Rozdział III

47 5 0
                                    

POV: Slenderman

Cała rezydencja stoi na głowie, ponieważ moja rodzina przyjeżdża. Oczywiście nie byłoby takiego zamieszana, gdyby przyjechali tylko moi bracia, ale rodzice? To coś innego. Wszystko musi być dopiętę na ostatni guzik. I pomyśleć, że teraz mógłbym mieć własny dom, pomagać Mary w przygotowaniach... Dobra, Slendermanie musisz wziąść się w garść. Już wszystko jest gotowe. Każdy czeka w salonie na maszych gości, a ja się stresuję, nawet nie wiem czemu. Po chwili po całej rezydencji rozszedł się doniośny dźwięk pukania w drewno. Wstałem i podeszłem do drzwi. Otworzyłem je i lekko się zdziwiłem, bo zamiast mojej rodziny w progu stał Jason. Wpuściłem go do środka i trochę porozmiawialiśmy. Po chwili nowu musiałem otworzyć drzwi, lecz tym razem była to moja rodzina. Najpierw zjedliśmy obiad, później wszyscy wraz z Jasonem usiedliśmy w salonie i zaczęliśmy rozmowę.

- Więc synku, kiedyż to przyprowadzisz jakąś kobietę? - Spytała moja matka, a ja zmarszczyłem brwi. Jason dziwnie na mnie spojrzał, jakby coś sobie uświadomił?

- Matko nie prędko mi do kobiety.  Tak jak jest, jest dla mnie idealnie. - powiedziałem i znowu spojrzałem na Jasona. Ten lekko sie uśmiechnął i wstanął. Pożegnał się z moją rodziną i wyszedł. Dziwne... Jason nie należy do osób zapominalskich, więc jego wymówka nie ma żadnego sensu. Po kilkunastu godzinach moi rodzice wyszli, a moi bracia postanowili zostać jeszcze u swojego "ukochanego braciszka". Cóż, nie będę przed rodzicami się z nimi kłócić, że mają się stąd wynosić. Już nawet kilka creepypast schowało się w pokojach przed Offenderman'em, tylko ci "odważni" zostali, między innymi Jeff oraz Pupetter. Aktualnie jak codzinnie siedzę w gabiniecie i co chwila, ktoś przychodzi i mówi "Niech Papa coś zrobi z Offem" albo "Jak ty Operatorze nic z nim nie zrobisz, to ja go zaraz zajebie!". Nic nie zrobiłem, bo Offenderman nic im nie zrobi dopóki ja jestem pod tym dachem. On jest... naprawdę dobry... Pamiętam, jak bawił się z Avinią... Mała była dla niego jak własna córka... Nie Slenderman'ie! To nie czas ana wspomnienia, to już przeszłość. Muszę dać radę. Wziąłem się znowu do papierkowej roboty,  lecz ona nie trwała długo, ponieważ do mojego gabinetu wszedł Trendy.

- Braciszku chodż szybko na dół. - powiedział "patrząć mi w oczy". Zmarszczyłem tylko czoło dająć mu do zrozumienia, aby kontynuował. - Wiadomości. Szybko. Są bardzo ważne! - prawie, że wykrzyczał i przteleportował się. Weschnąłem cicho i również poszłem w ślady młodszego brata.

************************************
Nudzi mi się... więc macie kolejny!
Czytasz? Zostaw po sobie znak!
Komentarz~💬
Gwiazdka ~⭐

"Córka morderców" ✏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz