5.Truskawkowy zapach

1.7K 100 34
                                    

Lily poprosiła przyjaciółkę żeby ta ją zastąpiła, ponieważ James zaplanował dla nich romantyczny wieczór, cokolwiek to znaczyło w ustach huncwota. Okazało się, że warto było zrobić sobie dług u Marleny. Z krótkiej kolacji, zorganizowanej w Pokoju Życzeń, zrobiła się niemal cała noc i z całą pewnością nie był to czas stracony, chociaż całe szczęście, że nikt ich nie nakrył, bo mogło się zrobić naprawdę nieprzyjemnie. Rudowłosa uwielbiała kryć się przed światem w ramionach Jamesa. Przy nim zapominała o wszystkich problemach, wizja zbliżających się egzaminów, znikała, a na jej miejscu pozostawała jedynie radość. 

Potter po prostu nie potrafił się od niej oderwać. Gdy raz ją złapał i zaczął całować to tak jakby jej bliskość zastępowała mu powietrze.  Dzięki niej, świat zdawał się bajkową krainą, w której o nic nie musiał się martwić.

Dopiero o piątej trzydzieści, gdy się rozstali, pojawił się problem. Chwilę później, do dormitorium huncwotów, wpadła zaniepokojona Lily. Chłopak zdążył zasnąć w trakcie kilku minut, ale ona nawet nie dotknęła swojego posłania. Potrząsnęła jego ramieniem, chcąc go obudzić, ale niewiele to pomogło.

- James, gdzie jest wasza mapa?- szarpnęła nim mocniej i dopiero wtedy chłopak ziewnął. Spojrzał na nią, próbując zrozumieć, o co jej chodzi.- Mapa, gdzie ją schowałeś?

- Lilka, nie chcemy słuchać, co robiliście przez całą noc ani tym bardziej być świadkami powtórki- wymamrotał obudzony Syriusz. Rozgniewana dziewczyna złapała książkę, która leżała koło łóżka Pottera i rzuciła nią w Blacka. Trafiła idealnie w kręgosłup, co zaowocowało głośnym wrzaśnięciem, które zbudziło resztę.- Co cie opętało!?

- Gdzie jest ta przeklęta mapa!? Marleny nigdzie nie ma, wygląda jakby wcale nie wróciła tej nocy do pokoju. Ona zgodziła się mnie zastąpić, a co jeśli jej się coś stało?

- Masz- Lunatyk wyszarpnął z pod poduszki Jamesa pergamin i jej go wręczył. Sam wyglądał beznadziejnie, bo zbliżała się pełnia, ale wizja niebezpieczeństwa, czyhającego nad ich przyjaciółką, dodała mu sił.

- Nigdzie jej nie ma!- oznajmiła załamana.- Andy Holl jest u siebie w dormitorium, to razem z nim miała patrolować szkołę.

- Daj nam minutę i się tym zajmiemy- obiecał jej James. Cała czwórka zaczęła się gorączkowo ubierać, w łazience niemal doszło do bójki, ale po mniej niż pięciu minutach byli gotowi. Gdyby zobaczyli Marlenę gdzieś na mapie to nie byłoby problemu, ale ona zniknęła, co było naprawdę dziwne.- Remus idź z Peterem po tego Puchona, jak będzie trzeba to obudźcie ich wszystkich. My obudzimy Minerwę i spotkamy się u dyrektora.

Od razu rozeszli się, nie przejmując się tym, że jeszcze trwa cisza nocna, to był wyjątkowa sytuacja. Co prawda obudzona McGonagall wyglądała na naprawdę rozwścieczoną, ale słysząc pannę Evans, zgodziła się ich zaprowadzić do dyrektora. Ten oczywiście wysłuchał ich niezwłocznie, a znając huncwotów i ich możliwości, chociaż nigdy nie został zaznajomiony z ich metodami, uwierzył, że dziewczyny nie ma w zamku.

- Mamy Holla- oznajmił zasapany Remus. Zaspany Puchon wyprostował się, chociaż wyglądał jakby zaraz miał się przewrócić.- Mówi, że się rozdzielili.

- Zgadza się. Źle się czułem i Marlena powiedziała, że sama sprawdzi lochy, bo tam jest tak zimo i na pewno tylko bardziej bym się pochorował. Przepraszam, powinienem był pójść od razu po zajęciach do pielęgniarki.

- Nic się nie stało, teraz udaj się do szpitala i porządnie wypocznij, nie chcemy tu epidemii- uczeń ruszył w wyznaczonym kierunku, mijając w progu wesoło pogwizdującego Hagrida.

- Dobrze psorze, pani psor. Cholipka, a tu, co się dzieje? Już was złapali?- wszyscy spojrzeli na niego zaskoczeni.- No, bo Centaury mi się właśnie skarżyły, że jacyś uczniowie się włóczyli nocą po lesie i pomyślałem, ze tylko wy jesteście dość szaleni by to robić.

- To nie my!- zapewnił ich James.- Jeśli nie ma jej w szkole to musieli ją tam zabrać. Sam pan powiedział, dyrektorze, że w zamku są szpiedzy.

- A to przecież miał być mój dyżur- Lily pobladła.- Merlinie, to moja wina, im pewnie chodziło o mnie, bo jestem mugolakiem, a ja im wystawiłam Marlenę- James objął ją troskliwie ramieniem, widząc, ze dziewczyna się lekko zachwiała.- Co ja narobiłam?

- Nie mamy pewności, że coś takiego stało się tej nocy- zauważyła McGonagall.- Może tym razem się mylicie i panna McKinnon jest gdzieś w zamku.

- Niestety, ale nie możemy wykluczyć żadnej możliwości. Niech duchy sprawdza budynek, może coś znajdą, a ty Hagridzie poproś Centaury o pomoc, może któryś się ulituje i nam pomoże. Sam też sprawdź najbliższą okolicę. Musimy działać szybko, zapowiada się mroźny dzień.

Wszyscy wyjrzeli przez okno, za którym gromadziły się szare chmury, które zwiastowały nadejście deszczu. Na myśl, że Marlena jest gdzieś w Zakazanym Lesie, jej przyjaciele poczuli strach. Wiał wiatr, a w następnej chwili olbrzymie krople uderzyły w ziemię.

Nie było czasu do stracenia, natychmiastowo obudzono pozostałych nauczycieli, którzy ruszyli na poszukiwania. Dołączył do nich również Padmore, który dowiedział się o zniknięciu Marleny jeszcze nim dotarł na trening z przyszłymi członkami Zakonu. Ta grupa też postanowiła pomóc i sprzeciwiając się zakazom, podzieliła się na małe grupki i weszła do lasu, wiedząc, że nie ma czasu do stracenia.

Huncwoci postanowili zaryzykować i wykorzystać swoje dodatkowe zdolności, gdy po sześciu godzinach poszukiwań nie natrafili na żaden ślad. W piątkę weszli do lasu, gdzie upewnili się, że nikt ich nie widzi. Wtedy James przemienił się w wielkiego jelenia i pomknął w głąb głuszy, a Syriusz przybrał postać czarnego psa.

- Znajdź ją Łapciu- poprosiła rudowłosa, dając mu do powąchania sweter blondynki, chociaż i bez niego chłopak wiedział, czego ma szukać.

Syriusz przemknął przez pobliskie zarośla i zniknął im z oczu, a pozostała trójka ruszyła w przeciwnym kierunku. Widok dużego psa wystraszył kilka osób, nikt nie wiedział, czego się spodziewać w tym lesie, ale gdy zwierze się oddaliło, od razu wracali do poszukiwań. Dopiero mrok i chłód, potęgowany przez deszcz, sprawił, ze dyrektor zarządził powrót do szkoły. Grupa aurorów kontynuowała poszukiwania, ale nauczyciele i uczniowie musieli wrócić do zamku.

- A gdzie jest Potter i Black?- zapytała McGonagall, przyglądając się grupie uczniów. Lily spojrzała na Remusa, ale ten nie wiedział, jak wytłumaczyć ich nieobecność.

- Moja droga, o kogo, jak kogo, ale o tych dwóch uczniów bym się nie martwił- zapewnił ją Dumbledore.- Oni chodzą swoimi ścieżkami, które zwykle okazują się słuszne.

Kobieta chciała mu wierzyć i miała nadzieję, że jej uczniowie zdołają jakimś cudem odnaleźć zaginioną dziewczynę. Co prawda otoczony przez mrok, James kierował się powoli z powrotem do zamku, ale Syriusz się nie poddawał, zwłaszcza, ze zwęszył znajomy zapach truskawek. Niemal zmył go deszcz, ale jego wątły ślad pozostał na mchu, co dawało mu nadzieję, która dodała mu sił.

Oczko w głowie Syriusza BlackaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz