71."Mam dość, że wszystko kręci się w okół Reyhan!"

3.6K 155 40
                                    

Rano obudziły mnie głośne krzyki dobiegające z dołu.

- Mam dość, że wszystko kręci się w okół Reyhan! - wrzasneła Mia.

- Przesadzasz...

- Jesteś zawsze przy niej! Gdy była w szpitalu to na krok od niej nie odchodziłeś! W dodatku ta praca...po co?! Przez ciebie, a bardziej twój głupi pomysł ona nie wyjechała i została tutaj z nami! A co jeśli znów wpadnie na głupi pomysł i weźmie jakieś gówno!? Chcesz mieć tą gówniare na sumieniu!? - krzyczała blondynka.

- Reyhan, nie weźmie żadnego gówna! - odkrzyknął.

- A skąd ty wiesz? - zapytała.

- Bo mi kurwa przysięgła! - odparł.

Nastała chwila ciszy  po czym znów odezwał się Diego:

- Wiesz co? Ostatnio ciągle się kłócimy. Myślę, że dobrze zrobiłaby nam przerwa. - powiedział spokojnie, a ja z wrażenia prawie spadłam z łóżka.

Szybko zbiegłam na dół prawie wywracjacąc się o własne nogi.

- C-co? Ale Diego ja cie kocham. Może faktycznie się kłócimy ostatnio, ale przecież planujemy ślub...i za niecałe trzy tygodnie pobierzemy się. - mówiła błagalnym tonem.

- Mia, nie wiem co będzie z nami. Szczerze mówiąc od dawna już się męczę w tym związku. - odpowiedział.

- Nie, nie. To się nie może tak skończyć. Przecież to tylko jedna z wielu kłótni...

- Mia, tu nie chodzi już tylko o zwykłą kłótnie. Po prostu...moje uczucie już wygasło do ciebie. - powiedział bardzo spokojnie.

- Co ty wygadujesz? Kochanie, przecież było nam razem dobrze ze sobą. - nalegała.

- Jeszcze dziś się spakuje, a wieczorem mnie nie będzie. - powiedział i wszedł po schodach do sypialni omijając mnie bez słowa.

Blondynka natomiast upadła na kolana i zaczęła płakać rzucając wszystkim co miała pod ręką. Było mi jej trochę żal, ale czułam szczęście i ulgę.

Dotarło do mnie, że ślubu nie będzie.

Diego będzie wolny.

A uśmiech zagościł na mojej twarzy na dobre.

Weszłam za nim na górę i zobaczyłam go jak pakuję do dużej walizki wszystkie swoje rzeczy.

- Gdzie będziesz mieszkał? - zapytałam.

- Tam gdzie cie zabrałem...

- To jest daleko. - stwierdziłam i humor od razu się popsuł.

- I co w związku z tym? - spytał.

- No...bo przecież do pracy będziesz miał daleko...i cholera do mnie. - przyznałam w końcu.

Diego przestał robić cokolwiek i spojrzał się na mnie podchodząc i bez słowa wpił się w moje usta dając od razu dostęp do cudownego języka z kolczykiem. Usiadł na brzegu łóżka i pociągnął mnie na swoje kolana.

Po chwili drzwi otworzyły się z wielkim hukiem...

GÓWNIARA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz