmniej zadowalającym wynikiem.
Dlatego też w sobotni poranek budzik obudził Marka o ósmej, pomimo iż zazwyczaj, tak jak Donghyuck, spałby do dziesiątej, jak nie dłużej. Musiał jednak wziąć się za naukę. Jak najciszej potrafił, by nie obudzić ani rodziców, ani Donghyucka, przyrządził szybkie śniadanie, po czym zaszył się w swoim pokoju, gdzie już od prawie trzech godzin siedział nad książkami i notatkami, powtarzając wszystko, co ostatnio przerabiali na zajęciach. Wiedział, że jedynie dzięki temu, że Donghyuck jeszcze śpi i przez to nie może z nim spędzać czasu, jest w stanie skupić się na czytanych przez siebie tematach i przyswajaniu wiedzy.
Powtarzając w głowie pojęcia, których przed chwilą się nauczył, Mark krążył po pokoju, jednocześnie składając bluzy, które wcześniej wyrzucił z szafy w poszukiwaniu ubrań na dzisiaj. Choć zazwyczaj prawdopodobnie całą sobotę przechodziłby w piżamie lub co najwyżej zmieniłby ją na stare dresy, postanowił wyjątkowo przebrać się, mimo wszystko chcąc prezentować się możliwie najlepiej przed Donghyuckiem przynajmniej w ciągu dnia. W końcu chłopak i tak widział go już wielokrotnie w znoszonym podkoszulku, co nie znaczyło jednak, że Mark nie mógł próbować zrobić na nim wrażenia.
Mark obawiał się, że po części jego myślenie jest winą wczorajszej rozmowy z Jaehyunem odnośnie zaproszenia Donghyucka na randkę. Jego przyjaciel nie zakończył tematu wraz z rozpoczęciem zajęć, a wręcz przeciwnie - zdawało się, że pomysł jeszcze bardziej się mu spodobał i zaczął nawet podsuwać Markowi idealne miejsca na pierwszą randkę. Mark udawał wówczas, że go ignoruje, jednak w rzeczywiście starał się zapamiętać każdą lokalizację wymienioną przez Jaehyuna. Tak na wszelki wypadek.
Zatrzymawszy się na środku pokoju, Mark z westchnieniem odchylił głowę do tyłu, upominając się, że znowu odpływa myślami w stronę Donghyucka. Niekiedy było to silniejsze od niego, lecz tym razem postanowił zachować trzeźwy umysł i nie pozwolić swojemu sercu dojść do głosu, więc odetchnąwszy, ponownie zajął miejsce przy biurku. Nie zdążył przeczytać jednak nawet jednego akapitu, ponieważ zaraz po tym do jego uszu doszło pukanie do drzwi. Mark spojrzał w ich kierunku i szybko wstał. Idąc do nich, poprawił intuicyjnie włosy, mając nadzieję, że niczego nie pogorszył, po czym otworzył drzwi. Iskra w jego oczach, jaka pojawiła wraz z myślą, że Donghyuck się obudził, zniknęła, gdy zobaczył swoją mamę.
- Tak właśnie myślałam, że nie śpisz, ale chciałam się upewnić - powiedziała kobieta, mijając w progu swojego syna.
- Tak, mamo, możesz wejść do środka. - Mark pokręcił głową i zostawiwszy uchylone drzwi, zwrócił się przodem w stronę mamy. - Nie śpię od ósmej.
- Jeden z dwóch dni, podczas których możesz się naprawdę wyspać, a ty i tego nie wykorzystujesz? Czy ty się nie przemęczasz, kochanie? - spytała pani Lee, odruchowo sięgając po koszulkę, która leżała na podłodze, a którą Mark wcześniej przeoczył.
CZYTASZ
help me forget about him || markhyuck ||
FanfictionDonghyuck miał wiele marzeń, aczkolwiek od zawsze brakowało mu wiary w ich spełnienie. Gdy jednak pewnego dnia otrzymuje propozycję nie do odrzucenia, dzięki której jedno z jego największych pragnień zostanie ziszczone, mimo to waha się przed jej pr...