10. Lęki i fobie.

196 7 18
                                    

Ryk silników poniósł się echem po najbliższej okolicy. Tym razem to motocykliści ruszyli przodem, a Jason i Alex za nimi. Po raz kolejny poczuła uścisk w gardle. Własnie zakończyło się pięć lat życia tutaj. Jak się okazało było to ponad 1800 zmarnowanych dni. Bajka nie zakończyła się happy endem, chociaż była skłonna uważać, że to jeszcze nie był koniec, a początek następnego rozdziału. Oddała bez słowa okulary, które mężczyzna wsunął zaraz na swój nos i podziękował. Martwił się o nią, bo chyba pierwszy raz jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. Nie miał łez w oczach, strachu lub radości wypisanej na ustach. Mógł być tylko pewien tego, że topiła się w morzu myśli. Może nie powinien jej ciągnąć tutaj, a załatwić to sam? Jednak show jakie zrobili, było warte wszystkiego. 
— Jason? — odezwała się w końcu po kilku minutach ciszy i spojrzała na niego. 
— Tak? 
— Dziękuję za to, co dla mnie robisz. Jestem dla ciebie w sumie nikim, a ty mi tak bardzo pomagasz... Jeśli kiedykolwiek będę w stanie ci się odwdzięczyć, to powiedz, a zrobię wszystko. Odmieniasz moje życie i to na lepsze. Sama pewnie nigdy nie byłabym w stanie od niego uciec. Nie miałabym nawet miejsca na ziemi, a powrót do rodziców nie wchodzi w grę. — powiedziała cicho, po czym spuściła wzrok. 
— Tylko się nie rozklejaj. To nic wielkiego, on nie zasługiwał na ciebie. Potrzebowałaś tej pomocy, a ja cieszę się z faktu, że mogłem ci jej udzielić. To nie jest dla mnie coś niemożliwego, uwierz mi. — uśmiechnął się ciepło. Sprawiał, że dziewczyna czuła się pewniej i chciała dalej zmieniać swoje życie. Liczyła, gdzieś w duchu na to, że z czasem zmieni nawet pracę. Pogrążona w myślach spoglądała na świat za oknem, nawet nie zauważyła, kiedy znów zajechali pod Piekło. Mężczyzna zatrzymał samochód w garażu, parkując tyłem, by łatwo rozpakować auto. Zabrał jej walizki i wniósł na górę, kwiaty rozstawili w garażu, podlewając je, a wszystkie poduszki i inne akcesoria domowe, trafiły do wielkiego pudła, które szczelnie zamknęli, by chronić przedmioty przed kurzem. — Zdążyliśmy już rozpakować auto, chcesz tu dalej siedzieć, czy idziesz na górę? — zapytał, kiedy w końcu uchylił drzwi od strony pasażera, wyciągając dłoń w jej kierunku. Pokiwała głową i odpięła pas, chwytając za wyciągniętą rękę, po czym zeskoczyła na płytki, którymi był wyłożony garaż. Przepuścił ją przodem, a potem otworzył drzwi od swojego mieszkania i przytrzymał je, by dziewczyna mogła spokojnie wejść do środka. 
— Na bank nie będę problemem? — spytała cicho, bo wciąż nie była pewna. Jednocześnie czuła się nieco głupio. 
— Jak jeszcze raz zapytasz, to dopiero wtedy będziesz miała problem. — dodał z lekkim uśmiechem i przeciągnął walizki bliżej sypialni. — Jeśli masz ochotę i coś się zmieści, to powieś sobie do szafy, żebyś nie musiała co chwilę grzebać w bagażu. Teraz na chwilę cię przeproszę, muszę wykonać kilka telefonów, a zaraz po tym zabiorę się za obiad. Lubisz kurczaka z ryżem? — spytał, chcąc się upewnić, że na pewno trafi w gusta dziewczyny. 
— Lubię, ale może pozwól, że ja ugotuję, a ty po prostu usiądź i posiedź. Dziwnie się czuję, kiedy podajesz mi wszystko pod nos, bo to zawsze były moje obowiązki. — powiedziała z lekkim uśmiechem na ustach. 
— Jeśli takie masz życzenie, to kuchnia stoi otworem. — dodał z szerokim uśmiechem na ustach. Sam usiadł na kanapie i wsunął w ucho słuchawkę z mikrofonem, po czym wybrał numer. W ręce złapał gitarę i brzdękał cicho, rozmawiając w sprawie remontu swojego drugiego mieszkania. Reszta dnia minęła im spokojnie, chociaż niewiele rozmawiali. Szanował prawo dziewczyny do przemyśleń, ale za każdym razem, kiedy go potrzebowała, był obok i służył jej rozmową, czy dobrą radą. Wieczorem, chyba przez pół godziny, spierali się o to, jak będą spać, bo każde oferowało się, że pójdzie na kanapę. Stanęło na tym, że oboje poszli spać w łóżku, chociaż tym razem odwrócili się do siebie plecami. Nie trwało to jednak długo, bo kiedy dziewczyna usłyszała ciche chrapanie za sobą, obróciła się szybko i niewinnie wtuliła w niego. Jego zapach i ciepło, bijące od skóry, ukoiło ją na tyle, że bez problemu zasnęła. 

Piekło nigdy nie śpi || Jason Momoa FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz