3. Szara myszka

2K 108 83
                                    

 Następnego dnia, Marlena wstała wcześniej niż jej współlokatorki i przez nikogo niezauważona, wymknęła się na błonia by pobiegać. Wydało się jej to najprostszym sposobem na poprawienie swojej kondycji, która pozostawiała wiele do życzenia. Co parę chwil musiała się zatrzymywać by odetchnąć w trakcie marszu. Po trzydziestu minutach nie miała już sił i czując, że już wszystko zaczyna ją boleć, wróciła do zamku, gdzie wzięła porządny prysznic.

Po nim nie poczuła się trochę lepiej, chociaż dalej nie miała siły. Dlatego wzięła książkę do transmutacji i poszła na śniadanie. Z tego przedmiotu radziła sobie najgorzej, a nie chciała sobie robić zaległości na początku najważniejszego roku w Hogwarcie.

Marlena postanowiła, że będzie trenować codziennie rano i uczyć się znacznie więcej niż wcześniej. Jej zmiana podejścia nie uszła uwadze Lily, która rozumiała, że jej przyjaciółka chce poprawić swoje wyniki, ale bała się, że w takim tempie szybko się wykończy. Poranne bieganie przynosiło początkowo odwrotny efekt do zamierzonego, a siedzenie po nocach nad książkami sprawiało, że lepiej sobie radziła na lekcjach o ile przypadkiem nie przysypiała.

Wywiązywanie z obowiązków stało się dla niej ważniejsze od spędzania czasu ze znajomymi, co zaowocowało tym, że Syriusz zobaczył ją poza lekcjami dopiero w piątek wieczorem. Dziewczyna zasnęła w pokoju wspólnym, pisząc obszerne wypracowanie na numerologię.

- Pobudka śpiąca królewno- wyrwana z sennych marzeń, podniosła gwałtownie głowę i spojrzała na pochylonego nad nią Blacka. W koło panował mrok, jedynym źródłem światła był dogasający w kominku płomień, przez co chłopak wyglądał zaskakująco groźnie, ale ona szybko zignorowała to wrażenie.

- Która godzina? – zapytała, przeciągając się lekko.

- Zdecydowanie za późna na naukę. Idź się wyśpij, bo jutro przegramy z Potterem. To zadanie poczeka, za dużo ciężkiej pracy może człowieka wykończyć. I lepiej nie biegaj jutro rano, bo tylko się przetrenujesz i nic z tego nie wyjdzie- usiadł na sąsiednim, bardziej podniszczonym fotelu i potarł zmęczone oczy.

- Chyba masz rację, moje nogi wołają o pomstę do nieba- przyznała. Jej mięśnie bolały, gdy chodziła, a nawet w chwilach, gdy po prostu siedziała.

- Nikt nie wziął tak na poważnie tych przeklętych treningów Padmora. Ambicja uderzyła zbyt mocno?

- Jedynie zdrowy rozsądek. Ty i James ciągle latacie na miotłach, więc siły wam nie brak, a mózgi Remusa i Lily to broń sama w sobie. Ja... no cóż muszę się trochę przyłożyć by nie zmarnować tej okazji- Syriusz przyjrzał się jej uważnie.

- Jesteś świetną czarownicą i nie pozwól żeby ktoś ci wmówił coś innego- jej policzki lekko się zarumieniły.- A teraz małe pytanie w zupełnie innej kwestii. Będziesz moim alibi na dzisiejszy wieczór?- dziewczyna zmarszczyła czoło, lekko zaskoczona tą prośbą.

- Że co proszę? Jeśli myślisz, że dam się w coś wmieszać albo pozwolę żeby ludzie myśleli...

- Nie o to mi chodziło! Z Jamesem przygotowaliśmy małą niespodziankę dla naszych drogich kolegów i koleżanek z lochów. Jego w razie potrzeby będzie osłaniać Lilka, chociaż nie wiem, jakim cudem Rogacz przekonał ją do złamania regulaminu. Ty miałabyś tylko potaknąć gdyby McGonagall się zapytała, czy siedziałem tu dzisiaj razem z tobą. Obiecuje, że nic złego nie stanie się Ślizgonom, to ma tylko poprawić im humory.

- Już to widzę. Może jak stanę na głowie to zobaczę uśmiech na ich twarzach- Syriusz się pochylił ku niej, robiąc minę zbitego psa.

- Nie bądź taka, to tylko mały żarcik. Poza tym nie skłamiesz tak całkowicie, bo przecież jestem tu z tobą i sobie rozmawiamy- dziewczyna uniosła jedną brew.

Oczko w głowie Syriusza BlackaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz