POV: Helen.
Szedłem sobie spokojnie lasem i rozmyślałem nad swoim życiem do momentu, gdy zobaczyłem kogoś pod drzewem. Cicho podszedłem do tej postaci, zauważając kto to, wzdycham z ulgą i siadam obok.
- Jak tam się czujesz...? - Pytam kątem oka patrząc na nią. Lekko się uśmiecham.
- Git. Żyję jeszcze. - Mówi i spogląda na mnie. - Co ty wtedy robiłeś tam? - Pyta wstając i zakładając recę pod pierś.
- Spotkałem Arthura, zapoznaliśmy się i jakoś wyszło... Przepraszam. - Mówię przygryzając wargę i odwracając od niej wzrok.
- Jesteś taki miękki Helenko! - Krzyczy ze śmiechem. - Nie masz za co, a teraz ruszaj swoje dupsko i idziemy! - Mówi, a ja posłusznie idę za nią. - Idziemy do domu. - Mówi, a ja nerwowo przełykam ślinę. Wtedy tamci od niej próbowali mnie zabić, to co, będzie teraz?
************************************
Czytasz? Zostaw po sobie znak!
Komentarz ~ 💬
Gwiazdka ~⭐