79."Musimy porozmawiać...sami"

3.3K 136 5
                                    

Kiedy tylko weszłam razem z Stellą do domu, to czekała na mnie niespodzianka...mój tata siedział na kanapie i pił kawę rozmawiając z Edwardem, kiedy tylko mnie zobaczył wstał i podszedł do mnie z nie odgadnionym wyrazem twarzy.

- Cześć, tato. Co ty tutaj robisz? - zapytałam.

- Musimy porozmawiać...sami. - odparł.

Rodzeństwo szybko zrozumiało o co chodzi i już po chwili weszli po schodach na górę najprawdopodobniej do swoich pokoi.

- Więc...co tutaj robisz? - ponownie zdałam pytanie.

- Reyhan, jak mogłaś zrobić to własnej siostrze?! - wrzasnął.

Wiedziałam, że jest zły. Na jego czole pojawiały się charakterystyczne żyły świadczące o jego zdenerwowaniu.

- Tato, to nie tak...

- To jak?! Wytłumacz mi jak to jest możliwe, że poszłaś do łóżka z narzeczonym Mii! - był wkurwiony.

Musiałam mocno ugryźć się w język, żeby nie powiedzieć, że trzy lata temu przyłapałam Mię, jak się pieprzy z Davidem.

- Nie, nie. Kiedy Mia była z Diego, to nie zrobiliśmy tego. Przyznaję, że było kilka pocałunków i bliższych kontakt, ale nie pieprzyłam się z nim, kiedy był w związku z moją siostrą. - broniłam się.

- A teraz...przespałaś się z nim, prawda? - zapytał.

- To nie jest twoja sprawa. - syknęłam.

Nie chciałam rozmawiać z nim o takiej sprawie...było to nie komfortowe.

- Masz zerwać wszelkie kontakty z Diego i przeprosić Mię. - rozkazał.

- A jeśli nie? - prychnełam.

- To...nie mamy o czym rozmawiać i możesz o mnie zapomnieć. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego, a to wiąże się z tym, iż nie będę przesyłał ci pieniędzy na różne wydatki. - powiedział dumnie i rozsiadł się wygodnie na kanapie.

Był pewny, że się zgodzę.

- Tato, bardzo cię kocham i bolą mnie twoje słowa. Jak możesz stawiać mi takie warunki...grozisz mi, że nie będziesz dawać pieniędzy i wiesz co? Nie musisz. - powiedziałam to co myślę.

Od razu mina mojego rodzica spoważniała. Szybko wstał na równe nogi i podszedł do mnie.

- Jesteś pewna, że nie zerwiesz kontaktu z Diego? - zapytał ponownie.

- Nie ma takiej opcji. - byłam uparta.

- Z czego będziesz żyła? - był nieugiety.

Wzruszyłam ramionami.

- To już raczej nie twoja sprawa. - syknęłam.

Naprawdę się wkurzyłam.

- Zastanów się jeszcze i daj mi znać. - warknął i wyszedł z domu trzaskając drzwiami.

Szybko weszłam na górę i wzięłam spod łóżka laptop i zaczęłam szukać ofert pracy, kiedy po piętnastu minutach znalazłam idealną szybko się umówiłam na wstępną rozmowę.

Wstałam na równe nogi i zaczęłam się przygotowywać na spotkanie. Modliłam się, żeby wszystko się udało, bo wtedy miałabym problem...

GÓWNIARA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz