16

1.9K 109 49
                                    

Adrien

Wstałem dosyć wcześnie bo w nocy nie mogłem zasnąć. Nie chodziło tu już tylko o fakt, ze będę musiał udawać związek z tą laską. Co z moja siostrą? Ta cała sytuacja dręczyła mnie już odkąd pojawiła się nowa biedronka.

Wstałem z łóżka i poszedłem wziąć szybki prysznic. Zimna woda oblewająca moje ciało pobudzała mnie do myślenia. Wyszedłem i otuliłem się ciepłym ręcznikiem, następnie ubrałem białą bluzkę, beżowe długie spodnie. Przeczesałem włosy, użyłem perfum i wyszedłem z łazienki do pokoju zabierając torbę po czym zszedłem na dół zjeść śniadanie.

- O Adrienix! Mmm braciszku ale się wystroiłeś! - krzyknął Luka odrazu gdy pojawiłem się na dole.

- Taa. - mruknąłem od niechcenia i zrobiłem sobie dwa tosty popijając je sokiem pomarańczowym.

Wychodząc zarzuciłem na siebie czarną skórzana kurtkę, włożyłem kask i wsiadłem na motor jadąc w kierunku szkoły.

POV Marinette

Dziś miałam się spotkać o 7:30 w szkole z Adrienem i ustalić szczegóły. Ciekawe co wymyślił. Schodząc na śniadanie ubrana byłam w czerwony golf a do tego zwykle długie spodnie z przetarciami na kolanach. Przez ramię miałam przerzuconą torebkę w której siedziała moja nowa przyjaciółka i zajadała ciastka które wczoraj upiekłam. Wyszłam z domu jeszcze przed matką i już po dwudziestu minutach drogi stałam pod budynkiem szkoły. Wyjęłam telefon i spojrzałam na godzinę była 7:25 byłam przed czasem. Szczerze denerwowałam się. W najgorszym momencie mój mózg musiał sobie przypomnieć o ojcu. KURWAAAAA! Czemu teraz? Nie mogłam uronić łzy bo mój cudowny makijaż by się rozmazał a zaraz mam się spotkać z Adrienem no zajebiście po prostu. Zajrzałam do torebki i już miałam coś wyciągnąć ale usłyszałam głos blondyna.

- Hej Mari! - krzyknął i zdjął kask od motoru. Ho ho Panie Agrest nie wiedziałam ze jeździsz na takim sprzęcie, mimowolnie się uśmiechnęłam i podeszłam do chłopaka witając się z nim.

- Dobra koło szkoły jest park tam możemy pogadać co ty na to? - zapytał cały czas mnie obserwując.

- Jasne czemu nie - odpowiedziałam i lekko się uśmiechnęłam idąc za zielonookim w kierunku wyznaczonego miejsca. Usiedliśmy na ławce i po chwili ciszy chłopak wreszcie się odezwał.

- Słuchaj Marii... Jak pewnie zauważyłaś nie jestem wcale taki zły jak mówią hm? - uśmiechnął się zadziornie przybliżając swoją twarz do mojej na co tylko prychnęłam ze śmiechem.

- Fakt jesteś bardzo zły. - teraz to ja zrobiłam „ten" uśmieszek obserwując jego reakcje. Uśmiechnął się i położył mi rękę na udzie. Przypomniało mi się pierwsze spotkanie z czarnym kotem. Czy on? Nieeee ale w tamtym momencie był do niego cholernie podobny, chociaż nieee czarny kot jest inny od Adriena to nie mogłaby być ta sama osoba. Straciłam jego rękę i spojrzałam na niego już trochę poważniej.

- Nie pozwalaj sobie Agrest.

- Mhm. - mruknął po czym się zaśmiał.
- Jesteś taka niedostępna ale niedługo i tak będziesz się ze mną lizać na oczach wszystkich ludzi. - spojrzałam na niego z zaskoczeniem. Czy on tak na serio? Co za debil. Już miałam wstać ale złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.

- Spokojnie kotku, zaraz nie będziesz musiała się bać „pierwszego razu" - zrobił cudzysłów palcami w powietrzu i nawet nie zdążyłam zareagować gdy na swoich ustach poczułam jego miękkie usta. Nie oddałam pocałunku. Po pierwsze nawet nie wiedziałam jak a z reszta nawet jakbym wiedziała nie zrobiłabym tego żeby dać mu cholerna satysfakcję. Słyszałam dużo plotek o Adrienie ale do tego czasu wydawał się w porządku. Niestety chyba właśnie ujawnił swoją prawdziwa twarz.

Oderwałam się od niego i spoliczkowałam go wstając po czym uciekłam tak żeby nie widział jak z moich oczu leją się zapewne czarne już łzy. Weszłam szybko do szkoły i miałam szczęście, że było wcześnie i nie było wielu osób które zwróciły by na mnie uwagę. Weszłam do łazienki, obmyłam twarz a następnie wyjęłam małą kosmetyczkę i pomalowałam się tak, że nie było śladu po płaczu. OGARNIJ SIĘ MARINETTE! Masz z tym dupkiem być za niecały tydzień. Hahaha co za tragedia. Złapałam się za głowę śmiejąc się. Boże... miesiąc. Miesiąc. Tak tylko miesiąc a może aż? Przypomniałam sobie ojca i znowu zbierało mi się na płacz. Z drugiej strony Adrien? Nie wydawał się naprawdę zły ale dziś... Miałam mętlik w głowie i zdecydowanie nie mogłam już myśleć. Wyszłam ze szkoły i z paczki wyjęłam jednego papierosa odpalając go. Miałam z tym skończyć bo od odejścia taty wpadłam w uzależnienie jednak trudno się tak szybko pozbyć tego świństwa.

Dobra chrzanić matka nawet nie ogarnie, że poszłam na wagary. Idąc szybkim krokiem jednocześnie paląc Marlboro. Nawet nie zauważyłam na kogo wpadłam, ominęłam mężczyznę, bo tylko tyle udało mi się wydedukować poprzez fakt umięśnionej klaty, nawet nie mówiąc przepraszam i ruszyłam dalej w kierunku domu.

Poudajemy księżniczko? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz