Telefon Jasona zaczął niemiłosiernie wydzwaniać. Alex podniosła zaspana głowę i nacisnęła na swój telefon, widząc godzinę czwartą rano.
— Szlag... Ja pierdolę... Jason! Na boga, wyłącz ten telefon. — mruknęła i nakryła się kołdrą po samą głowę.
— Hmmm...? — mruknął tylko zaspany, ale po chwili usiadł i potarł twarz, łapiąc za telefon i momentalnie odebrał. — Daj mi moment... — szepnął do telefonu i wyszedł na balkon, przymykając za sobą drzwi. — Co tam Mała?
— Obudziłam cię? Kurwa, no tak inna strefa czasowa, wybacz... — powiedziała Caroline. — Właśnie weszłam do biura i mamy komplikacje. Zmieniła nam się firma dostawcza i musisz mi podpisać zgody. Mam ci to jakoś wysłać mailem, a odeślesz mi to pocztą? — zapytała, skubiąc wargami końcówkę długopisu.
— Możesz dzisiaj wziąć wolne? — zapytał zaspany i potarł oczy.
— Raczej mogę się wykręcić, a czemu pytasz? — zdziwiła się na jego pytanie, bo dobrze wiedziała, że zabrał Alex na wakacje.
— Świetnie, weź dokumenty i wszystko co potrzeba. Znajdź Adriana i powiedz mu, żeby zabukował wam bilety na Hawaje. On tu już był, wie gdzie mnie znaleźć, pogadamy za kilka godzin. — mruknął i rozłączył się.
— Co?! Halo?! — blondynka spojrzała na telefon zdziwiona, jednak nie zamierzała marnować ani czasu. Skierowała swoje kroki do biura szefa, gdzie wykręciła się sytuacją rodzinną, po czym zadowolona wzięła dokumenty, wsiadła w samochód i ruszyła w stronę Piekła. Jason napisał smsa do Adriana, informując go co i jak, po czym podał mu numer swojej karty, którą miał opłacić przeloty. Wszedł do pokoju i zamknął balkon, po czym wlazł do łóżka.
— Kto to...? — szepnęła Alex, a kiedy tylko położył się obok niej, wtuliła się mocno w niego.
— Caroline, śpij Maleńka... — szepnął, a ta tylko mu przytaknęła i zasnęła spokojnie, wtulona w niego.Adrian wraz z blondynką wsiedli na pokład samolotu i zajęli swoje miejsca.
— Boisz się latać? — zapytał nieśmiało trzydziestolatek i uśmiechnął się do niej.
— Nie boję, ale to nie jest moja ulubiona czynność. — zaśmiała się lekko i zaciągnęła włosy za ucho, spoglądając przez niewielkie okienko. Płyta lotniska była dzisiaj zatłoczona, widziała tylko jak kolejne samoloty lądowały i wzbijały się w powietrze.
— Ale lecisz na Hawaje, byłaś tam kiedyś? — zapytał z uśmiechem.
— Szczerze? Nigdy i nie mogę się już doczekać, weekend w pięknym miejscu naprawdę mi się przyda. — odpowiedziała i spojrzała na mężczyznę.
— Piękne miejsce, piękni ludzie, żyć nie umierać. — podkreślił środkową część wypowiedzi, spoglądając w duże oczy dziewczyny. Kąciki jej ust uniosły się, a na policzkach pojawił się delikatny rumieniec. — Nieziemsko ci dobrze z tym rumieńcem. — ich spojrzenia spotkały się, a chłopak złapał niepewnie za jej dłoń.— Witamy na pokładzie samolotu linii American Airways, mówi do was kapitan John Hanock. Przewidywany czas lotu pięć godzin, warunki atmosferyczne bardzo nam dzisiaj sprzyjają. Mogą państwo rozpiąć pasy, gdyż wzbiliśmy się już na wysokość przelotową. Stweradessy zaczną zaraz sprzedaż jedzenia i napojów. Dziękujemy, że wybraliście nasze linie lotnicze. — wraz z końcem tych słów jedna z łazienek pokładowych zatrzasnęła się, a lampka nad nią zmieniła kolor z zielonego na czerwony.
— To szaleństwo... — szepnęła Caroline, kiedy Adrian wpił się w jej szyję i zacisnęła mocno wargi, by nie wydać z siebie głośnego jęku. Błądziła dłońmi w okolicach jego krocza, wciąż niedowierzając, że zgodziła się na taki wyczyn. Jeśli tak wyglądało życie z motocyklistą, już zazdrościła Alex, a jednocześnie stawała się coraz bardziej otwarta na nowe doznania. Usłyszała jak rozpiął klamerkę od paska, a w podbrzuszu poczuła przyjemny dreszcz. Sama odszukała pod sukienką gumkę od koronkowych stringów i zsunęła je jednym ruchem.
— Jesteś pewna? — zapytał do jej ucha, wodząc nosem po jej szyi.
— Nie, ale nie przestawaj... — wydała z siebie ciche westchnięcie i poczuła w dłoniach jego twardego penisa. Był nakręcony bardziej, niż jej się zdawało. Złapał ją za tylną część ud, zaciskając mocno palce na skórze, która aż pobielała. Uniósł ją z łatwością do góry i nabił na siebie mocno. Kiedy wydała z siebie jęk, zasłonił jej usta dłonią i podrzucał ją na sobie wolnymi, ale mocnymi ruchami. Patrzyła mu w oczy i poddawała się małym przyjemnościom, które wkrótce doprowadziły ich na szczyt. Fala spełnienia oblała ich ciała, a dziewczyna wtuliła się w niego, chowając w niego twarz. Starała się uspokoić oddech, a on gładził jej plecy.
— Musimy stąd wyjść. — szepnął i powoli postawił ją na podłodze. Pogładził obiema dłońmi jej włosy i wpił się w jej usta. Oboje poprawili się i wyszli z toalety, gdzie wpadli na stewardessę.
— Wszystko dobrze? — zapytała brunetka w mundurku, a oni popatrzyli po sobie.
— Tak, dziewczyna jest w pierwszym trymestrze i niestety zemdliło ją. Czuję się po części odpowiedzialny za jej stan, więc chociaż wspieram ją w taki sposób, że podtrzymam jej włosy...
— Okej, spokojnie nic się nie dzieje. Zaraz pani przyniosę ciepłej herbaty. — powiedziała kobieta, a Caroline przytaknęła, starając się zachować powagę, ruszyła na swoje miejsce. Adrian poszedł za nią, a kiedy oboje zajęli miejsca, wybuchli śmiechem, wtulając się w siebie.
— Dziękuję bardzo. — powiedziała blondynka, kiedy dostała herbatę na koszt firmy.
— Widzisz, tak to się załatwia... — mruknął z szerokim uśmiechem. Gładził jej włosy, kiedy położyła mu głowę na udzie i zwinęła się na swoim siedzeniu. Przysnęła, nawet nie wiedząc kiedy.
CZYTASZ
Piekło nigdy nie śpi || Jason Momoa Fanfiction
Fiksi PenggemarMama od zawsze powtarzała, żebym uważała na złych chłopców. Miałam sobie wybrać ułożonego faceta, który uchyli mi nieba. Posłuchałam. Okazało się to być najgorszym życiowym błędem, a przysłowiowy zły chłopiec? Przemierza pewnie kolejne drogi na swoi...