Na wstępie, przepraszam za opóźnienie w publikacji kolejnych rozdziałów. Wyjazd uniemożliwi mi pisanie, ale mam nadzieję, iż to was nie zraziło i że dalej mogę liczyć na waszą obecność.
**********************************************************
Rano Marlena obudziła się, czując jakieś dziwne łaskotanie w brzuchu. Dosłownie sekundę zajęło jej zrozumienie, że wczorajszy dzień nie był snem i rzeczywiście spędziła go niemal w całości tylko i wyłącznie z Syriuszem, który notabene został jej chłopakiem, jeśli można tak było to nazwać.
W tej samej chwili na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, którego nie zniszczyło nawet ciekawskie spojrzenie jej współlokatorek. Jedynie powiedziała im, że zachowują się jak dzieci i poszła się przyszykować do stawienia czoła kolejnemu dniu, pełnemu wyzwań i zadań do wykonania. Wychodząc z bezpiecznej strefy, zajmowanej jedynie przez panie, poczuła lekki lęk, nie wiedziała jak się zachować, gdy zobaczy Syriusza. Bała się, że chłopak zmienił zdanie, ale gdy go zobaczyła jej wszelkie wątpliwości zostały rozwiane. Siedzący w salonie Black, uśmiechnął się szeroko na jej widok, sprawiając, że jej policzki lekko się zarumieniły.
- A już myślałem, że zaspałaś na śniadanie- zażartował, gdy do niego podeszła.
- Widzisz, ja właśnie miałam się pytać czy dobrze się czujesz skoro siedzisz tutaj tak wcześnie- chłopak wstał i ujął jej drobną dłoń.- Nie powinieneś jeszcze w najlepsze spać, doprowadzając Remusa do szału?
- To zostawiłem Jamesowi i Peterowi, jutro będzie moja kolej- zażartował. Świetnie ukrywał lekkie zakłopotanie, które go opanowało, ale z drugiej strony, gdy widział jej uśmiechniętą twarz, wszystkie inne kłopoty znikały bezpowrotnie.- Idziemy, czy czekamy na kogoś jeszcze?
- Dziewczyny powiedziały, że nas dogonią, więc jeśli nie chcesz czekać na huncwotów to możemy ruszać.
W tamtej chwili Syriusz nie przejmował się przyjaciółmi. Był tak zafascynowany bliskością blondynki, że mógłby nie zauważyć, gdyby jego współlokatorzy nie dotarli na śniadanie, a później trening. Niestety ci pojawili się niedługo po nich i chociaż próbowali się zachowywać normalnie, kiepsko im to wychodziło. Lily posyłała huncwotom mordercze spojrzenia ilekroć któryś chciał zapytać o tą nową relację. Remus nie wiedział, jak ona to robi, ale zdawało się, że wręcz czyta im w myślach.
- No dobra, gołąbeczki, pora ruszać- oznajmił w końcu James, narażając się na surowe spojrzenie rudowłosej.
- Nie wiem, które z nas ci przypomina gołębia, Łosiu, ale chyba powinieneś pójść do okulisty, bo te okulary są chyba za słabe- odparł Black.- Myszy daleko do gołębia- blondynka szturchnęła go mocno łokciem.- Teraz już się nie wywiniesz moja droga, mogę cię do woli tak nazywać.
- Jeszcze zobaczymy- Syriusz lubił, gdy w jej głosie rozbrzmiewała wyzywająca nutka.- Chodźcie, muszę komuś dzisiaj dokopać, bo się okryję hańbą.
- Nie masz, co liczyć na taryfę ulgową- zapewnił ją Black, na co dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
- Na to liczę- odparła, wstając od stołu.
Ktoś, kto nie zdał zbyt dobrze Marleny, w życiu by nie powiedział, że z niej taka wojowniczka, ale prawda była taka, że na treningach dawała z siebie wszystko, robiąc przy okazji spore postępy. Wiadomo, sama znajomość skomplikowanych zaklęć nie czyniła z człowieka mistrza, ale dawała przewagę, która pomogła jej wytrącić różdżkę z ręki Remusa, który pokiwał głową z aprobatą, uśmiechając się do niej.
CZYTASZ
Oczko w głowie Syriusza Blacka
FanfictionO tym, że James kochał Lily wiedzieli wszyscy, co jednak działo się w sercach jego przyjaciół? Czy i jego najwierniejszy druh, spotkał na swojej drodze kogoś, kto był w stanie skraść jego serce? Czy Syriusz Black potrafił kochać?