6. Luna ma spotkanie z potencjalnymi rodzicami.

2K 184 90
                                    

Och Harry... Do czego ty dopuściłeś

Miłego dnia x









Harry trzymał test ciążowy. Od kilku dni miewał bóle brzucha, nudności i jego sutki mrowiły. Bardzo dobrze kojarzył te objawy.

A teraz, teraz to wszystko się potwierdziło, kiedy w dłoniach trzymał jeden z trzech pozytywnych testów.

Był w ciąży z Zaynem.

To spadło na niego jak grom z jasnego nieba, całkowicie się tego nie spodziewał. Brał tabletki, obaj tak naprawdę zaczynali z byciem razem i dziecko nie było teraz wskazane. Do tego sprawa z Luną, życie robiło sobie nie śmieszny żart z niego. Wypuścił ciężki oddech z pomiędzy swoich warg. Przymykając powieki. Kompletnie nie widział co ze sobą zrobić.

Miał stresujący czas, Zayn wyjeżdżał na delegacje w swojej pracy, a do tego nie byli połączeni. Dobrze pamiętał, jak taka sytuacja była ciężka. Ciąża bez znaku jest cholernie ciężka do utrzymania. Trzy pozytywne testy i objawy były już podstawą do przekazania informacji Zaynowi. Oczywiście musiał zapisać się dodatkowo do lekarza i pogodzić to z pracą.

To też było skomplikowane, był wicedyrektorem i nie chciał zostawiać Julie samej z placówką, a szukanie nowego pracownika na takie stanowisko nie jest łatwe. Może uda mu się to pogodzić jakoś z pracą. Wszystko da się jakoś ułożyć. A raczej miał taką wewnętrzną nadzieję.

- Znowu zostanę mamą - wyszeptał do siebie i wybuchł płaszczem, przepełnionym mieszaniną emocji.

🐾🐾🐾🐾🐾

Był w piątym tygodniu ciąży. Czyli musiał zajść jeszcze przed rują Zayna. Właśnie wyszedł od lekarza. Miał w dłoni zdjęcia maleństwa. Może było ono tak naprawdę fasolką na ciemnym tle, ale Harry już je kochał.

Luna byłaby cudowną starszą siostrą, omega to wiedziała.

Wsiadł do samochodu i ruszył do kancelarii. Mieli dziś kolejne spotkanie. Nie wiedział kompletnie, co dzisiejsza rozmowa przyniesie, ale liczył na coś dobrego. Starał się trzymać swoje hormony na wodzy, co nie było proste. Musiał trzeźwo myśleć, przede wszystkim dla Luny. Zaparkował na wolnym miejscu, po czym wszedł do kancelarii.

- Dzień dobry panie Styles - uśmiechnęła się sekretarka - Jest pan przed czasem, mecenas Tomlinson jest chwilowo zajęty, ale na pewno przyjmie pana o czasie.

- Dzień dobry, dziękuję za informację - usiadł na miejscu obok wejścia gabinetu Louisa i zamyślił się kompletnie.

W pewnym sensie, czuł jakby mógł latać. Wcześniej się denerwował, ale teraz przewyższało szczęście. Otrząsnęło go trzaśnięcie drzwi jak się okazało, od gabinetu Louisa.

- Do widzenia panie Horan - rzuciła kobieta.

Blondyn przeszedł obok nich, nie odzywając się nawet słowem. Harry zmieszał się, widząc z jaką oschłą osobą jest Louis. Widocznie gusta się zmieniają z wiekiem, pomyślał ze smutkiem. Teraz rozumiał, czemu alfa miał tak przechlapane. Drzwi ponownie się otworzyły, jednak tym razem wyszedł zza nich Louis.

- Harry, choć do środka - zaprosił omegę - Dwie herbaty poprosimy Helene - rzucił jeszcze, po czym zamknął drzwi za nimi.

- Znaczy, nie mogę tak mocnej Louis - powiedział delikatnie, pamiętając jaką tutaj serwują - Napiłbym się wody, jeśli to nie problem - rozpiął swój płaszcz.

- W porządku, oddam herbatę Joshowi. Przyniosę ci wody - wyszedł na chwilę z gabinetu, po czym wrócił z porządną szklanką wody, którą postawił przed młodszym.

Nobody Said It Would Be Easy//larry//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz