W piątkowy poranek, Syriusza ze snu wyrwał silny cios poduszką, zadany przez Remusa, który próbował postawić przyjaciół na nogi. Jeśli chcieli zjeść śniadanie to musieli już wychodzić, a tym czasem James ledwo wstał, a Łapa jeszcze leżał.
- Za pięć minut wychodzimy- oznajmił Lupin. Tylko on i Peter byli gotowi.- Bo przyjdzie wam znieść ten dzień z pustym żołądkiem.
- Już wstaje Luniu, idźcie, my was dogonimy- zapewnił go Syriusz.- Zajmijcie nam miejsca.
Remus spojrzał na niego, a później stwierdził, że nie ma sensu na nich czekać i razem z Peterem udał się na śniadanie. Pozostałych dwóch huncwotów szybko się wyszykowało i ruszyło w ślad za nimi. Syriusz nie miał siły, chociaż całkiem dobrze się mu spało. Wizja spędzenia kilku najbliższych godzin w sali lekcyjnej nie poprawiała jednak samopoczucia, zwłaszcza, że za oknem była całkiem ładna pogoda, przynajmniej jak na drugą połowę października.
- Jutro odetchniemy świeżym powietrzem na treningu- przypomniał mu James.- Musimy przećwiczyć nowy manewr.
- Damy radę- odparł krótko, po czym zajął miejsce i zabrał się do jedzenia, wiedząc, że nie mają zbyt wiele czasu.- Gdzie dziewczyny?
- Wychodziły jak my dotarliśmy- odparł Remus.- Gdzieś się śpieszyły, ale pewnie będą na czas.
- Lily to niemal podręczny zegarek, na pewno już tkwią pod salą- zauważył James, nakładając sobie sporą porcję jajecznicy.- Tylko cztery godziny- wymamrotał, po czym wziął pierwszy kęs.
- Jakoś mniej nie cieszę na ten weekend- przyjaciele spojrzeli na Syriusza.
- Kim jesteś i co zrobiłeś z Łapą?- w wykonaniu Jamesa nie zabrzmiało to aż tak wyraźnie, ponieważ miał usta pełne jedzenia, ale jego przyjaciele i tak domyślili się, o co mu chodzi.
- Trening goni za treningiem i jeszcze ta nauka- westchnął.- Żyć się odechciewa.
- Idź lepiej do pielęgniarki, jeszcze nigdy nie narzekałeś na treningi, zwłaszcza Quidditcha- Remus przyjrzał się mu badawczo.- Wszystko w porządku?
- Taaa, jestem tylko jakoś dziwnie zmęczony- utkwił wzrok w jedzeniu.
Z trudem wmusił w siebie cała porcję. Gdy skończył wstali i razem poszli na zajęcia, które ciągnęły się mu niemiłosiernie, przyprawiając o ból głowy. Zaszył się gdzieś na końcu sali i robił wszystko, co w jego mocy by nie rzucać się w oczy nauczycielowi. Jeszcze tylko brakowało żeby ktoś mu zadał pytanie, na które w tamtej chwili nie byłby w stanie udzielić poprawnej odpowiedzi.
Nim zajęcia dobiegły końca, zaczął kichać i głowa rozbolała go na dobre. Remus radził mu żeby zwolnił się z ostatniej lekcji i poszedł do pielęgniarki, ale Syriusz jak zawsze to zignorował. Nie był chory od lat i nawet po całym dniu na deszczu nie łapało go przeziębienie, a przecież teraz właściwie nigdzie nie wychodził.
- Wyglądasz fatalnie- zauważyła Marlena, gdy razem wychodzili z sali lekcyjnej.- Wszystko w porządku?- zatrzymała go nim ruszył w kierunku wieży Gryffindoru.
- Tylko głowa mnie boli- machnął lekceważąco ręką, ale wtedy dziewczyna podeszła bliżej i przyłożyła mu dłoń do czoła. Chłopak odruchowo wtulił twarz w jej dłoń.- Moja mama nigdy tak nie robiła, wysyłała skrzata- oznajmił sennym głosem. Marlena nie wiedziała, co ma odpowiedzieć, jedynie mocniej zacisnęła usta.- Zimno mi.
- Nic dziwnego, masz gorączkę. Idziemy do pielęgniarki- Syriusz chciał się od tego wymigać, ale blondynka mu nie pozwoliła.- No chodź, wypijesz jakiś eliksir i od razu poczujesz się lepiej, przecież jutro musisz być wstanie wsiąść na miotłę.
CZYTASZ
Oczko w głowie Syriusza Blacka
FanfictionO tym, że James kochał Lily wiedzieli wszyscy, co jednak działo się w sercach jego przyjaciół? Czy i jego najwierniejszy druh, spotkał na swojej drodze kogoś, kto był w stanie skraść jego serce? Czy Syriusz Black potrafił kochać?