POV: Slenderman
Jason wszystkich z rana obudził mówiąc, że idziemy do naszego celu. Zjedliśmy śniadanie i przebraliśmy się. Czerwono-włosy kazał nam wziąść nasze bagaże mówiąc, że będziemy tam spać. Idąc po kilku minutach w oddali zauważyliśmy postać podchodzącą do nas. Moi podopieczni tak samo jak bracia przyjęli bojową postawę. Jason machnął ręką, aby nic nie robili. Po chwili postać stała przed nami. Miała na sobie czarne ubrania, duży młot z ostrymi końcówkami oraz biało-czarną maskę. To chyba Frank, jeśli dobrze pamiętam z krótkiego opisu Jason'a.
- Frank! - Krzyknął Jason. - To są creepypasty i... Slenderman. - Powiedział uśmiechająć się blado do niego. Czy to źle dla mnie znaczy? Szkoda, że przez tą maskę nie "widzę" jego miny. - Creepypasty i Slenderman'ie to Frank. - Powiedział pokazująć na niego ręką.
- Jason'ie The Toy Maker'ze musimy pogadać. - Powiedział obojętnie, a Jason wysłał w naszą stronę spojrzenie, które mówi "Help me", lecz posłusznie za nim poszedł. Chwilę pogadali i rozeszli się w dwie strony. Jason po nas, a Frank na przód.
- Chodźcie! - Krzyknął i po chwili szedł krok w krok z mężczyzną, a my za nimi.
POV: Frank
Szliśmy w ciszy. Nikt się nie odzywał. Lekko się niepokoiłem, lekko to źle powiedziane. W chuj się niepokoiłem z dwóch powodów : 1. Jak Avi na to zareaguje, 2. Czy nas nie zostawi. Nie chce wyjść na egoistę, ale jeśli chciałaby zostać z ojcem, to w środku bym umarł. Ona jest takim... promyczkiem w moim życiu. Pamiętam, zanim ją przygarnąłem to wszystko było czarno-białe i nie raz myślałem o samobójstwie, a teraz? Nie licząc tego, że jesteśmy mordercami, to jesteśmy jak normalna rodzina, dobra może nie licząc jeszcze relacji między Avi i Matt'em. Kurwa Frank! Robisz się ckliwy!
- Jesteśmy. - Szturchnął mnie Jason, a ja bez słowa wszedłem do domu. Usiadłem na kanapie, a po chwili koło mnie jakaś dziewczyna. Miała zamiast jednego oka zegarek.
- Hej... - Uśmiechnęła się pocieszająco i położyła mi dłoń na ramieniu. - Nie martw się. Jason nam opowiadał jaka Avinia się dla Ciebie ważna. Będzie dobrze. - Uśmiechnąłem się, choć tego nie zauważyła, bo miałem maskę.
- Miejmy nadzieję... - Jeszcze chwilę pogadaliśy, do póki reszta przyszła. Jason powiedział, że pokazał im pokoje, gdzie będą spać. Eh... Jasne, czuj się jak u siebie w domu. Po chwili zdjąłem maskę, i spotkałem się z kilkoma zaciekawionymi spojrzeniami. Przeczesałem swoje brązowe włosy.
- Gdzie jest reszta? - Spytał Jason, a ja wzruszyłem ramionami. Gdy ja wychodziłem z domu, to jeszcze każdy był. - A gdzie jest Teddy? - I jak na zawołanie po obręży schodów zjechał nasz największy domownik - Teddy!
- Ktoś, coś o mnie wspominał? - Spytał tym swoim słodkim głosikiem i usiadł na stoliku, który jest po środku salonu, a koło niego są siedziska. Widziałem wszystkich zdzwiwiony wzrok, oprócz Man'ów. - Oh, witaj Slenderman'ie! Dawno się nie widzieliśmy! - Wykrzyczał.- Dobra, dobra. - Powiedziałem, jak zwykle obojętnie. - Gdzie jest reszta? - Spojrzałem na niego, lekko się uśmiechając.
- Twin jest u pana Emelesa, Lexi poszła na cmentarz trochę postraszyć ludzi, Avinia poszła do April Fools, a ten zjeb poszedł zabijać. - Prychnąłem cicho pod nosem. Córka Mary nauczyła już Teddy'ego jak ma nazywać Matt'a. Po chwili Lexi, Twin i Matt przyszli. Dobrze się dogadują, Lexi z dziewczynami, Matt z chłopakami, Twin z Slenderman'em, Nurse Ann i z dr. Smiley. Minęło kilka godzin i trochę się martwiłem. Chciałem wezwać Avi przez lustro, ale Twin mnie powtrzymał. Patrzyłem w okno, a jak się odwróciłem zobaczyłem April i Avinie w drzwiach.
************************************
Czytasz? Zostaw po sobie znak!
Komentarz~💬
Gwiazdka~⭐