ETAP 32

7K 225 90
                                    


         Skończyła czytać raport Bletchleya, dotyczący organizacji pracy w jej departamencie. Nie było źle, wszystko zdawało się grać i działać tak wydajnie, jak tylko się dało. Cieszyło ją to. Wtorkowy lunch miała zamiar zjeść samotnie w swoim gabinecie, wiedząc, że nie ma czasu na wędrówki do mugolskiego Londynu, jednak na krótko przed przerwą, Claudia wsunęła głowę do gabinetu.

- Masz gościa – oznajmiła.

- Tak?

- Pan Zabini do ciebie – odpowiedziała.

Hermiona poczuła nieprzyjemny dreszcz. Czy powinna pozwolić mu wejść? Chyba nie powinien nic jej zrobić, zwłaszcza, że Sebastian ciągle będzie siedział w poczekalni. Niemniej...

- Niech wejdzie – odpowiedziała, wstając za biurka.

- Pani Malfoy... - Sebastian stanął obok Claudii.

- Powiedziałam, że może wejść! – podkreśliła oschle.

Claudia i Sebastian przesunęli się, a do jej gabinetu wkroczył Blaise, uzbrojony w piękny bukiet białych lilii.

- Witaj, w czym mogę ci pomóc? – zapytała Hermiona, wstając.

- Przyszedłem przeprosić – Zabini naprawdę wyglądał na skruszonego.

- Serio? – zdziwiła się, przyjmując od niego kwiaty.

- Tak! Zachowałem się jak skończony palant w piątek...– przyznał.

- Nie zaprzeczę – przyznała Hermiona, siadając i wskazując mu krzesło przy biurku.

- Bardzo, bardzo mi przykro. Czuję się z tym naprawdę podle. Wybacz mi proszę... - wyszeptał z bolesnym grymasem.

- Blaise...

- Naprawdę cię proszę Hermiono...Wybacz mi! Zrobię, co zechcesz! – zapewnił z ręką na sercu.

- Spróbuję – obiecała cicho.

- Nigdy jej nie odzyskam, prawda? – spytał cicho, chowając twarz w dłoniach.

- Naprawdę nie wiem, Blaise... - odpowiedziała dyplomatycznie.

- Wiesz... Ja też wiem. Przepraszam, że tak dałem dupy... Nie umiem się teraz z tego ogarnąć! – westchnął.

- Rozumiem, że to nie łatwe.

- Straciłem już Pansy... Nie mogę jeszcze stracić Dracona, jest mi bliski niczym brat – mówił z goryczą.

- To z nim powinieneś o tym porozmawiać – odpowiedziała od razu.

- Nie wybaczy mi, jeśli ty tego nie zrobisz. Powiedziałem te wszystkie podłe bzdury, zupełnie nie świadomy tego, że on naprawdę się zaangażował... Przepraszam, jeśli popsułem coś pomiędzy wami – mówił rozemocjonowany.

- Spokojnie, wszystko jest w porządku – pocieszyła go.

Zabini uśmiechnął się delikatnie pod nosem.

- Wybaczysz mi i pozwolisz się z nim nadal przyjaźnić? – spytał cicho.

- To on musi tego chcieć. Ja nie mam nic przeciwko, jeśli... obiecasz dać Pansy i Nevillowi spokój – zaznaczyła.

- Dam im spokój. To, że poszła do swojego ojca i namówiła go na rozmowę z moją matką, dobitnie pokazało mi, że ona nie widzi już dla nad nawet najmniejszych szans. Wszystko przepadło...

- Przykro mi... Naprawdę... - wyszeptała Hermiona.

- Mnie też, kurewsko! No nic, mam nadzieję, że uda mi się chociaż pogodzić ze Smokiem – powiedział, wstając.

Dramione - Rozejm [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz