18. Agentka 007

127 6 12
                                    

Minęły dwa dni, odkąd Jason wyszedł z apartamentu, a ona nawet nie wychyliła nosa, by wyjść gdziekolwiek. Jedynym postępem był zjazd windą na dół, żeby odebrać pocztę i zakupy, które zamówiła online z dowozem pod drzwi. Nie miała siły, ani weny twórczej, by pchnąć dalej swoje życie. Nie wiedziała nawet od czego powinna zacząć, a myśli wciąż kotłowały się w jej głowie, niczym kule w bębnie totolotka. Siedziała na welurowej leżance i gapiła się na miasto, które żyło sobie własnym życiem i nie nawet nie przypuszczało, jak bardzo jej życie się spierdoliło. Westchnęła cicho, upijając z kubka kilka kolejnych łyków kakao, które ostatnio było dla niej napojem bogów. Chyba od dziecka, mleczno-kakaowy napój był jej ostoją spokoju, w którym topiła wszystkie doły i pozycją niemal dorównywał alkoholowi. Jednak życie pisze niespodziewane scenariusze i kiedy człowiek stwierdza, że gorzej być nie może, szybko uświadamia go, jak bardzo się mylił.  

Dochodziło popołudnie, kiedy dziewczyna sięgnęła po laptopa i zaczęła przeglądać Internet, w poszukiwaniu czegoś ciekawego, chociaż i tak miała wrażenie, że krąży bez celu. Nagle poczuła silne ukłucie w sercu, a potem jakby przyspieszyło. Po plecach rozlało się nieprzyjemne gorąco, a usta zacisnęły się mocno. Czuła się, jakby dostała w twarz, albo popełniła przestępstwo, kiedy szybko kliknęła w obrazek podpisany: "Jason Momoa i jego dziewczyna na planie nowego filmu." Drżała, nie potrafiąc zapanować nad poważną dawką stresu. W sumie nigdy nie rozmawiała z nim na temat, czy był sam. Nie sądziła, że jest typem człowieka, który przespałby się z nią, będąc jednocześnie w związku z kimś innym. Przygryzała wargę i czytała artykuł, pochłaniając kolejne litery, słowa, zdania. Drżącą dłonią sięgnęła po telefon, który zawibrował obok niej, doprowadzając ją niemal o zawał serca. Jak na złość Jason wysłał jej smsa, pokręciła głową na boki i nie odpisując, położyła telefon na kuchennym blacie. Podeszła do lodówki i wyciągnęła wino, które odkorkowała i napiła się z gwinta. Zaśmiała się żałośnie do samej siebie. 
— Własnie idiotko, przyznajesz się przed samą sobą, jak bardzo się zakochałaś... — prychnęła pod nosem, będąc nieco złą na samą siebie, za zbyt szybkie i zbyt emocjonalne podejście do faceta, którego poznała przez zwykłe zrządzenie losu. Pokiwała głową na boki, ale nie przestała popijać bordowego alkoholu, siadając na swojej leżance i patrząc w miasto, kiwała z niedowierzaniem głową na boki. Nie wiedziała tylko, czy bardziej nierealne było dla niej jak reagowała na informację, czy sama wiadomość o tym, że Jason może kogoś mieć. Najprostszą opcją zdawało się wzięcie telefonu w dłoń i zapytanie wprost, jednak nigdy nie lubiła prostych rozwiązań. Wraz z kolejnymi łykami wina, jej myśli wirowały jeszcze bardziej, dopóki nie wpadła na bardzo dziecinne rozwiązanie. 

Kiedy tylko opróżniła butelkę, podniosła się z leżanki i udała się do garderoby. Zaczęła przeglądać ubrania i szukać czegoś, co odpowiadałoby jej wizji szpiega. Zdecydowała się na skórzane legginsy, czarny top i skórzaną kurtkę ze sporym kapturem i ćwiekami na ramionach. Założyła masywne botki na grubym obcasie i wsunęła na nos duże, ciemne okulary. Pokiwała głową, jednocześnie akceptując swój wygląd i dając sobie aprobatę do podjęcia kolejnego kroku w celu wypełnienia jej misternego planu. Złapała za telefon i zadzwoniła do Jasona, mając nadzieję, że odbierze. 
— Hej Mała, co tam? — usłyszała w telefonie jego głos, a w oczach pojawiły się łzy, kiedy jednocześnie poczuła w gardle rosnącą gulę. Musiała się jednak opanować i nie dać po sobie poznać jej stanu. 
— Hej, a tak dzwonię się zapytać, co u ciebie i jak idzie kręcenie filmu? — zapytała i zmusiła samą siebie do uśmiechnięcia się, jakby miał ją zobaczyć. 
— Dzisiaj nawet dobrze nam idzie, nie musimy powtarzać za wielu ujęć, więc podoba mi się to jak najbardziej, bo chyba najgorsze w tym zawodzie jest to, jak musisz powtarzać jedną scenę milion razy, a i tak coś nie wychodzi. — zaśmiał się ciepło. 
— Cieszę się, że ci dobrze dzisiaj idzie. — tym razem na jej ustach zagościł bardziej szczery uśmiech. — Gdzie kręcicie dzisiaj? Jakieś fajne widoki? — zadała kolejne pytanie, by dostać najważniejszą informację, która była jej niezbędna, by jej plan zakończył się sukcesem. 
— Jesteśmy w okolicy pobliskiego kanionu, więc widoki są naprawdę niezłe. Szczególnie, że czekamy teraz na zachód słońca i będziemy kręcić fajną scenę akcji.  — uśmiechnął się do telefonu. — Ty lepiej mi powiedz, jak się czujesz? Trzymasz się jakoś? — zmienił temat, ale to jej wystarczyło, by wiedzieć, gdzie się znajduje. 
— Jakoś się trzymam, wiesz, bywało lepiej, ale nie łamię się... — zabrzmiało to tak żałośnie, że nawet ona, by sobie nie uwierzyła. 
— Nie przekonuje mnie to, ale za trzy tygodnie będzie tydzień przerwy w kręceniu, bo od jutra zaczynamy rozjazdy po świecie. Także postaram się do ciebie zajrzeć wieczorem, bo jest to całkiem prawdopodobne, że zobaczymy się dopiero z początkiem przerwy. — poinformował ją, a Alex zacisnęła powieki, kolejny strzał wprost w jej rozedrgane serce nie był czymś, czego się spodziewała. 
— Byłoby mi miło. Trzy tygodnie to kupa czasu. — powiedziała cicho i przygryzła wargę, a po chwili pastwiła się nad nią, skubiąc ją zębami. 
— Dasz sobie radę, wierzę w ciebie. Pamiętaj. — podkreślił ostatnie słowo, aż zrobiło jej się miło i lżej na sercu, jednak szybko skarciła siebie w myślach i wróciła do swojego planu. — Będę kończyć, jak skończymy ujęcia, to dam ci znać, co i jak.
— Dobrze, to do zobaczenia. — pożegnali się i dziewczyna schowała telefon w kieszeń kurtki, a w drugą wsadziła klucze od mieszkania. Zeszła na dół, gdzie zamówiła sobie Ubera i kiedy tylko auto zatrzymało się, wsiadła do niego bez zastanowienia, musiała poznać prawdę i albo sobie ulżyć, albo pogodzić się ze smutną prawdą. 

Nie zwracała nawet uwagi dokąd jada i jaką trasą, gdzie nigdy nie odpuszczała sobie śledzenia trasy przejazdu. Miała zajętą głowę, a wszystkie myśli były skupione na postawnym mężczyźnie z tatuażami, długimi włosami i miłością do motocykli i rękodzieła.  Nim się zorientowała, taksówka zatrzymała się we wskazanym przez nią miejscu w aplikacji. Wysiadła i rozejrzała się dookoła. Nachyliła się jeszcze nad pojazdem, by podziękować kierowcy, po czym pożegnała się z nim i zatrzasnęła drzwi. Kanion zaczynał wyglądać naprawdę malowniczo, w świetle zachodzącego słońca, aż dziewczyna przygryzła nieco wargę. Ujrzała z daleka błysk, a kącik jej ust uniósł się do góry. Poprawiła zarzucony na głowę kaptur i okulary przeciwsłoneczne, po czym ruszyła w stronę planu filmowego, gdzie aktualnie przebywał Jason. Cieszyła się, że się ściemniało, bo dzięki temu stawała się jeszcze bardziej niewidoczna i mogła wtopić się w noc. Po dziesięciominutowym spacerze, jej oczom ukazały się przyczepy i plan, kilkanaście osób kręciło się po planie, a w centrum zamieszania stał on. Westchnęła pod nosem, na sam jego widok i zapatrzyła się, kiedy kręcili scenę. Poczuła kolejny nieprzyjemny ścisk w sercu, kiedy pocałował swoją filmową partnerkę na tle kanionu z nieziemskim zachodem za plecami. Przeszła do jednej z przyczep, która była jedną z większych i prawie była pewna, że należała ona do Jasona lub jednej z osób grających główne role. Zaczęła uważnie rozglądać się, kiedy ujrzała znajomą jej bluzę z motywem Harleya Davidsona. Wzięła ja w dłonie i powąchała, a kiedy tylko poczuła otulający ją zapach męskich perfum, była święcie przekonana, że trafiła pod dobry adres. Rozejrzała się ponownie dookoła, a trzeźwe myślenie zaczynało powoli powracać. Zaczęła zadawać sobie kolejne pytania, na które nie była jeszcze w stanie sobie sama odpowiedzieć. Co, jeśli ktoś ją tutaj nakryje? Co, jeśli to będzie sam Jason? Czy miała jakąkolwiek wymówkę dla swojego postępowania? Przecież chyba musiałaby się wtedy przyznać, że jest o niego zazdrosna? A może to tylko był strach, który podpowiadał jej, gdzieś w kącie jej głowy, że może go stracić, w związku z powstałym zagrożeniem, jakim stanowiła dla niej nieznajoma kobieta ze zdjęć. W tym samym momencie dostała olśnienia, kiedy skojarzyła fakty, że była to aktorka, z którą Jason kręcił pocałunek. Kolejny raz, nieprzyjemne ciepło rozlało się na jej plecach. Poczuła dreszcze i wzięła głęboki oddech. To była swego rodzaju panika, która zaczynała powoli przejmować kontrolę nad jej ciałem. Ocknęła się po chwili, kiedy usłyszała kroki, ale było za późno, by się schować. Ktoś wchodził po metalowych schodkach przyczepy i wiedziała, że zaraz rozpęta się grubsza afera, chyba, że był to Jason, na co liczyła w duchu. Przeklęła kilka razy pod nosem, kiedy nieznajomy chwycił za klamkę od przyczepy i zamarła w bezruchu. Idealny plan spalił własnie na panewce, a ona momentalnie wytrzeźwiała. 
— Kto tu jest? — usłyszała nieprzyjemny głos, a potem ujrzała sylwetkę postawnego mężczyzny, który był ubrany w garnitur i ciemne okulary. — Mamy intruza na planie. — powiedział, dociskając w uchu niewielką słuchawkę na spiralnym kabelku. — Odłóż to! — ryknął na nią, a ona posłusznie wykonała polecenie i uniosła dłonie do góry w geście poddania się. 

— Co to za hałasy?! — wrzasnął niepocieszony reżyser, jednocześnie przerywając kręcenie sceny i spojrzał za siebie. Ujrzał kolejnych ochroniarzy, biegnących w stronę przyczepy jego głównej gwiazdy filmowej. Przeklął pod nosem kilka razy. — Fani... Wszędzie nas wywęszą... Do cholery! Nigdy nie nagramy tej sceny!— tupnął ze złości nogą. Jason przeprosił na chwilę swoją filmową partnerkę i podszedł do reżysera. 
— Stan, na spokojnie. Pójdę zobaczyć co tam się dzieje, nim ochrona wezwie policję, bo wtedy to już na bank dzisiaj nie skończymy. — uśmiechnął się lekko, jednak w odpowiedzi zdruzgotany reżyser tylko machnął ręką. Jason zrobił kilka szybkich kroków, by pojawić się po chwili przy czarnym pojeździe. Przeskoczył wręcz kilka schodków, wskakując do środka. Spodziewał się wszystkiego, ale nie Alex, ubranej niczym złodziejka, która siedziała z wkręconymi rękoma na kanapie, a jeden z bodyguardów trzymał ją mocno, żeby im nie uciekła. — Alex?! — W pierwszej chwili zareagował zaskoczeniem, kiedy na dźwięk imienia, dziewczyna podniosła głowę. Wystarczyła mu chwila, by z pozoru miła niespodzianka przerodziła się w swoisty gniew. — Dlaczego zakradłaś się do mojej przyczepy i to pijana... — wycedził, siląc się na w miarę spokojny ton głosu. 
— Ja... Ja.... — sama nie wiedziała, co ma mu odpowiedzieć. W sumie, to takiej opcji plan nie zakładał. Nigdy nie przypuszczałaby, że na planie filmowym, gdzieś pośrodku niczego, znajdzie się na celowniku ochrony. 
— Szefie, policja jest w drodze. — dodał jeden z nich, kiedy wszedł niemal zaraz po przybyciu aktora, wszedł do przyczepy. 
— Policja?! Ja nic złego nie zrobiłam, a do tego Jason mnie zna. — powiedziała szybko, bo naprawdę nie zależało jej na kłopotach, a w myślach już przeklinała swoje genialne pomysły. Jednak najgorsze było zawiedzione spojrzenie mężczyzny, na którym zależało jej teraz najbardziej. Westchnęła pod nosem i spuściła głowę, wlepiając wzrok w czubki swoich butów. Zamilkła, nie chcąc pogarszać swojej i tak nieciekawej sytuacji.  Patrzył na nią i było mu jej żal, a jednocześnie, czuł wściekłość za całą tę sytuację, bo nie wiedział po co ta cała szopka. 
— Zostawcie nas i na litość boską, nie wzywajcie tej policji tak szybko... Macie kartę stałego klienta, czy jak? — przerzucił oczami, a ochroniarze popatrzyli po sobie i opuścili finalnie jego przyczepę. Uniosła lekko wzrok, kiedy usłyszała, że drzwi się zamknęły. Jason podszedł do ekspresu i podstawił kubek, czekając aż ciemny płyn wypełni naczynie. Sam zastanawiał się nad tym, jak powinien zacząć rozmowę, by dowiedzieć się, o co tu chodziło. 
— Nic nie powiesz? — usłyszał za sobą cichutkie pytanie Alex. Brzmiała jak małe dziecko, które nie było pewne, czy powinno się odzywać. Pokręcił głową na boki. 
— Powiem. Jestem wściekły za te dziwne podchody. Wystarczyło napisać, że chcesz przyjechać, uprzedziłbym ochronę i nie byłoby problemu. A ty? Przebrałaś się jak złodziej i zastali cię z moimi rzeczami w dłoniach... — prychnął pod nosem i upił łyk kawy. 
— Masz mnie za złodzieja?! — niemal wrzasnęła. — Nie, to nie tak, ja po prostu zobaczyłam ten artykuł i się wystraszyłam, ale nie chciałam, żebyś miał mnie za wariatkę... — zamilkła, czując, że była gotowa się rozpłakać. Przygryzła wargę i spróbowała oddychać spokojnie, jednak jedna z łez zdążyła się wymknąć. Podszedł do niej i kciukiem starł słoną kroplę z jej policzka. 
— Jaki artykuł? — zapytał nieco spokojniej, bo dobrze wiedział, że był na językach tabloidów od czasu sukcesu "Aquamana". 
— Bo napisali, że spotykasz się z aktorką... — wymamrotała ledwo zrozumiale, pod nosem. 
— Co? Powiedz normalnie. — podirytował się trochę, jednak cierpliwie czekał na wyjaśnienia, chcąc zrozumieć więcej. 
— Przeczytałam artykuł, że masz romans z aktorką z planu i... Wystraszyłam się, ale nie chciałam być wścibska i pytać się wprost, tylko sprawdzić to sama, bo może... Może ja zabieram ci cenny czas, który powinieneś poświęcić swojej kobiecie. — powiedziała na wydechu, niemal ciurkiem, jakby dostała słowotoku. Kolejna łza spadła po jej policzku, czuła się winna i jednocześnie zażenowana całą tą sytuacją. Uchylił usta, by coś powiedzieć, kiedy rozległo się pukanie do drzwi przyczepy. Przeklął pod nosem i otworzył, gdzie ukazało mu się dwóch funkcjonariuszy policji. 
— Dostaliśmy wezwanie o włamaniu. — powiedział mężczyzna, poprawiając swoją czapkę i legitymując się. 
— Wiem, jednak to zwykłe nieporozumienie, bo to moja przyjaciółka, a nie jakiś złodziej. Nie ma żadnych złych zamiarów, a ochrona za szybko was wezwała. — powiedział Jason i wskazał im głową na dziewczynę. Zajrzeli do środka, po czym spojrzeli na Jasona. 
— Dobrze, rozumiemy. Będzie bardzo nieprofesjonalnie, jeśli poprosimy o zdjęcie? — zapytał policjant, na co mężczyzna zaśmiał się ciepło. 
— Jasne, nie ma problemu. — powiedział i wyszedł na zewnątrz, gdzie zrobił sobie z nimi zdjęcie. Pożegnał się i wrócił do przyczepy. — Idę dokończyć kręcenie klipu, póki jeszcze zachód się nie skończył. Pogadamy, jak skończę i nie ruszaj się stąd, odwiozę cie potem do domu. — powiedział i nie czekając na jej odpowiedź, wrócił do pracy. Alex westchnęła i usiadła przy oknie, obserwując go, jak szybkim krokiem wrócił przed kamery. Modliła się w duchu, by to nie był koniec. Nie chciała stracić go, bo był najlepszym człowiekiem, jaki stanął jej na drodze. Może nie żyła za długo, ale śmiało mogła stwierdzić, że w życiu nie poznała nikogo lepszego.

Wsiadła do auta i ruszył w stronę miasta. Jechali w ciszy, a w tle leciała jedna z najbardziej znanych piosenek wszech czasów "Nothing else matters".  Metalica nadawała wszystkiemu jeszcze więcej dramatyzmu i emocji, które kłębiły się w obojgu. To był czas, kiedy trzeba było postawić wszystko na jedną kartę i zdawało się, że oboje to czuli. Dzisiejsza sytuacja wymagała od nich szczerej rozmowy, ale było im trudno ją zacząć. Zatrzymał się pod apartamentowcem i dziewczyna wysiadła, dziękując  cicho za podwózkę. Oboje weszli do środka, a następnie wjechali windą na odpowiednie piętro. Kiedy tylko Alex wsadziła w drzwi klucze i przekręciła zamek, Jason niemal wepchnął ją do środka. Zatrzasnął drzwi i przekręcił zamek, blokując je, po czym pchnął ją nieco na ścianę i zaparł się dłońmi pomiędzy jej głową. 
— Chyba trzeba sobie coś wyjaśnić... NIGDY więcej, nie wolno ci czytać artykułów na mój temat, bo nie zamierzam się ze wszystkiego tłumaczyć, a nigdy to, co tam piszą nie jest prawdą. Jasne?! — powiedział, a dziewczyna pokiwała głową, czując gdzieś na dnie serca ulgę. 
— Przepraszam, już nie będę... — powiedziała cicho i przygryzła lekko wargę. Nie mogąc się powstrzymać wpiła się w usta mężczyzny, który objął ją ramieniem i uniósł do góry, zgarniając ją do siebie, ale nawet przez chwilę nie odmówił sobie tych słodkich ust. — Kocham cię Jason... — wyszeptała cicho, nie wiedząc, co mężczyzna do niej czuł i czy to wyzwanie nie zrujnuje wszystkiego, ale musiała to z siebie wyrzucić.

Piekło nigdy nie śpi || Jason Momoa FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz