41."Kochanie, tak mi przykro"

4.1K 159 28
                                    

Rozdział dedykuję dla @olkanika

Kolejny dodam tak około 11 bądź 12, bo muszę załatwić kilka spraw na mieście.



Siedziałam na nudnej matematyce, kiedy do klasy wszedł...Diego. Na początku myślałam, że za dużo wczoraj wciągnełam i mam halucynacje. Zaczęłam mrugać, ale on nadal tam był.

- Dzień dobry. Przyszedłem po Reyhan Red. - zwrócił się do nauczycielki.

Spakowałam swoje rzeczy i wyszłam żegnając się buziakiem w policzek z Stellą.

- Powiesz mi w końcu po co po mnie przyjechałeś? A może chcesz skorzystać z mojej propozycji? - zapytałam będąc już w samochodzie.

- Reyhan, to nie jest dobry moment na żarty. - powiedział...przybity?

Wzruszyłam ramionami i wyciągnęłam telefon, żeby zająć się czymś.

Droga minęła bardzo szybko. Weszłam do domu i zobaczyłam moją siostrę, która płaczę. Diego podszedł do niej, a blondynka mocno go przytuliła.

- Może mi ktoś wytłumaczyć o co chodzi? - zapytałam trochę poirytowana.

Blondynka spojrzała na mnie. Była cała czerwona od płaczu i miała rozmazany makijaż.

- Reyhan, mama jest w szpitalu...i jest z nią bardzo źle. - wychlipała i znów rzuciła się na szyję Diega.

A ja? Ja stałam na środku jak słup analizując słowa siostry. Bez słowa poszłam do swojego pokoju szukając jakiegoś chociaż jednego grama amfetaminy, ale nic nie znalazłam.

- Reyhan, jedziemy do szpitala! - krzyknęła Mia.

Zeszłam na dół i wsiadłam do tyłu, bo blondynka zajęła miejsce obok Diega cały czas płacząc. Siedziałam z tyłu uparcie patrząc przez okno.

Po pięciu minutach byliśmy na miejscu. Diego trzymał mocno Mię za rękę, a ja szłam obok nich. Nogi miałam miękkie jak z waty.

- Pójdę porozmawiać z lekarzem. - powiedziała Mia i zostawiła mnie samego z Diego.

Uparcie patrzyłam na mojej buty.

- Jak się czujesz? - usłyszałam głos i podniosłam głowę, żeby zobaczyć, że Diego jest bardzo blisko mnie.

Nie zdążyłam powiedzieć, bo przyszła Mia cała zapłakana. Spojrzałam na nią z przerażeniem, wiedząc już co się stało. Widziałam to w jej oczach.

- Reyhan, mama nie żyje. - wychlipała zakrywając twarzy w dłoniach. Diego podszedł do niej i zamknął ją w mocnym uścisku.

- Kochanie, tak mi przykro. - szepnął.

- Chce ją zobaczyć. - odezwałam się, a oni spojrzeli na mnie.

- Reyhan, po co?! Przecież cię to nawet nie obchodzi! Nawet jednej łzy nie uroniłaś! Jesteś popieprzona! Pieprzona egoistka bez uczuć! Jedyne co cię obchodzi to głupie imprezki i pieprzenie z kim popadnie! - wrzasneła.

Stałam tak przez jakiś czas, ale po chwili wkurwiona opuściłam szpital. Usiadłam na ławce i odpaliłam papierosa. Analizowałam słowa siostry i kilka łez spłyneli po policzkach.

Po chwili usiadł obok mnie ktoś kogo bardzo dobrze znałam.

- Reyhan, nie przejmuj się słowami Mii. Ja wiem, że ty to przeżywasz w środku, a nie na zewnątrz. - mówił łagodnym głosem.

Uparcie patrzyłam się na swoją ręke, w której trzymałam papierosa, żeby choć trochę sobie ulżyć. Za cholere nie pomogło.

- Wiem, że jest Ci ciężko, ale jestem tutaj z tobą...mała spójrz na mnie. - poprosił, a gdy nie posłuchałam ostrożnie wyrzucił z ręki fajkę i złapał moją zimną dłoń ściskając ją.

Dopiero wtedy spojrzałam na niego. Smutno uśmiechał się do mnie.

- Czy...mama naprawdę nie żyje? - zapytałam z trudem. Nie wierzyłam w to. Przecież jeszcze wczoraj słyszałam jak chwali Mie, więc co takiego mogło się stać?

- Przykro mi. - powiedział tylko tyle, a ja schowałam twarz w dłoniach. Diego jednym szybkim ruchem przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Słyszałam jak szybko bije mu serce.

GÓWNIARA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz