ETAP 20

8.4K 262 174
                                    



Wyszła ze swojego gabinetu do poczekalni, nadal rozdrażniona i niechętna stawieniu się na wyzwanie jednego z dwóch ministrów magii. Nie miała jednak wyjścia. Lepiej było to załatwić od razu.

- Proszę pani... - Pucey na jej widok poderwał się z kanapy.

- Idę do ministra Pottera, Sebastianie. Nie ma potrzeby byś szedł tam ze mną – zapewniła go z uśmiechem.

- Absolutnie muszę pani towarzyszyć! – zaakcentował z mocą Pucey.

Hermiona westchnęła ciężko.

- No to chodź, skoro musisz.


💢💢💢

Wjechali windą na dziesiąte piętro, a Hermiona mimowolnie poczuła nieprzyjemny dreszcz na szyi. Coś nadal jej mówiło, że spotkanie z Harrym nie będzie wcale miłe.

Razem z Sebastianem weszła do biura Pottera, a Cho Chang od razu zerwała się z miejsca.

- Minister prosi cię do siebie na osobności – powiedziała od razu.

Hermiona spojrzała przez ramię na Sebastiana.

- Poczekaj tu na mnie, Pucey.

- Ale...

- Usiądź i czekaj – powiedziała, pukając do drzwi gabinetu i wchodząc.

💢💢💢


- Cześć – przywitała się z siedzącym za biurkiem Harrym.

- Witaj Hermiono! – Potter uśmiechnął się, po czym wstał.

- Co to za sprawa wagi państwowej? – spytała, zakładając ręce na piersi i przyglądając mu się cierpko.

- Zaraz się dowiesz.

Ku jej zdziwieniu, Harry podszedł i wsypał do kominka dwie garści proszku Fiuu, a płomienie zabarwiły się na zielono. Wiedziała, że tylko dwaj nowi ministrowie mieli w swoich gabinetach kominki, połączone z Fiuu na stałe z ich domami.

- Co ty...

- Łap ją Ron! – zawołał Harry.

Nie zdążyła się odwrócić, by zobaczyć, jak Weasley zdejmuje z siebie zaklęcie kameleona, gdy poczuła na swoich ramionach jego silne ręce. Chciała sięgnąć do kieszeni żakietu, ale nim zdążyła to zrobić, Potter przywołał jej różdżkę za pomocą zaklęcia.

- Co wy wyprawiacie?! – krzyknęła, kompletnie zaskoczona.

Drzwi do gabinetu otworzyły się z hukiem i do środka wpadł uzbrojony w różdżkę Pucey. Nim jednak zrobił dwa pełne kroki, wybraniec powalił go klątwą oszałamiającą.

- Dawaj Ron, lecimy! Nie ma na co czekać! – Potter chwycił Hermionę za przedramię, a Ron wciąż trzymał ją za barki.

- Puszczajcie! Co wy robicie?! Postradaliście zmysły?!

Żaden z nich nie odpowiedział, tylko razem wciągnęli ją do kominka i zniknęli w zielonych płomieniach.


💢💢💢

Wylądowali w dobrze jej znanym miejscu. W gabinecie Pottera w Azylu Feniksa.
Hermiona upadła na puszysty, bordowy dywan, który na szczęście pozwolił jej oszczędzić zranienia się w kolana. Dyszała wściekle, wprost nie dowierzając, że to zrobili. Czy oni naprawdę właśnie przed chwilą uprowadzili ją siłą z ministerstwa magii...?

- Oszaleliście do reszty?! Co to wszystko ma znaczyć?! – spytała groźnie, podnosząc się wreszcie.

- Spokojnie Hermiono... - Harry zrobił krok w jej stronę.

Dramione - Rozejm [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz