ETAP 14

6.8K 293 133
                                    


Poszła do łazienki, by ochlapać twarz zimną wodą.
Merlinie! Czy to możliwe, że wcale nie śniła, tylko naprawdę się z nim całowała? Nie mogła się oszukiwać... Sny nie miewają zapachów!
Czuła się niewyobrażalnie głupio, gdy przypominała sobie, jak zatapiała palce w owej niesamowitej miękkości, którą mogłyby być jego włosy i pojękiwała cicho przy pocałunkach, zapewne prosto w jego usta...

Za kogo on by ją wziął po takiej akcji?
Za napaloną desperatkę!

Pokręciła głową, woląc nawet o tym nie myśleć... Po porostu uda, że nic nie pamięta! Tak, tak będzie najwłaściwiej. Teraz jeszcze tylko opanować rumieńce na jego widok i nie gapić się na jego usta, a wszystko będzie dokładnie tak, jak trzeba – zapewniała samą siebie.


💢💢💢

Wróciła do salonu i od razu podeszła do kociołka, chcąc zająć czymś swoje ręce.

- I jak? – zapytał cicho, stając po drugiej stronie blatu.

- Wszystko w porządku. Jest gotowy – odpowiedziała, odkładając chochlę.

Czy naprawdę całowała się z nim, w przerwie w czasie gotowania eliksiru aborcyjnego, który miał zabić jego nienarodzone dziecko?
Hermiona poczuła, jak robi jej się niedobrze. Podeszła do kanapy i opadła na nią ciężko.
O cholera! Jakie to wszystko było popieprzone!

- Dobrze się czujesz? Nagle zbladłaś... – zapytał z wyraźnym niepokojem.

- Tak! To nic... - wyjaśniła szybko. – Eliksir jest gotowy, musi tylko ostygnąć i będzie można rozlać go do fiolek.

- Sam nie wiem, co teraz powiedzieć... - wyznał cicho.

- W każdym razie, nie próbuj mi dziękować! – przypomniała mu dość oschle.

Kiwnął lekko głową i podszedł do barku.
Hermiona widziała jak spięte są jego ramiona i jak ponury ma wyraz twarz. Współczuła mu z serca, wiedząc, że najpewniej nie miał innego wyjścia. Jego ojciec byłyby niewyobrażalnie wściekły, gdyby to się wydało...

- Posłuchaj... - zaczęła, samej się sobie dziwiąc, że to mówi.

- Tak? – spytał dziwnie łagodnie.

- Nie musisz jej go podawać – wypaliła, starając się nie zaczerwienić.

- Co? – Draco spojrzał na nią nie kryjąc zaskoczenia.

- Nie musicie tego robić... Wiem, że sytuacja jest kiepska, ale może jednak zdołamy coś wymyślić? Zawsze jest jakieś wyjście. Nie rób niczego wbrew sobie... – chciała mu to wytłumaczyć na spokojnie.

- To nie jest moja decyzja – odpowiedział twardo.

- Skoro to też twoje dziecko, to masz prawo...

Draco w trzech krokach znalazł się przy niej i silnym pociągnięciem poderwał ją z kanapy, mocno łapiąc jej przedramiona. Wbił w nią swoje stalowe spojrzenie z taką intensywnością, że bała się wziąć następny łyk powietrza.

- Możesz to powtórzyć?! – wycedził przez zaciśnięte zęby.

Hermiona zamarła, patrząc w jego niesamowite oczy. Wiedziała, że w tej chwili oczekiwał od niej szczerości... Tylko tego.

- Podsłuchałam dziś rozmowę Astorii z Dafne... – przyznała.

Draco zacisnął powieki. Wyraźnie słyszała jak wziął naprawdę głęboki oddech. Otworzył powoli oczy i pochylił się nad nią.

- A teraz mi powiesz, że wcale nie pomyślałaś o tym, że poprosiłem swoją żonę, by ugotowała mi eliksir, który ma za zadanie zabić moje dziecko, które mam z dawną kochanką!

Dramione - Rozejm [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz