ETAP 18

8.7K 269 373
                                    



Skończyła pisać i postawiła ostatnią kropkę tak mocno, że prawie przebiła tym pergamin.
Przybiła pieczątkę i potarła kark w geście zmęczenia. Zajmowała się tym przez cały poranek, a teraz musiała już tylko zrobić najważniejszą część. Zdobyć podpisy obu ministrów...

Wstała i zabrała swój żakiet. Dziś miała na sobie asymetryczną, czarną spódnicę i ciemnozieloną bluzkę. Coraz częściej nosiła ostatnio ten kolor, wiedząc, że Malfoy go lubił...
Uśmiechnęła się pod nosem. Draco od rana był dla niej ujmująco miły. Chyba miał wyrzuty sumienia za wczoraj. Dobrze! Powinien je mieć!
Ucieszyła się, że Pucey właśnie wyszedł na przerwę... Spokojnie mogła to załatwić bez jego eskorty.


💢💢💢

Wjechała windą na dziesiąte piętro i zastanowiła się, kto najpierw. Uznała, że na pierwszy ogień spróbuje z Lucjuszem.
Zapukała i weszła do jego biura. W poczekalni nie było nikogo, uznała więc, że Nott najpewniej poszedł na przerwę obiadową.
Postanowiła sprawdzić, czy Lucjusz jest u siebie. Zapukała do drzwi, ale nie usłyszała odpowiedzi. Dlatego pociągnęła za klamkę i weszła.

Rozszerzyła oczy w zdziwieniu, widząc, jak Dafne Greengrass opiera się o biurko, a Lucjusz stojący tuż za nią...

Kochankowie chyba właśnie zorientowali się, że ktoś wszedł bo oboje unieśli głowy.

- Przepraszam! – rzuciła prędko Hermiona i natychmiast zamknęła drzwi.
Musieli mieć rzucone zaklęcie wyciszające na gabinet i dlatego zapewne nie usłyszeli jej pukania. Mogli chociaż pamiętać też o zaklęciu zamykającym...

Hermiona oparła się o biurko Notta, nie bardzo wiedząc co teraz zrobić. Czy powinna stąd iść? Chyba tak...
Nim jednak zdążyła zrobić krok, Dafne przebiegła przez poczekalnie i szybko zniknęła za drzwiami.

- Przepraszam cię, Hermiono. Panna Greengrass miała pewien problem... – zawołał Lucjusz z gabinetu.

Hermiona przełknęła ślinę, zmusiła się do uśmiechu i weszła do środka. Malfoy senior kończył właśnie wiązać swój krawat.

- Rozumiem. Bardzo mi przykro, że przeszkodziłam... Powinnam się najpierw zaanonsować przesyłką ministerialną – Hermiona starała się wyglądać na skruszoną.

- Bzdura! Zawsze możesz mnie odwiedzić. Jesteś teraz dla mnie jak córka... – Lucjusz uśmiechnął się do niej nieco cynicznie.

- To bardzo miłe. Dziękuję. Mam do ciebie sprawę. Zauważyłam, że jeden dekret z prac starego ministerstwa nie został jeszcze wprowadzony, a nie ma sensu oddawać tego pod głosowanie całego Wizengamotu...

- Co tylko zechcesz, synowo – Malfoy wyciągnął do niej swoją dłoń w oczekiwaniu na pergamin.

Podała mu go szybko, a Lucjusz podpisał go nie zerkając nawet na jedno zdanie. Była szczerze zdziwiona jego zachowaniem.

- Dziękuję – powiedziała, odbierając papierek.

- Jak się miewa mój syn? Ubolewam, że nie jadacie razem z nami śniadań w głównej jadalni... – Lucjusz usiadł w swoim fotelu i popatrzył na nią przenikliwie.

- Ma się dobrze. Pewnie wiesz, że Draco nie jest rannym ptaszkiem... Zwykle śpi tak długo, że potem ma ledwo czas na kawę i połknięcie jakiejś kanapki – Hermiona uśmiechnęła się, uświadamiając sobie, że to co powiedziała, to była szczera prawda.

- Jestem strasznie zadowolony, że tak dobrze się dogadujecie – Lucjusz posłał jej dwuznaczny uśmieszek.

- Tak, jest dobrze – odpowiedziała, też uświadamiając sobie, że i tym razem nie skłamała.

Dramione - Rozejm [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz