ETAP 6

6.9K 238 226
                                    


- Ty pierdolony śmierciożerco!!! – ryknął Ron, zrywając się tak gwałtownie, że jego krzesło się przewróciło.

Hermiona poczuła, jak zalewa ją fala nieopisanej paniki.
Właśnie otwierała usta, by zareagować, gdy Weasley szybkim ruchem wydobył różdżkę i wycelował nią prosto w Dracona.

- Ron, nie! – krzyknęła w tym samym czasie co Harry i Ginny, ale niestety było już za późno...

Siedzący obok niej Malfoy syknął cicho i złapał się za twarz.

Hermiona wyraźnie poczuła mocne ciepło na swoim nosie i wardze.
Od razu zrozumiała, że Ron najpewniej rzucił w niego jakąś niezbyt udaną klątwą tnącą.

Draco zakrył twarz dłońmi i gwałtownie wstał.

- Potter! – ryknął Lucjusz, a Harry, Neville i Kinsgley, szybko doskoczyli do Weasleya i odciągnęli go gdzieś na bok.

Draco odwrócił się, wciąż przyciskając dłonie do twarzy i ruszył szybko, najpewniej w stronę jakiejś łazienki.

- Idź za nim! – usłyszała natarczywy szept i zorientowała się, że to siedzący obok niej Zabini to powiedział.

Automatycznie wstała ze swojego miejsca.
Czy naprawdę powinna za nim iść?
Chyba tak...

Dopiero po kilku krokach, zorientowała się, że Astoria Greengrass, wciąż zalewając się łzami, też podążyła za Malfoyem.
Jednak, gdy zobaczyła, że Hermiona też za nim idzie, zatrzymała się i z opuszczoną głową wróciła powoli na swoje miejsce.

Hermiona ze wszystkich sił, starała się nie patrzeć na wlepionych w nią spojrzeniami Feniksów, ani Rona, który stał kilka metrów dalej, uspakajany przez Harry'ego, Ginny i Kingsleya.
Usilnie walczyła ze sobą, by się nie rozpłakać.
Sama się w to wpakowała. Powinna znaleźć w sobie siłę na to wszystko...

💢💢💢

Nowo powołany personel techniczny, najpewniej zdążył zająć się już łazienkami, bo były one wyraźnie odnowione. Zielone ściany, nowe sanitaria, kryształowe żyrandole...

Zastała Malfoya, stojącego przed dużym lustrem. Właśnie opłukiwał dłonie ze śladów krwi.
Na jego nosie i dolnej wardze, widniały brzydkie i dość głębokie rozcięcia.

- Jak dobrze, że twój były tak słabo czaruje – powiedział, unosząc głowę i uśmiechając się drwiąco.
Ich spojrzenia spotkały się w lustrze.

- Zaatakował nieuzbrojonego człowieka... - Dopiero gdy wypowiedziała to na głos, dotarło do niej, że od początku to głównie o tym myślała.
Ron i ta jego gorąca krew...

- Przykro ci, że kochasz takiego niehonorowego gnojka? – zakpił.

Hermiona przełknęła łzy. To co powiedział było okrutne, ale bliskie prawdy. Ron zachował się bardzo niehonorowo. Nie pierwszy zresztą raz...

- Pomóc ci z tymi ranami? – spytała ochrypłym głosem, wyjmując z torebki swoją różdżkę.

- Nie obraź się gryfonico, ale dłoń tak ci drży, że chyba podziękuje. Wiem, że umyślnie nie możesz zrobić mi krzywdy, ale kto wie co wyjdzie, jak w dobrych intencjach oderwiesz mi nos?


Hermiona parsknęła śmiechem, pomimo wciąż płynących łez. Schowała różdżkę i podeszła do niego.
Bez chwili zawahania wyciągnęła swoją dłoń.

Malfoy na chwilę zesztywniał, ale nie opierał się, gdy najpierw delikatnie dotknęła jego nosa, a później przeniosła palce na wargę. Rany zasklepiły się nieomal od razu, a ona zignorowała ten dziwny, chwilowy błysk bólu, który ją przeszył. Starała skoncentrować się tylko na skaleczeniach, usilnie nie patrząc mu w oczy. Po prostu nie mogła...

Dramione - Rozejm [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz