Chwile, gdy jesteśmy szczęśliwi bywają naprawdę różne, śmiało można powiedzieć, że ich rodzajów jest tyle, co barw tęczy. Niektóre z nich są bardziej oczywiste, inne trudniej dostrzec, zwłaszcza, gdy spogląda się z pewnej odległości. Dla nas ludzi nie musi być ona zbyt wielka, czasami umyka nam radość, która gości w sercach najbliższych, bo tamci zbyt dobrze ją maskują. Czasami dzieje się tak, bo boją się zranienia albo niezrozumienia.
Kto by pomyślał, że właśnie coś takiego zacznie zadręczać umysł Syriuszem w kilka dni po tym jak przyznał się Marlenie do tego, co czuje. Miał wrażenie, że postrzegają tą sytuację w zupełnie inny sposób, chociaż blondynka na nic nie nalegała, była taka sama jak wcześniej, a przecież właśnie takie jej oblicze uwielbiał Black. Bał się jednak, że nie rozumie jej uczuć i zachowań, przez co zrani ją.
Z tego powodu zachowywał się inaczej niż wcześniej, chociaż na pierwszy rzut oka wszystko było takie samo. Dużo żartował, często się śmiał i stał murem za swoimi przyjaciółmi, ale wprawne oko mogło dostrzec, że coś go blokuje. Marlena zaczęła to dostrzegać po upływie nieco ponad tygodnia.
Gdy w środowy wieczór siedzieli wszyscy razem w salonie, oderwała wzrok od czytanego rozdziału i spojrzała na siedzącą niedaleko parę przyjaciół. Lily się zaśmiała, gdy James pocałował ją w policzek, łaskocząc ją delikatnie. Rudowłosa spojrzała na niego, a wtedy on ledwo musnął jej usta i pozwolił jej wrócić do jakże porywającej lektury, jaką był podręcznik dla zaawansowanych z eliksirów. Obejmujący ją ramieniem chłopak starał się jej nie przeszkadzać, ale nie potrafił od niej oderwać oczu, a ona chętnie się w niego wtulała. Wyglądali razem uroczo i chociaż niektórzy mieli już dosyć ich słodyczy, było w ich zachowaniu coś, czego zaczęła im zazdrościć.
Spojrzała na Syriusza, który siedział koło niej, myśląc nad czymś, co raczej nie było związane z zadaniami szkolnymi. Marlena poczuła się jakby ją trzymał na wyciągniecie ręki. Niby, co chwilę łapał jej drobną dłoń, obejmował ramieniem, gdy gdzieś szli, ale w pewien sposób utrzymywał dystans, który w końcu dostrzegła.
Znając jego przeszłość, wiedziała, że raczej nie umyka od bliskości, przynajmniej tej fizycznej, ale tym razem było inaczej. Marlena zaczęła się martwić, że coś jest nie tak, ale nie wiedziała jak o to zapytać.
- Wszystko w porządku?- zaskoczona oderwała wzrok od książek, gdy następnego dnia wieczorem, Remus podszedł do niej w bibliotece.- Reszta szkoły już jest na kolacji.
- Racja, zaczytałam się- szybko spakowała swoje rzeczy i poszła razem z Lupinem.- Co ty tutaj robiłeś tak długo?
- Udzielałem korepetycji Viktorii, rok młodszej Gryfonce, nie radzi sobie z OPCM.
- To udało się jej trafić na specjalistę- Marlena domyśliła się, że to musi być ta sama dziewczyna, z którą już kilka razy widziała Remusa.
- Na pewno wszystko w porządku?- zapytał, gdy od wielkiej sali dzieliły ich już tylko metry. Chłopak zdziwił się, gdy niemal przez całą drogę z biblioteki milczała.- Wyglądasz na zmartwioną.
- To tylko zmęczenie- skłamała, chociaż rzeczywiście źle spała ostatniej nocy.- Po kolacji pójdę się od razu położyć i jutro będzie lepiej.
Chłopak chciał jej wierzyć, ale zdążył ją już dość dobrze poznać i wiedział, że chodziło o coś więcej. Przyjrzał się blondynce, gdy usiadła koło Syriusza, odwzajemniając jego szczery uśmiech. Owszem była szczęśliwa, ale pewien cień zdawał się delikatnie przykrywać to uczucie. Remus nie wiedział tylko, co go powoduje i jak jej pomóc.
CZYTASZ
Oczko w głowie Syriusza Blacka
FanfictionO tym, że James kochał Lily wiedzieli wszyscy, co jednak działo się w sercach jego przyjaciół? Czy i jego najwierniejszy druh, spotkał na swojej drodze kogoś, kto był w stanie skraść jego serce? Czy Syriusz Black potrafił kochać?