11.Szczwana Mysz

1.7K 88 17
                                    

Następnego dnia zarówno Marlena i Remus wstali niewyspani za sprawą nauki do późno. Blondynce udało się, co prawda zrobić całe zadanie z numerologii, ale jak już zaczęła nad nim pracować to nie potrafiła przerwać, dlatego tkwiła nad nim do pierwszej w nocy i teraz czuła się tak okropnie. Jedynym plusem był fakt, że tej nocy będzie mogła porządnie odpocząć, bo wszystko miała odrobione, a piątki poza numerologią nie miała nic szczególnie wymagającego.

- List do ciebie- oznajmił James, który przyszedł do wielkiej sali, wcześniej niż ona.- Sowa robiła straszne zamieszanie, więc go odebrałem i ją odesłałem.

- Dziękuję- przyjęła kopertę, na której rozpoznała pismo Padmora.

- Czego tym razem chce ten przeklęty auror?- dziewczyna spojrzała na siedzącego obok niej Syriusza, który wyglądał jakby mu ktoś dolał czegoś obrzydliwego do owsianki.

- Przesyła ci pozdrowienia- odparła, uśmiechając się przesadnie słodko.- W końcu tak za nim przepadasz, że nie mógł o tobie zapomnieć- Black posłał jej wściekłe spojrzenie.

- Widzimy się pod salą- oznajmił zabierając tosta. Ściskając go mocno w dłoni, opuścił jadalnie.

- Marlena, ty chyba naprawdę zaczęłaś flirtować z naszym nauczycielem- zauważyła Lily.

- Po pierwsze to nie jest nasz nauczyciel tylko starszy stażem kolega ze "stowarzyszenia", a po drugie ja z nim nie flirtuje- oznajmiła, otwierając list.

- A on o tym wie?- Marlena posłała rudej wściekłe spojrzenie i skupiła się na zawartości listu.

Nie znalazła w nim nic dziwnego, zwykła wiadomość od przyjaciela, podobną mogłaby dostać od kilku innych osób. Zaczynała podejrzewać, że Lily ma dziwny plan, znalezienia jej kogoś skoro sama ma chłopaka, ale jeśli liczyła na Padmora to źle trafiła. Blondynka myślała o nim tylko w kategoriach przyjacielskich i nie miała czasu by zmienić ten stan rzeczy, poza tym sama nie wiedziała, czy chciałaby spotykać się z kimś takim jak młody auror. Nie chodziło o różnicę wieku tylko o podejmowane przez ich dwójkę zobowiązania. Ona, tak jak on, chciała pracować w biurze aurorów i jeśli nic nie ulegnie zmianie to oboje mieli być członkami Zakonu Feniksa. Niby dobrze by się złożyło, bo nie musieliby mieć przed sobą tajemnic, ale z drugiej strony, oboje byliby ciągle wystawieni na wielkie ryzyko.

Marlena próbowała od siebie odgonić te myśli, nie chciała nic zmieniać w tej relacji, ale jak ktoś raz zasieje ziarno niepewności to trudno je później wyplewić. Nawet wymagające zajęcia nie potrafiły w pełni usunąć myśli na temat pewnego aurora, co z czasem zaczęło ją irytować.

- Nigdy więcej nie pleć podobnych głupot- fuknęła na Lily, po czym razem z Remusem poszła odpracować swój szlaban.

- Chyba trochę ją wkurzył ten list- zauważył James, łapiąc dłoń rudowłosej.

- Nie tylko ją- przypomniała mu, zerkając na Syriusza, który został w tyle razem z Ellen.- Może i dobrze, że sobie znalazł tą Krukonkę, dzięki temu, jeśli ona wybierze Padmora to nie będzie powodów do złości.

- Ty naprawdę za dużo myślisz o problemach innych ludzi i ich relacjach. A co ze mną? Z twoim biednym chłopakiem?- James się zatrzymał, zmuszając ją do tego samego.- O mnie już wcale nie myślisz.

- Myślę, mam podzielną uwagę. Zdziwiłbyś się jak często zadręczasz moją głowę- chłopak uśmiechnął się i ją pocałował.

- Uwielbiam cię- zapewnił ją.- Ale już nie wtykaj tego ślicznego noska w relacje innych ludzi- poprosił.- Niech to się toczy po swojemu.

Oczko w głowie Syriusza BlackaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz