19. Nadinterpretacja przyjaźni

1.5K 83 31
                                    

Rano przy śniadaniu, Marlena przyglądała się Syriuszowi, a ilekroć ją ktoś na tym przyłapał, rumieniła się i odwracała wzrok. Po nieprzespanej nocy nie miała siły na myślenie, a gdy próbowała się skupić na nauce, pewna osoba skutecznie odwracała jej uwagę. Było to coraz bardziej wkurzające, zwłaszcza, że miała, co robić, a na takie głupoty, w jej mniemaniu, nie miała czasu. Mimo to poświęciła im więcej czasu niż by wypadało, a i tak nie doszła do żadnych sensownych wniosków.

Gdy szła na kolacje, dostrzegła siedzących na parapecie w korytarzu, Lily i Jamesa. Śmiali się z czegoś, tuląc do siebie. On ją łaskotał ona całowała go delikatnie żeby przestał. Wyglądali jakby nic innego nie istniało, tylko oni. Marlena znała swoją przyjaciółkę i wiedziała jak cenna dla nie jest nauka, a mimo to, rudowłosa dziewczyna zaryzykowała i była naprawdę szczęśliwa. Zdołała podzielić swój czas, nic nie tracąc, wręcz przeciwnie, zyskując więcej niż można było przypuszczać. W takich chwilach jak tamta, Lily wręcz promieniała radością, a wszystko dzięki Jamsowi.

- Tak słodcy, że aż człowieka mdli- blondynka podskoczyła, słysząc tuż koło siebie Syriusza, nie zauważyła kiedy ją dogonił. Chłopak uśmiechnął się do niej, złapał ją za rękę i pociągnął w stronę innego korytarza żeby im nie przeszkadzać.

- Są szczęśliwi, po tylu latach ciągłych sprzeczek, dobrze ich widzieć takich radosnych- chłopak musiał przyznać jej rację.- Tędy dojdziemy do celu za pół godziny.

- Nie prawda, trzeba tylko wiedzieć jak iść- uśmiechnął się do niej tajemniczo i pociągnął do korytarzyka, który jej zdaniem donikąd nie prowadził.- Tylko nikomu o tym nie mów.

- Będę milczeć jak grób- chłopak rozbudził ją ciekawość. Syriusz stuknął w stary pomnik, a ten się lekko poruszył, robiąc niewielkie przejście.

- Panie przodem?- Marlena zrezygnowała z tego zaszczytu, nie wiedziała, dokąd ta droga prowadzi, dlatego Syriusz, jako pierwszy zniknął w szczelinie i wyciągnął ku niej dłoń, którą ujęła. W sekretnym korytarzu było dość ciemno i tylko różdżka chłopaka oświetlała im drogę.- Nie zazdrościsz im czasami?

- Lily i Jamesowi?- zastanowiła się nad tym przez kilka sekund.- Może czasami. Mimo drobnych sporów, ich związek zdaje się idealny. Po prostu są razem i dzięki temu są szczęśliwi.

- To nie może być takie łatwe jak się nam wydaje- blondynka szła krok za nim, bo nie zmieściliby się idąc ramie w ramie.

- A co jeśli właśnie takie jest? Jeśli im naprawdę na sobie zależy, to może nie potrzeba nic więcej niż po prostu chęć bycia razem?- Syriusz zerknął na nią.- Im po prostu udało się znaleźć kogoś, kto odwzajemnia ich uczucie. To chyba najtrudniejszy element tej przedziwnej układanki- chłopak się zatrzymał tak gwałtownie, że Marlena wpadła na niego. Szybko odsunęła się o krok, nie rozumiejąc, co się stało.

- Tylko skąd wiedzieć, że ten ktoś odwzajemnia to uczucie? Ja nigdy nie musiałem się starać by zwrócić czyjąś uwagę, a James przez lata zabiegał o sympatię Lily nim ta go pokochała.

- Widocznie nie trafiłeś jeszcze na tą właściwą osobę i dlatego nie zawracałeś sobie głowy zbędnym wysiłkiem. James musiał się wykazać wielką cierpliwością, ale prawda jest taka, że Lily już od jakiegoś czasu czuła coś do niego, tylko bała się do tego przyznać. Była w nim zakochana, gdy on jeszcze o tym nie wiedział.- Syriusz obrócił się i spojrzał na nią badawczo. Marlena poczuła się dość dziwnie i cieszyła się, że w wątłym świetle nie widać jej rumieńców.

- Ale skąd wiedzieć, że to właśnie ona, ta właściwa, a nie tylko kolejne zauroczenie?- Marlena nie wiedziała jak odpowiedzieć na to pytanie.

Oczko w głowie Syriusza BlackaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz