ETAP 8

7K 247 129
                                    


  Pansy zaofiarowała jej pomoc przy teleportacji, z czego Hermiona chętnie skorzystała, woląc nie próbować tego na własną rękę.
Ten pałac trochę ją przerażał, choć nie spędziła w nim przecież zbyt wiele czasu. Niemniej, kompletnie nie mogła wyobrazić sobie, że miałby to być od teraz jej dom. Nie czuła się tu ani trochę dobrze.

- Dzięki za towarzystwo na zakupach, Malfoy. Możesz być pewna, że to jeszcze powtórzymy! – zawołała z uśmiechem Tracey, gdy po wejściu do holu, a ona, Milicenta i siostry Greengraas, skręciły w inną stronę.

- Jeszcze raz dziękuję za prezenty! – odpowiedziała szybko Hermiona.

- Spoko i do zobaczenia na kolacji! – pożegnała się Bulstrode.

- Chodź, odprowadzę cię do komnat. Są niedaleko moich, w tym samym skrzydle – Pansy uśmiechnęła się do niej, lecz nim zrobiła kilka kroków zachwiała się i złapała za głowę, wcześniej upuszczając swoje torby.

- Hej, nic ci nie jest? – spytała z niepokojem Hermiona, łapiąc ją za ramię.

- Nie... Nie... To tylko zawrót głowy. Najpewniej od teleportacji łącznej – odpowiedział słabo Parkinson.
Odetchnęła jednak głęboko i szybko pozbierała swoje zakupy, uśmiechając się niepewnie do Hermiony.

- Chyba powinnaś się trochę zdrzemnąć przed kolacją.

- Jasne, drzemka dla urody zawsze się przyda – odpowiedziała już pewniejszym głosem Parkinson.

Odprowadziła Hermionę pod duże białe drzwi.

- To wasze komnaty. Pozdrów Smoka i przypomnij mu o dzisiejszym wieczorze...

- Wieczorze? – spytała.

- Będzie wiedział. Buźka kochana i do zobaczenia! – Pansy pomachała do niej z uśmiechem, po czym ruszyła dalej w głąb korytarza.

💢💢💢

Hermiona odwróciła się i spojrzała na drzwi. Widniała na nich plakietka:

„Państwo D. H. Malfoy"

Znów poczuła gorycz w ustach. Szybko im poszło z przypisaniem jej do tego miejsca.

Zastanowiła się przez chwilę czy nie zapukać, ale wreszcie stwierdziła, że tego nie zrobi. To w sumie podobno były też jej komnaty. Nacisnęła klamkę i weszła do środka.

Salon był naprawdę duży, a jedną z jego ścian w całości stanowiły wysokie, strzeliste okna o ciężkich, ciemnozłotych kotarach. Wszystkie ściany w pomieszczeniu były beżowe, co pięknie łączyło się z mahoniowymi meblami i miedzianymi detalami. Duży stół liczył dziesięć, pięknie rzeźbionych krzeseł, a dwa fotele w cudnym odcieniu karmelu i stoliczek kawowy do kompletu, były bardzo gustowne. Hermiona nie dostrzegła nigdzie sofy, co nieco ją zmartwiło, ale za to dookoła znajdowało się wiele regałów z książkami – a na ten widok jej serce podskoczyło.

Zamknęła za sobą duże, białe drzwi i stanęła na środku pomieszczenia. Salon miał również misternie zdobiony kominek oraz nieco wyższy szklany stoliczek, na którym stały kryształowe butelki z kolorowymi płynami – najpewniej był to barek z alkoholem.

Hermiona rozejrzała się uważnie jeszcze raz po pomieszczeniu, gdy akurat drzwi po drugiej stronie pokoju otworzyły się i do środka wszedł Draco. Miał na sobie spodnie z szarego dresu i biały t-shirt. Jego stopy znów były bose, a włosy potargane, jakby dopiero co wstał z łóżka.

- Jesteś już. Wspaniale – ziewną i przeciągnął się, a jego koszulka uniosła się ukazując płaski, umięśniony brzuch i ścieżkę jasnych włosów, ciągnąc się od pępka, aż do gumki dresu...

Dramione - Rozejm [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz