ETAP 2

6.6K 241 193
                                    


- Nie!!! – rozległ się błagalny, przepełniony bólem wrzask.

Hermiona obejrzała się za siebie, patrząc na to, jak Astoria Greengrass biegnie w ich stronę, zalewając się łzami.
Nim jednak zdążyła do nich dotrzeć, Dafne dogoniła ją i powstrzymała. Hermiona spojrzała w twarz Malfoya. Wyglądał, jakby zastygł w kamieniu. Żadnych emocji. Zupełnie nic.

- Gratuluje ci chłopcze! Ty jesteś wybranym! – Sun Zi, odłożył różdżkę i zaklaskał w dłonie.

Cała sala szybko poszła w jego ślady i w Hermionę uderzyła salwa braw i wiwatów.
Spostrzegła Lucjusza, który odbierał właśnie gratulacje od innych arystokratów, oraz Pansy Parkinson, która uśmiechała się złośliwie do szlochającej w ramię siostry Astorii.
Znów przeniosła swoją uwagę na Malfoya, który o dziwo nadal mocno ściskał jej dłoń.

- Powiesz mi... - Chciała go poprosić, by jej wytłumaczył o co tu chodzi.
Draco drgnął, jakby jej głos wytrącił go z tej posągowej miny.

- Obiecaj, że dziś nie będziesz płakać – powiedział cicho.

- Co? – zdziwiła się szczerze.

- Obiecaj! – warknął, przyciągając jej dłoń tak, że ich łokcie się zderzyły.

- Dobrze... - odparła, mocno zdziwiona tą przedziwną prośbą.

Mistrz Sun Zi uniósł dłonie i w całej sali prawie od razu zapanowała cisza.
- Moi drodzy. Oto mamy już naszych wybranych. Przyszłość naszego świata! Czas na ceremonię! – zawołał.

- Jaką ceremonię? – zapytała Hermiona.

- Zaślubin – odpowiedział cicho Malfoy.

- Słucham?! – wykrzyknęła. – Mowy nie ma! – Chciała wyrwać dłoń z jego uścisku, ale Draco wzmocnił go i jej na to nie pozwolił.

- Puszczaj Malfoy, w tej chwili! – zażądała, szarpiąc się.

- Nie rób tego moja droga, nie trzeba... – wtrącił się mistrz Sun Zi.

- Ale...

- To się musi stać. Takie jest twoje przeznaczenie – staruszek uśmiechnął się do niej pogodnie.

- Absolutnie się na to nie zgodzę! – warczała, nadal próbując wyrwać dłoń z uścisku.

- Ojcze – Draco odwrócił się i wymownie spojrzał na Lucjusza.
Starszy Malfoy skinął głową i szepnął coś do dwóch stojących obok niego młodych mężczyzn.

- Nie poślubiłabym cię, nawet gdybyś był ostatnim mężczyzną na ziemi! – denerwowała się Hermiona, chcąc sięgnąć wreszcie po różdżkę i uwolnić się od niego za pomocą zaklęcia.
Draco chyba to zauważył, bo złapał ją za drugi nadgarstek i przyciągnął do siebie tak, że zderzyła się z jego torsem.

- To bezcelowe, Granger. Niepotrzebnie tracisz energię – oznajmił jej cichym, obcesowym tonem.

- Puszczaj, albo mnie popamiętasz! – piekliła się.
Do pomieszczenia właśnie weszło dwóch mężczyzn, niosąc długi, drewniany stół na którym stała dziwna, kamienna misa, nieco podobna do myślodsiewni.

- Wspaniale! Zaraz zaczynamy! – Sun Zi, podniósł się z tronu i podszedł do stołu, zajmując miejsce na pośpiesznie podstawionym mu przez Yaxleya krześle.
Malfoy puścił jednej z jej nadgarstków i pociągnął ją tak, by po chwili razem stanęli po drugiej stronie prowizorycznego ołtarza.

- Mam tego dość! Już mówiłam, że tego nie zrobię! Za nic! – krzyczała.

- Nawet za życie przyjaciółek? – spytał cicho Malfoy i wskazał głową w stronę drzwi.
Hermiona poczuła, jak uginają się pod nią nogi.
Luna i Lavender stały po drugiej stronie pomieszczenia, ubrane w zwiewne zielone szaty. Dwóch, tych samych mężczyzn, którym wydał rozkaz Lucjusz, przytkało im różdżki do szyi.
Dziewczyny wyglądały na naprawdę przerażone. Żadna z nich, nawet nie śmiała się do niej odezwać.

Dramione - Rozejm [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz