ETAP 3

6.6K 241 121
                                    


Malfoy odsunął się od niej, ledwo ich stopy spotkały się z ziemią. Hermiona musiała poświęcić chwilę na zaczerpnięcie głębszego oddechu. Jej włosy i suknię potargał nagły powiew lodowatego wiatru.

- Co to za miejsce? – spytała, rozglądając się nieprzytomnie.
Stała właśnie na wielkim, luksusowym tarasie, znajdującym się najwidoczniej gdzieś na sporej wysokości. Dookoła niej piętrzyło się wiele podobnie wysokich budynków i Hermiona szybko zrozumiała, że była to najpewniej biznesowa dzielnica mugolskiego Londynu.

-To Tower Hamlets? – zapytała cicho.

- Owszem – odpowiedział krótko, po czym podszedł do szklanych przesuwnych drzwi, rozsunął je i wszedł do środka.

Postanowiła pójść za nim. Zimny wiatr, dosłownie przeniknął ją na wskroś.

💢💢💢


Weszła prosto do luksusowego, bardzo nowocześnie i w to w mugolskim stylu, urządzonego salonu. Rozejrzała się po tym interesującym wnętrzu, które mocno kontrastowało z ubranym wciąż w tradycyjne, czarodziejskie szaty Draconem.

Mężczyzna stał przy szklanym stoliku, na który stały różnokolorowe butelki. Hermiona zauważyła, że właśnie nalewał whisky do jednej ze szklanek.

- Napijesz się? – spytał cicho.

- Nie. Malfoy, posłuchaj...

- Draco.

- Co?

- Tak mam na imię. Masz się od dziś zwracać do mnie po imieniu. Chyba, że wolisz mówić: skarbie, kochanie, albo mój drogi... - wykrzywił usta w ironicznym uśmieszku, po czym zdrowo pociągnął ze szklanki.

- Chyba za wiele ode mnie wymagasz. Nie wyobrażaj sobie, że zmuszenie mnie do małżeństwa, zmieni cokolwiek w naszej relacji! – warknęła.
Draco rzucił jej ostre spojrzenie.

- Nie zaczynaj od pyskowania, Granger! – ostrzegł.

- Czyli tobie wolno mówić do mnie po nazwisku? – wysoko uniosła głowę i prowokacyjnie popatrzyła mu w oczy.
Malfoy odstawił szklankę i powoli ruszył w jej stronę.

- Jesteś podobno najmądrzejszą czarownicą tego pokolenia, ale chyba czegoś nie rozumiesz... - dywagował.

Hermiona zacisnęła pięści, gotowa by przyłożyć mu prosto w nos, jeśli podejdzie za blisko.
- Niby czego? – spytała sucho.

- Czarodziejski rytuał ślubny, który dziś zawarliśmy, połączył nas na zawsze. I to w taki sposób, że chcesz czy nie, w końcu zbliżysz się do mnie. Bo należysz teraz do mnie! Od dziś będziemy zawsze blisko siebie i nic tego nie zmieni. A na dodatek nie możemy sobie wzajemnie wyrządzić żadnej krzywdy – wytłumaczył, stając tuż przed nią.

Hermiona nie zawahała się ani chwili, tylko uniosła dłoń i mocno go spoliczkowała.
Jego głowa odskoczyła na bok, a włosy się potargały.
Malfoy odwrócił się powoli w jej stronę, a niebieska żyła zapulsowała na jego skroni.
Patrzyła prosto na niego, nie potrafiąc ukryć swoim satysfakcji. Należało mu się za to, że zaszantażował ją życiem przyjaciółek, by zmusić do tego małżeństwa.

- Krzywdy w magicznym, a nie fizycznym sensie – doprecyzował wyjątkowo spokojnym tonem.

- Nie szkodzi. Mogę cię zabić i bez pomocy magii! – uśmiechnęła się złowrogo.

Nie zdążyła pisnąć, gdy Malfoy mocno złapał ją za ramiona, boleśnie wbijając w nie swoje długie palce i szybko przyciągnął ją do siebie.

Dramione - Rozejm [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz