19. Zanim wyjdziesz

166 8 16
                                    

Patrzył na nią swoimi oczami w kolorze zieleni. Nie wierzył, w to, co właśnie usłyszał. Nie powinna go kochać, nie powinien zbliżać się do niej, aż tak, nie powinien... Mógłby wymieniać bez końca listę z rzeczami, których nie powinien, a jednak ona stała przed nim. Jak zawsze niewinna i piękna, jak zawsze chowająca pod tymi dwoma epitetami diabelską naturę, która odpalała się zazwyczaj znienacka i dostarczała więcej wrażeń, niż mógłby sobie zamarzyć. Jednak ból minionych lat i wielka strata, jaką poniósł w przeszłości nie pozwalała mu odwzajemniać kogokolwiek uczuć. Jego praca nie ułatwiała mu zadania, kiedy był postrzegany jako bożyszcze, rozchwytywane przez płeć piękną. Jednak ona była inna, nie znała go, nie oceniała przez pryzmat jego urody i sławy. Odchylił powoli do tyłu głowę, zerkając w ciemny sufit. Dawno nie czuł takiego brzemienia na swoich barkach. 
— Jason...? Wszystko okej...? — zapytała niepewnie Alex, nie rozumiejąc reakcji mężczyzny. Ona sama obwiniała się, że tak szybko powiedziała te słowa, ale miała wrażenie, jakby niekontrolowanie same wydarły się z jej ust. Mężczyzna chrząknął i spojrzał w jej oczy, była wystraszona, rozlatane tęczówki nie potrafiły znaleźć sobie żadnego punktu zaczepienia, a gdy tylko natrafiły na jego wzrok, szybko spuściła głowę w dół. Przypomniało mu się, co powiedział jej na początku jej znajomości, że miarą męskości jest suma wylanych przez kobietę łez z jego powodu. Nie chciał, by przez niego płakała, bo to nie był moment na słone krople. Wsunął dwa palce pod jej podbródek i uniósł jej głowę do góry. 
— Obiecaj mi, że nie będziesz przeze mnie płakać... — szepnął cicho, bardzo spokojnym, kojącym tonem. Brunetka skinęła delikatnie głową, przytakując mu na jego prośbę. Czuł jej delikatny oddech na swoich ustach i sam przegrywał ze samym sobą. Nie potrafił się oprzeć kobiecie, była jak magnes. Przesunął powoli dłońmi po jej ramionach, a ciepło bijące od jego dotyku szybko sprawiło, że dziewczyna zadrżała. Jej serce waliło tak głośno, że miała wrażenie, jakby każde uderzenie odbijało się echem w jej głowie. Powoli dotarł do jej dłoni, za które mocno ją ścisnął. Jednak takiego obrotu spraw się nie spodziewała. Jason wpił się zachłannie w jej usta, całując ją namiętnie, a na koniec przygryzł jej wargę i odciągnął do siebie. Jednocześnie przyszpilił jej dłonie do ściany. Jęknęła mu cicho w usta, kiedy poczuła lekkie pieczenie na kostkach u palców, ale ten gest dolał jeszcze więcej oliwy do ognia. Oboje płonęli, oboje czuli ten żar i niezaspokojone pragnienia. Pożądanie rozlewało się w całym holu, będąc najlepszym z afrodyzjaków. Alex powoli przejechała stopą po jego kostce, łydce, a po chwili założyła nogę za jego biodro. Puścił jej dłoń, łapiąc ją pod pośladkiem i zacisnął masywną dłoń. Pozwoliła sobie wybić się z drugiej nogi i wskoczyć na niego, oplatając go dłońmi za szyję. Mężczyzna docisnął ją całym swoim ciałem do chłodnej ściany, żeby mu nie spadła i ściągnął z dłoni scrunchie w kolorze brudnego różu, związując swoje długie włosy w niedbały koczek. Wymieniali szerokie uśmiechy pomiędzy pocałunkami, ciesząc się chwilą. Zsunęła ręce po jego muskularnych plecach, po czym ponownie zmieniła kierunek ku górze, wsuwając je pod koszulkę Jasona.  — Trzymaj się. — rzucił krótko kiedy ruszył z nią w stronę salonu, jednak nie doszedł do niego. Posadził ją na wyspie w kuchni i stanął pomiędzy jej nogami. Ściągnął z niej kurtkę , ciskając nią o podłogę. Dziewczyna po chwili oderwała się od niego i odchyliła do tyłu, zapierając się łokciami o blat. Zrobił krok do tyłu, kiedy oparła o jego bark masywne botki na grubych obcasach, zdobionymi srebrnymi ćwiekami. Mruknął pod nosem i zaczął składać delikatne pocałunki w okolicach jej łydki, jednocześnie rozpiął ekspres przy bucie i zsunął go powoli z jej stopy. Głośny huk poniósł się echem po mieszkaniu, kiedy zrzucał z wysokości buty na posadzkę. Zacisnął jej nogi  po obu stronach swojej twarzy, wodząc po nich dłońmi w stronę ud, a kiedy dotarł do samej góry, wsunął ręce pomiędzy nie i szybkim pchnięciem rozłożył je na boki. Skóropodobny materiał zatrzeszczał, sprawiając, że na jego ustach zagościł grymas, wyrażający pełną satysfakcję. Pochylił się nad Alex i wpił w jej usta. Brunetka zaczęła gładzić kciukami jego policzki i zarost, oddając się mokrym, pełnym pasji pocałunkom. Nie mógł powstrzymać się od dotykania jej ciała. Ściskał jej piersi, gładził biodra, wbijał palce w jej uda. Nie trzeba było czekać, by jednym, mocnym, szybkim ruchem rozdarł jej legginsy w kroku. Dziewczyna jęknęła słodko, czując jeszcze większe podniecenie. Odchyliła do tyłu głowę, opierając ją o blat, kiedy tylko została pozbawiona koszulki. Chłodny  marmur szybko przyprawił ją o gęsią skórkę. Czuła się jak w ekstazie, kiedy mężczyzna przygryzał jej skórę na szyi, zostawiając po sobie bordowe malinki. Uważnie układał z nich ścieżkę do jej piersi, po czym przesunął ją do brzegu blatu, a sam kucnął przed nią. Momentalnie jej brzuch zaczął się szybciej unosić i opadać, kiedy wiedziała, co za chwilę poczuje. Wsunął palec za jej koronkowe stringi i poruszył kilka razy do góry i na dół, odsuwając materiał na bok. Ucałował jej wzgórek łonowy i schodził powoli do dołu, a ona wręcz drżała nie mogąc się doczekać momentu, kiedy zatopi się w niej. Nie musiała czekać długo, nim jego sprawny język zahaczył o łechtaczkę, a dziewczyna jęknęła przeciągle. Rozłożyła ręce na boki, szukając czegoś, czego mogłaby się złapać, jednak kiedy nic nie znalazła, wyciągnęła dłonie do góry, chwytając się przeciwnego końca blatu. Zaciskała je coraz mocniej, a jej ciało wyginało się w łuk, kiedy jego język sprawnie ślizgał się pomiędzy jej wargami sromowymi. 
— Kurwa! — krzyknęła kiedy jej ciało przeszył pierwszy orgazm, a na podłogę zleciał, stracony przez nią, metalowy organizer z akcesoriami kuchennymi. Wyjrzał spomiędzy jej nóg z cwanym uśmiechem na ustach, bo nie zamierzał na tym kończyć. Wsunął w nią palec i zaczął nim szybko poruszać, nie pozwalając, by uczucie spełnienia znikło za szybko. Szeptała jego imię pod nosem, co jakiś czas próbując mu się wyrwać, jednak nie pozwalał jej na to nawet na chwilę. To on był dzisiaj panem sytuacji i zamierzał dać jej, jak najwięcej doznań. Rozpiął spodnie i ściągnął buty ww międzyczasie, kiedy twardniejący penis zaczął powodować dyskomfort. Kiedy doszła po raz kolejny, usiadła i objęła go za szyję wpijając się w jego usta i starając się w międzyczasie uspokoić oddech. Ciche mlaski i sapnięcia przerywały ciszę w mieszkaniu. Sięgnęła dłonią do jego krocza i objęła jego członka, zaczynając go masować. Mruknął w jej rozchylone wargi, kiedy zacisnęła mocniej palce po czym zgarnął ją z blatu i przeniósł na stół. Jednym ruchem masywnej ręki zrzucił wszystko, co się na nim znajdowało. Nie dbał o to, że potłukł wazon, czy rozsypał papiery. Położył ją na drewnianym blacie, tak by zsunęła się głową za jego brzeg. Sam pochylił nieco nad nią, korzystając z tego, że w międzyczasie pozbył się jej stanika i zacisnął dłonie na jej piersiach, a jego biodra wykonywały powolne, posuwiste ruchy, kiedy penetrował jej gardło. Masował jej krocze i stękał co jakiś czas z przyjemności. 
— Starczy. — mruknął, a Alex podniosła się. Usiadła na brzegu, a Jason naparł na nią swoim boskim ciałem, wchodząc w nią. Wbiła mu paznokcie w plecy, czując jak ją wypełniał. Pochylił się z nią, kładąc ją na stole. Oplotła go nogami w pasie i pozwalała, by kolejne mocne pchnięcia, zbliżały ją do kolejnego orgazmu. Przyspieszał powoli, wchodząc w nią coraz głębiej. Cieszyło go, kiedy jęczała i wiła się pod nim. Skubała zębami swoją dolną wargę, to zaciskała powieki. Stół powoli przesuwał się, trąc o podłogę, kiedy jego ruchy stały się bardziej gwałtowne i niemal wchodził i wychodził z niej cały. Po raz kolejny postanowił zmienić lokacje i przeniósł ją na kanapę. Posadził ją, a sam uklęknął przed, nie przestając nawet na chwilę się z nią kochać. 
— Jason! — krzyknęła jego imię, kiedy po raz kolejny, jej ciało przeszedł silny orgazm. W ekstazie kopnęła w stolik do kawy, który wywrócił się z impetem. 

Pukanie do drzwi przerwało im miłosne igraszki. Dziewczyna wychyliła się znad kanapy i spojrzała w stronę wejścia, jakby zobaczyła ducha. Jak na złość nie mogła znaleźć koca, więc złapała z podłogi puchaty dywanik, którym się owinęła. 
— Kogo niesie. — mruknął niepocieszony Jason, który ruszył za dziewczyną. Alex bez namysłu złapała za klamkę i otworzyła drzwi. 
— Dobry wieczór, funkcjonariusz Johnes i White. Wszystko w porządku? Sąsiedzi skarżą się na hałasy i obawiali się, że ktoś włamał się do mieszkania... — nie skończył widząc nagą dziewczynę owiniętą dywanikiem, z rozmazanym makijażem i włosami, które wyglądały jakby żyły własnym życiem, a za nią stał nagi mężczyzna, który używał jej niczym zasłony. — Proszę trochę ciszej, już nie przeszkadzamy. 
— Postaramy się, nic nie obiecujemy, dobranoc. — powiedział długowłosy mężczyzna, zatrzaskując policji drzwi przed nosem. Wyrwał jej chodnik, rzucając go gdzieś w kąt i zgarnął do siebie. Nawet nie musiał czekać chwili, nim dziewczyna wskoczyła mu ponownie na biodra. Zaniósł ją z powrotem do salonu, całując namiętnie. Oboje podśmiewali się w międzyczasie z zaistniałej sytuacji. Posadził ja na kanapie i nakazał, by się wypięła. Złapała się oparcia i szybko wykonała polecenie. Mężczyzna poślinił palce i rozmasował jej cipkę, po czym wszedł w nią od tyłu. Zebrał jej włosy i ściągnął ją za nie. Jęknęła i odchyliła się do tyłu, jęcząc uroczo. Strzelił jej klapsa w pośladek chwilę przed tym nim wspólnie szczytowali. Padnięci opadli na kanapę dysząc ciężko. Mieszkanie wyglądało jak strefa wojny, jakby przeszedł przez nie huragan. Alex skuliła się, leżąc na chłopaku i zadowolona przymknęła oczy. Była tak szczęśliwa i rozluźniona, że nawet nie zdążyła mu odpowiedzieć na to, co do niej powiedział. Usnęła z policzkiem wtulonym w jego pierś, słysząc szybsze bicie jego serca. Jason jeszcze dobrą chwilę leżał na kanapie i gładził jej włosy, jednak w chwili kiedy zadrżała, objął ją mocno ramieniem i wstał z nią. Zaniósł ją do sypialni i delikatnie ułożył na wielkim łóżku. Szczelnie otulił ją kołdrą i złożył pocałunek na jej czole, a następnie na jej ustach. — Ja ciebie też... — szepnął cicho i spuścił wzrok, a uśmiech zszedł mu z twarzy. — I dlatego to jest takie złe... — dodał, wiedząc, że dziewczyna go nie słyszy. Podniósł się z łóżka i zebrał z mieszkania swoje ciuchy. Wziął szybki prysznic i ubrał się, po czym wyszedł z mieszkania. 

— Jak to zniknął?! — zapytała Suzy, kiedy smutna, poczochrana Alex otworzyła jej drzwi. — Jak to zniknął, halo?! — powtórzyła pytanie, kiedy weszła do mieszkania, a pod jej nogami zatrzeszczał kawałek rozgniatanego szkła. — Na litość boską, co tu się stało?! — zapytała widząc chaos, jaki panował w mieszkaniu. 
— Uważaj na szkło... — szepnęła dziewczyna i uśmiechnęła się pod nosem. — Uprawiałam najlepszy seks w swoim życiu, to się stało. — momentalnie jej podbródek zatrząsł się, a w oczach pojawiły jej się łzy. 
— To nie powinien być powód do płaczu... Laska... — mruknęła cicho i przytuliła przyjaciółkę mocno. — Boże, chyba chciałabym kiedyś mieć taki seks, co mi po nim ekipa remontowa będzie potrzebna. — zaśmiała się pod nosem. 
— Tak, tylko ja chyba wszystko zniszczyłam i on zniknął. Nie odbiera i nie odpisuje. Sama nie wiem, co mam robić i co myśleć. — przyznała się, prowadząc przyjaciółkę do sypialni, która, poza łazienką, nie ucierpiała w wyniku nocnych igraszek. 
— Ale co się dokładnie stało? 
— Wyznałam mu miłość. Zakochałam się w nim i odjebałam... Bardzo odjebałam. Zakradłam się na jego plan zdjęciowy, bo pijana naczytałam się czegoś na serwisie plotkarskim i on potem mnie przywiózł do domu. Wkurwił się i to bardzo, a ja wyznałam mu miłość. Przeleciał mnie tak, że nie wiem czy się śmiać, czy płakać i zniknął. Obiecałam mu, że nie będę przez niego płakać, ale to tak boli... — powiedziała rzucając się na łóżko, a twarz schowała w poduszki. — Wszystko mi się wali... Mam jakąś życiową apokalipsę. — wymamrotała jeszcze spomiędzy poduszek. 
— Nie wierzę, że by ci to zrobił. Może zgubił telefon i nie ma do ciebie jak napisać. Wiesz, gdzie teraz jest? — Suzy widząc stan przyjaciółki, westchnęła cicho pod nosem i usiadła na skraju łóżka, gładząc powoli jej plecy. 
— Mówił, że leci dzisiaj na jakieś dwa tygodnie, nagrywać sceny do najnowszego filmu. Nie mam bladego pojęcia dokąd, bo nie dostałam żadnej rozpiski. Nie wiem nic, czuję się głupia, naprawdę. 
— Wiem, że masz mętlik w głowie, to całkiem zrozumiałe. Jednak, zważając na to, co widziałam w klubie, jednego jestem pewna. Cholera, dziewczyno, nie jesteś mu obojętna. W ogień by za tobą skoczył. — powiedziała jej przyjaciółka, gestykulując dłońmi. 
— W sumie, to wskoczył. — powiedziała i zaśmiała się lekko pod nosem. — Ja za nim też... — dodała nieco ciszej. 
— Co?! Czemu ja nic o tym nie wiem. Alex, kurwa mać, zrobię ci krzywdę. Dużą krzywdę. — poprawiła się i zsunęła buty, wchodząc na drugą część łóżka. — Mów. Wszystko. Jak na spowiedzi. — powiedziała, dzióbiąc palcem w bok dziewczyny. Była ciekawa wszystkiego, co wydarzyło się w życiu swojej najlepszej przyjaciółki, odkąd widziały się ostatni raz. 
— Taki koleś podpalił mu bar i ja tam pojechałam. Szukałam go i widziałam jak wbiega do płonącego budynku. Był owinięty mokrym kocem, który z daleka wyglądał jak peleryna. Był jak superbohater, tylko taki prawdziwy. Wyciągnął wszystkich, a na końcu mnie, bo jak wariatka wskoczyłam do płonącego budynku za nim. — pokazała na jeszcze dość świeże ślady po poparzeniu ręki. 
— Nie wierzę, jak w jakimś filmie normalnie... — przewaliła oczami. — Po tym to już na bank nie uwierzę w to, że mógłby cię porzucić bez słowa wyjaśnienia i że jesteś mu obojętna. Przestań ronić łzy, bo słyszę jak z hukiem wpadają w te ekskluzywne, puchate poduszki. — roześmiała się lekko. Alexandra uniosła nieco głowę i wtuliła ją w udo, siedzącej po turecku dziewczyny. 
— James mnie wychujał na maksa. O mało dzieciaki nie trafiły do aresztu, a ja dostałam zwolnienie dyscyplinarne. Zemścił się na mnie w najbardziej okrutny, możliwy sposób. Sama już nie wiem kim jestem, dokąd zmierzam i co mam robić ze swoim życiem, odkąd cała ta dziwna machina porażek ruszyła. 
— To spój na to z innej strony... Okej, chata Jamesa była ładna, ale teraz mieszkasz w apartamentowcu, w jednym z tych ekskluzywnych budynków, o których z reguły tacy ludzie jak my, mogą sobie pomarzyć. Zaliczyłaś jednego z najsławniejszych i najseksowniejszych aktorów świata. On na ciebie zdecydowanie leci, ty na niego też. Może machnął ci dzidziusia i stworzycie idealną rodzinkę... 
— Przesadziłaś z dzidziusiem. — mruknęła brunetka. 
— Dobra, przesadziłam. — uniosła ręce w geście poddania się. — Teraz daj mu szansę, żeby przetrawił to, co usłyszał. Może to dla niego szok, bo nie sądził, że potraktujesz go jako kogoś więcej, niż tylko przyjaciela? Ale sądzę, że on na bank wróci, a ty zbieraj dupę z tego łóżka. Pomogę ci posprzątać. Tylko mi powiedz, gdzie uprawialiście seks, bo nie chcę się poślizgnąć na jego spermie. 
— Suzy! — Alex przerzuciła oczami, a jej towarzyszka roześmiała się w głos. — No co? Jego sperma, twoja własność, ja jej nie chce... — nie zdążyła skończyć wywodu, kiedy na jej twarzy wylądowała poduszka. Były dla siebie jak siostry, kochały się i uwielbiały. Nawet, kiedy długo nie miały kontaktu, zawsze witały się, jakby widziały się wczoraj. Takiej przyjaciółki Alexandra mogła życzyć każdemu.

Piekło nigdy nie śpi || Jason Momoa FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz