EPILOG

9.7K 239 156
                                    


30 lat później...

- A teraz zapraszam na mowę inauguracyjną, wygłoszoną przez naszego nowego ministra magii, Leo Cai Malfoya!

Rozległy się gromkie oklaski, a obłędnie przystojny, trzydziestoletni blondyn o intrygujących, szaro-niebieskich oczach wskoczył na podest i pomachał do tłumu, szczerząc swe idealnie białe zęby w przepięknym uśmiechu. Wiele kobiet westchnęło tęsknie na ten widok, choć powszechnie było wiadomo, że minister Malfoy ma piękną żonę, która właśnie spodziewała się ich pierwszego dziecka.

- Wygląda wspaniale! – westchnęła Hermiona, oklaskując pierwsze słowa przemowy syna.
Nie musiała jej wcale słuchać, bowiem sama pomogła mu ją układać. Leo lubił polegać na jej zdaniu w kwestii swoich przemów, tak jak na zdaniu Dracona w kwestii tego, gdzie i kiedy je wygłaszać.

- Mama też miała dość tych wszystkich fanek taty, gdy wy byliście młodzi? – burknęła Alicia, przykładając rękę do sporego brzucha.

- Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo, kochanie! Zresztą do dziś nic się nie zmieniło. W zeszłym tygodniu musiałam zwolnić jedną naszą menadżerkę, bo próbowała mu usiąść na kolanach na imprezie firmowej – zaśmiała się cicho Hermiona, obejmując synową ramieniem.

- Zapowiada się super przyszłość... - burknęła nowa pani Malfoy.

- Nie przejmuj się! Leo też się wścieka, jak tylko widzi, że ktoś się do ciebie zbliża! – pocieszyła ją Lyra, z czułym uśmiechem.

- Taaa, zwłaszcza teraz, jak jestem taka gruba!

- Wyglądasz fantastycznie! Ja w ciąży z Lyrą, nie umiałam sama wstać z łóżka, bo twój teść tak mnie utuczył pysznościami, że dwa lata potem wracałam do swojej figury – wspominała ze śmiechem Hermiona.

- A właśnie, tato! Dzięki za catering na oddziałową imprezę. Wszyscy byli totalnie zachwyceni! – Lyra uśmiechnęła się do ojca.

- Nie ma za co, skarbie. W razie czego kontaktuj się bezpośrednio z którąś restauracją, a wszystko dla ciebie załatwią – Draco poprawił okulary w złotych oprawkach i mrugnął do córki.

- Idą moi rodzice – Alice uśmiechnęła się i pomachała do nich.

- Cześć babciu! – przywitała się Pansy, całując Hermionę w policzek.

- Witaj babciu! – odpowiedziała tamta ze śmiechem.

Od kiedy Leo i Alicia powiedzieli im, że spodziewają się dziecka, Pansy i Hermiona cały czas witały się w ten sposób.
Obie były najszczęśliwsze na świecie, gdy ich dzieci, oboje po pięcioletnich studiach w innych krajach, po jednym spotkaniu w czasie rodzinnych świąt, zapragnęli nagle być razem już na zawsze.


Hermiona uśmiechnęła się pod nosem, przypominając sobie, jak Draco narzekał na to, że teraz, to już naprawdę będzie spokrewniony z Longbottomem, ale ona dobrze wiedziała, że w głębi ducha naprawdę się z tego cieszył.
A już na pewno bardziej, niż z tego, że Lyra od przeszło pół roku, umawiała się z Arunem Weasleyem, synem Rona i Padmy...

- Muszę wrócić zaraz do szpitala, ale przekażcie Leo ode mnie całusy. Prezent wysłałam mu dziś rano sową – poprosiła Lyra, gdy przemowa najmłodszego ministra magii w całej historii, właśnie się zakończyła, a goście zostali zaproszeni na przyjęcie w atrium ministerstwa.

- Dobrze skarbie, tylko pamiętaj proszę o sobocie. Babcia Cyzia i dziadek Sev przyjeżdżają na weekend – przypomniała córce Hermiona, głaszcząc jej długie, brązowe loki.

Dramione - Rozejm [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz