Dodatkowe lekcje, które Marlena brała u Remusa, rozpoczęły się już następnego dnia. Lunatyk zabrał ją do stosunkowo rzadko odwiedzanej części szkoły gdzie pozwolił jej kilka razy spróbować wyczarować Patronusa. Zadanie nie było jednak tak łatwe jak się wydawało, a na dodatek okazało się bardzo męczące. Po trzeciej nieudanej próbie, blondynka oparła się o parapet i wzięła głęboki wdech. Remus podszedł do niej i podał jej kawałek czekolady.
- To ci pomoże- obiecał jej. Marlena zjadła słodką kosteczkę i po chwili poczuła się nieco lepiej.- O czym myślałaś, jeśli można wiedzieć?
- Na początku o dniu, gdy pierwszy raz zobaczyłam Hogwart, później próbowałam się skupić na rodzicach, ale jak widać nie wybrałam jeszcze właściwego wspomnienia- Remus przytaknął.- Co jest twoim kluczem do sukcesu?
- Moi przyjaciele, chwila, gdy poczułem, że naprawdę mnie akceptują, mimo mojej choroby- przyznał, wpatrując się w pustą ścianę przed nimi.- Zdarza się, że wspomnienie, którego szukasz nie jest czymś oczywistym. Gdy spytasz się dziecka, kiedy było szczęśliwe, powie, że gdy dostało cukierka, ale tą prawdziwą radością, która daje siłę, będzie na przykład wynikiem powrotu ojca po kilku miesiącach, nawet, jeśli dzieje się to systematycznie. Osoba o tym nie pomyśli, bo to coś normalnego, ale w głębi to właśnie taka chwila będzie najważniejsza- Marlena zerknęła na niego.
- Prawdziwy z ciebie znawca, ale przecież nikt nie jest lepszy z OPCM- Remus uśmiechnął się do niej.- Chcę spróbować jeszcze raz. Chyba wiem, kiedy poczułam radość, która niemal powaliła mnie z nóg.
- No to spróbujmy. Skoncentruj się na tym wspomnieniu, skup się na nim i wypowiedz zaklęcie dopiero, gdy całkowicie się w nim zatracisz.
Blondynka zrobiła krok do przodu i na chwilę przymknęła oczy. Przypomniała sobie jak się bała w Zakazanym Lesie, jak samotna i przerażona była. Niemal znów się poczuła jak w tamtej chwili, bezsilna i porzucona. Przez ułamek sekundy dopadła ją chęć rozpłakania się, ale później skupiła się na chwili, gdy koło niej pojawił się jej przyjaciel. Moment, gdy go zobaczyła sprawił, że poczuła prawdziwą radość. Szczęście sprawiło, że na kilka sekund zapomniała gdzie jest, ponieważ on był przy niej i już nie musiała się tak bać. W tamtym momencie poczuła jak wracają jej siły i chęć walki, widząc Syriusza, uwierzyła, że przetrwa tamtą noc i wróci do domu, a to sprawiło, że jej serce zabiło szybciej. Pociągnęło to za sobą wspomnienie spotkania przyjaciół, czekających przy lesie i ojca, który tak mocno ją objął.
W chwili, gdy poczuła jak ogarnia ją tamto wspomnienie, wypowiedziała formułkę i poczuła jak jej różdżka wibruje. Z jej końca wydobył się sporych rozmiarów obłok, który niestety nie przybrał żadnego kształtu i na domiar złego szybko zniknął.
- Znaczenie lepiej- pochwalił ją Remus.- Jeszcze trochę i zobaczymy, co się w tobie kryję, ale na dzisiaj już wystarczy, czeka nas jeszcze sporo nauki- Marlena uśmiechnęła się szeroko mimo odczuwanego zmęczenia.
- Racja. Nie ma to jak nocne zakuwanie do transmutacji i eliksirów.
- Ja muszę do tego jeszcze dorzucić zielarstwo- oznajmił niezbyt zadowolony z tego faktu Remus.- Tak to się kończy, gdy pozwolę reszcie huncwotów wciągnąć się do jakiejś głupiej gry.
- Pomóc ci z tym, ja się uporałam z tym zadaniem już dwa dni temu?
- Nie dziękuję, poradzę sobie, mam już wprawę w uczeniu się po nocy- zapewnił ją.
- To tak samo jak ja, nie ma to jak siódmy rok, przetrwaj go, a nic cie już nie pokona- zażartowała akurat, gdy schodzili po schodach. W tej samej chwili dostrzegli trzech Ślizgonów, którzy zmierzali w ich kierunku. Poczuła lekki niepokój, ale później przypomniała sobie, że nie jest sama.
CZYTASZ
Oczko w głowie Syriusza Blacka
FanfictionO tym, że James kochał Lily wiedzieli wszyscy, co jednak działo się w sercach jego przyjaciół? Czy i jego najwierniejszy druh, spotkał na swojej drodze kogoś, kto był w stanie skraść jego serce? Czy Syriusz Black potrafił kochać?