7. Wilczy apetyt

1.7K 90 29
                                    

Marlena otworzyła oczy, gdy słońce przebijało się już przez gęste chmury, z których na szczęście nie padał deszcz. Dziewczyna lekko się przeciągnęła, a później znów zwinęła w kłębek, wtulając się ponownie w Syriusza, który zaśmiał się cicho. Blondynka otworzyła oczy i zamrugała jakby dopiero zrozumiała, że to nie był sen, a ona rzeczywiście jest gdzieś w głębi Zakazanego Lasu i śpi w ramionach pewnego huncwota.

- Dzień dobry- przywitał się z nią wesoło. Zaskakujące, w jakich sytuacjach młody Black potrafił mieć dobry humor.- Jak się spało?

- Dobrze, dziękuję- ostrożnie wstała i się przeciągnęła, co i on uczynił po chwili.

- Pamiętasz jak kiedyś mówiłaś, że spanie z tobą jest poza moim zasięgiem?- Marlena nie potrafiła skojarzyć tej konkretnej sytuacji, ale Syriusz wyglądał jak małe dziecko, które właśnie coś wygrało.- Szczęście jest zawsze po mojej stronie- dziewczyna pokręciła głową z niedowierzaniem.

- Która godzina, szczęściarzu?- zapytała, chcąc jak najszybciej zmienić temat.

- Najpóźniej dziewiąta, powinniśmy spokojnie zdążyć wrócić do zamku przed zmrokiem- zapewnił ją, wychodząc z jaskini.- Poczekaj tutaj, ja spróbuje ustalić, w którą stronę powinniśmy iść.

Dziewczyna chciała coś powiedzieć, ale Syriusz złapał się gałęzi jednego z drzew i po chwili zniknął jej z oczu. Słyszała jedynie towarzyszący jego wspinaczce hałas i liczne przekleństwa. Chłopak wrócił po kilku minutach, ze śladami zadrapań na twarzy i dłoniach.

- W tę stronę powinniśmy iść- oznajmił dumnie, wskazując właściwy kierunek marszu.

- Mogliśmy użyć zaklęcia czterech stron świata, skoro masz ze sobą różdżkę- przypomniała mu.- Ale tak też się udało, więc ruszajmy.

- Tak było ciekawiej, nie chciałem psuć sobie zabawy- zapewnił ją. Głupio było mu się przyznać, że nie pomyślał o tym magicznym kompasie.

Na szczęście Marlena nie drążyła tematu i szła spokojnie koło niego, chociaż jej bystry wzrok ciągle przeszukiwał okolicę. Gdy do ich uszu dobiegał jakiś dziwny hałas, szybko znajdowała się tuż koło Syriusza, który w końcu złapał ją mocno za rękę i poprowadził w kierunku szkoły, rozumiejąc, że dziewczyna się boi, a oboje wiedzieli, że jest, czego. Zakazany Las była prawdziwą tajemnicą. Nawet ich gajowy nie znał wszystkich sekretów tego miejsca, a najwięksi badacze nie zdołali skatalogować wszystkich żywych istot, które się tam ukrywały.

Oboje mieli nadzieję, że w trakcie wędrówki, wpadną na jakiegoś aurora, który szukał Marleny, ale niestety żaden z nich tam nie zawędrował albo już sprawdzili ten teren minionego dnia. Zrobili sobie tylko kilka krótkich postojów. Nie mieli skąd wziąć jedzenie, ale przynajmniej pragnienie im nie doskwierało, dzięki czemu dotarli do Hogwartu wykończeni, ale żywi.

Ledwo wyłonili się z lasu, gdy zaczęli się wokół nich pojawiać ludzi. Uczniowie siedzący na błoniach, pojedynczy aurorzy i nauczyciele, a przede wszystkim Lily i reszta huncwotów. Rudowłosa uściskała przyjaciółkę tak mocno, że tamtej aż zabrakło tlenu do normalnego oddychania. James poklepała Syriusza po ramieniu, a Remus podał mu tabliczkę czekolady.

- Udało ci się!- oznajmiła uradowana Lily, rzucając się mu na szyję. Black odwzajemnił jej uścisk, podając jednocześnie blondynce czekoladę.

- Huncwoci na wszystko mają swój sposób- zapewnił ją.- A teraz chcemy więcej czekolady i kakao.

- Ja poproszę jeszcze galaretkę z owocami- dodała blondynka, po tym jak przełknęła swój pierwszy posiłek od dwóch dni.- I ciasteczka z orzechami.

Oczko w głowie Syriusza BlackaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz