ETAP 27

7.6K 226 50
                                    


  Wieczór spędzali razem w salonie. Hermiona transmutowała jeden z foteli w wygodną sofę. Draco siedział i przeglądał jakiś raport z ministerstwa, a ona leżała z głową na jego kolanach i czytała ciekawą książkę o sądownictwie w czternastowiecznej, magicznej Anglii.
Rozległo się głośne pukanie, lecz nim ktokolwiek z nich zdążył się chociaż odezwać, drzwi się otworzyły i do pokoju wpadła rozemocjonowana Pansy.

- Smoku! Kurwa! – zawołała gorączkowo.

- Widziałem – odpowiedział spokojnie Draco, delikatnie przeplatając palcami loki Hermiony.

- Serio? Gdzie? Myślałam, że dopiero co przyjechała... – Pansy podeszła do nich i klapnęła na fotel.

- Znalazł ją w naszym łóżku – zaśmiała się drwiąco Hermiona.

- Gdzie?! – Pansy, aż podskoczyła na swoim miejscu.

- Ta idiotka wlazła nam do sypialni i rozebrana położyła się w pościeli. I to nie ja ją znalazłem, tylko ty lwico – przypomniał jej Draco.

Pansy ryknęła gromkim śmiechem, prawie zalewając się łzami.

- Ale z niej zdzira! Wiecie, co mi powiedziała, jak mnie minęła?

Draco i Hermiona spojrzeli na nią z zainteresowaniem

- „Słyszałam Panno Suko, że mój mądry braciszek, wreszcie kopną cię w to kościste dupsko!"

- Ale elokwentnie! – skrytykowała Hermiona.

- Czekaj, zobaczymy czy riposta Panss, była lepsza – zaśmiał się Draco.

- Zmierzyłam ją chłodnym wzrokiem i spytałam: „Lorena? To ty? W ogóle cię nie poznałam! To nowe zmarszczki, czy po prostu już na stałe nosisz ten dziwkarski wyraz twarzy?"

- Dobre! – zaśmiała się Hermiona.

- Sześć na dziesięć, ale ujdzie – ocenił Draco.

- Serio? Mam ci przypomnieć, twoje: „Hermiona, ja się chyba źle czuję?" – dopiekła mu.

- Co? – Pansy ryknęła śmiechem. – Serio próbowałeś symulować chorobę, Smoku? Hermiona to nie, Astoria, żeby ci w to uwierzyć! – zaśmiewała się.

- Nieprawda! Ja serio miałem jakiś atak, jak zobaczyłem tę puszczalską idiotkę w naszej sypialni! – gorączkował się.

- A ty, jak to odebrałaś? – Pansy popatrzyła uważnie na Hermionę.

- Nijak. Kolejna do kolekcji podbojów pana D. Powoli zacznę je sobie zapisywać, bo mogę nie nadążyć zapamiętywać – Hermiona uśmiechnęła się drwiąco.

- Nie rób mi scen zazdrości, bo będę musiał wyrzucić Parkinson z komnat i ci przypomnieć, co się dzieje, gdy takie rzeczy mają miejsce! – mruknął, znów przeplatając w palcach jej włosy.

- Zazdrości? Nie usłyszałeś w moim głosie, tego ogromu pogardy, co do twojego stylu życia? – zaśmiała się Hermiona.

- Lwico... Zachowuj się! Mamy gościa! Nie powinienem cię teraz ustawiać do pionu!

- Merlinie! Wy musicie mieć naprawdę bardzo udany seks! - wypaliła Pansy.

Obydwoje spojrzeli na nią, nie kryjąc swojego oburzenia.

- No sorry, ale to co się dzieje pomiędzy wami, to czystej postaci namiętność. Aż mnie świerzbi, by zapytać ile wy razy dziennie... – Pansy uśmiechnęła się rozpromieniona.

- Widzisz! – Hermiona wskazała palcem na byłą ślizgonkę. – To jest właśnie wyznacznik twojego stylu życia! Twoja mocno niedyskretna przyjaciółka, co plecie, co jej ślina na język przyniesie!

Dramione - Rozejm [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz