🌷 14 🌷

319 35 8
                                    

Mark wszedł do swojego pokoju i zamknąwszy za sobą drzwi, uważnie rozejrzał się po pomieszczeniu. Chociaż Donghyuck zdawał się mówić prawdę, twierdząc, że nie zaglądał do żadnych szafek w jego sypialni, wolał upewnić się, czy w rzeczywistości tak było. Przecież tak naprawdę nie znał chłopaka ani trochę. Po otworzeniu szafy, szafek nocnych i przejrzeniu rzeczy na swoim biurku Mark stwierdził, że Donghyuck faktycznie niczego nie przeglądał, a nawet jeśli, to nie pozostawił po sobie żadnego śladu. Westchnąwszy, oparł ręce na biodrach i spuścił głowę, po czym potrząsnąwszy nią, przeniósł wzrok na łóżko.

W miejscu, w którym spał Donghyuck znajdowało się wgniecenie, a część poduszek zmieniła swoje położenie. Mark nie kłamał, kiedy zapewniał chłopaka, że nie jest na niego zły za pomyłkę, jednak mimo wszystko czuł się niekomfortowo z myślą, że ktoś spadł w jego pokoju. Gdy Mark podszedł do łóżka, by poprawić przekrzywioną narzutę, zobaczył, że spod jednej z poduszek wystaje telefon Donghyucka. Po chwili wahania Mark sięgnął po niego, a następnie schował go do prawej kieszeni spodni, a następnie z lewej wyciągnął swoją komórkę.

Zobaczył kilka wiadomości od dwójki swoich przyjaciół, na które od razu odpisał i nie czekając na ich odpowiedź, wyszedł z pokoju. Nie chciał, by Donghyuck na niego czekał, a szczerze nie wiedział, ile chłopakowi zajmie przebranie się. Gdy już miał zejść na dół, Mark odwrócił się na pięcie i wrócił na moment do swojego pokoju, aby zabrać z niego talerz po kanapkach i kurtkę sukajan z białymi rękawami oraz granatowym przodem i tyłem. Zakładając, że jego spacer z Donghyuckiem mógłby się przedłużyć, w samym krótkim rękawku zamarzłby na śmierć.

Tym razem już bez zawracania zbiegł po schodach i przez jadalnię przeszedł do kuchni. Przez chwilę łudził się, że jego kroki nie zostały usłyszane przez jego rodziców i będzie mógł w ciszy zaczekać na Donghyucka w przedpokoju, jednak w tym samym momencie usłyszał głos swojej mamy.

- Mark! Skarbie! Pozwól tu na chwilę, skoro już zszedłeś! - zawołała kobieta. Stłumiwszy westchnięcie, chłopak przerzucił kurtkę przez ramię i odstawiwszy talerz na blat kuchenny, przeszedł do salonu.

- Tak, mamo?

- I jak? Jak pierwsze wrażenie? - Pani Lee usiadła bokiem na fotelu i z szerokim uśmiechem spojrzała na swojego syna. Mark spojrzał na siedzącego na kanapie ojca, który jednak uniósł ręce, pokazując mu, żeby nie szukał u niego pomocy. Jego laptop leżał zamknięty na stoliku kawowym.

- Bardzo dobre - odpowiedział po chwili Mark. - Chwilę porozmawialiśmy, a potem zaproponowałem mu spacer po okolicy.

- I zgadzasz się z tym, co powiedziałam? - drążyła temat pani Lee. Jej mąż próbował powstrzymać się od uśmiechnięcia, jednak z marnym skutkiem.

- A co ty...? - zaczął Mark, jednak po chwili uświadomił sobie, co konkretnie miała na myśli kobieta. - Mamo!

- Jestem tylko ciekawa twojej opinii. To przecież nic złego. - Mama chłopaka wzruszyła niewinnie ramionami, na co Mark przeciągnął dłonią po twarzy, wzdychając. - Więc? Co sądzisz?

- Sądzę, że pójdę już do przedpokoju i tam poczekam na Donghyucka - odparł Mark i szybkim krokiem skierował się w stronę wyjścia z salonu, by jego mamie nie przyszło do głowy zadawanie kolejnych pytań tego typu.

- Mark, poczekaj! - zawołała za nim, a chłopak, chcąc nie chcąc, musiał się odwrócić. - Jak długo wam zajmie spacer?

- Nie wiem. Góra godzinę, w końcu Donghyuck wciąż jest zmęczony i powinien wypocząć przed jutrzejszymi zajęciami. Dlaczego pytasz? - Mark włożył ręce do kieszeni spodni i zmarszczył brwi.

help me forget about him || markhyuck ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz