POV: Slenderman.
Minęły kolejne dwa dni, a Avinia się nie obudziła. Posłuchałem się Offenderman'a. Oczywiście, gdy dał mi do zrozumienia to, że jestem okropnym ojcem. Ale zdziwiło mnie to, że to właśnie on powiedział. Siedziałem w kuchni przy stole z resztą. Czuję, że większość oczu jest skierowane w moją osobę.
- Slenderman'ie, wszystko będzie dobrze! - Powiedziała Jane, a ja prychnąłem 'pod nosem'.
- A jeśli ona... ona się nie obudzi? - Spytałem, a mój głos się załamał. Matt wybuchnął śmiechem.
- Przepraszam za niego. - Mówi Frank, ale też się uśmiecha. - Jestem przekonany na 100%, że Avi się obudzi, mogę za to dać obciąć łeb Matt'a. - Mówi, a Matt się uspokaja i patrzy na niego z mordem w oczach.
- Skąd taka pewność siebie? - Pytam 'spoglądając' na niego, a Twin się zaśmiał.
- Lucyfer psychicznie z nią nie wytrzyma. - Mówi i spogląda na Lexi, Matt'a i Twina, a ja patrzyłem na nich nie wiedząc co myśleć.
POV: Avinia.
Stoję kurwa w jakiejś kolejnce do piekła. Pf.. Zamiast mnie puścić pierwszą każą mi czekać. Kolejka rusza do przodu i zatrzymuję się i tak w kółko. Już zasypiam, do cholery! Czekam tak, nie wiem ile. I nareszcie moja kolej! Jej! Jaka radość. Wyczujcie sarkazm typy. Wchodzę do pokoju tronowego i zauważając, że nikogo nie ma siadam sobie na tronie i zakładam sobie koronę, króla piekieł.
- Kto śmiał siadać na moim tronie i dotykać korony!? - Pyta męski głos, a po chwili jego wzrok ląduje na mnie. Macham do niego ręką.
- Cześć Lucyferku, jak tam życie nieśmiertelne? - Pytam z uroczym uśmiechem.
************************************
Czytasz? Zostaw po sobie znak!
Komentarz ~💬
Gwiazdka ~⭐