26. Mój kapelutek.

1.8K 169 25
                                    

Kolejny dla was,

Coś ostatnio mało komentarzy :/

Miłego dnia!

Wakacje przyszły, a nim się obejrzeli mieli sierpień. Ich wycieczka miała się odbyć na dniach. Wyrobili paszport dla Clifforda, którego nie mogli zostawić w domu na taki okres czasu. Wizyta kontrolna Luny przeszła pomyślnie, dziewczynka opowiadała o tym jak dobrze spędza czas z rodzicami oraz ciocią i dziadkami. Przedstawiła też psiaka i powiedziała, jak bardzo go kocha.

To dało im wielki spokój na czas wakacji oraz prawdziwy odpoczynek. Czekali na to z utęsknieniem.

Najgorszym jednak, było pakowanie wszystkich gratów na cały wyjazd. Ogólnie wybrali samochód Harry'ego do podróży, ponieważ ten miał więcej potrzebnego im miejsca.

- No już Clifford, ty ogromny dzikusie - Harry odsunął ze śmiechem od siebie ciekawy nos psiaka.

- Chodź Cliff, Luna jest spakowana i ma dla ciebie czas - Louis pojawił się w drzwiach i poklepał dłońmi w swoje uda, czym przywołał psiaka, który zaczepił go lekko i od razu pobiegł dalej - Mam wrażenie czasami, że on aż za dobrze rozumie niektóre rzeczy.

- Psy to mimo wszystko mądre zwierzęta kochanie - uśmiechnął się, zapinając kolejną torbę - Cieszę się, że Irlandia się nawet nam uda.

- Mamy wszystko wykupione, bilet na auto i na nas jest w moim telefonie - potwierdził - Będziemy tam całe trzy dni, trochę czasu na zwiedzanie mamy.

- Jestem podekscytowany - wstał ze swoich kolan - Podbijemy wszystkie zamki - zielone oczy błyszczały ekscytacją - Ach. Julie kazała mi ci podziękować, że też pomogłeś jej w pewien sposób odzyskać wnuka.

- Dobrze wiedzieć, że Zayn wziął się w garść. - skinął - Może ciąża Nialla trochę trząchnęła jego życiem. To bardzo prawdopodobne.

- Oby - zachichotał, czując jak Louis przyciągnął go so siebie. Pocałowali się leniwie, dość krótko - No dalej Loueh. Musimy już wyjeżdżać.

- Wiem, wiem. Dobrze, że mamy ten kojec samochodowy dla Clifforda, bo ile można trzymać go na kolanach, a dalej jest szczeniaczkiem - zauważył Louis - Pójdę po rzeczy Luny i zaniosę je do auta.

- Hej Lou - zawołał, zatrzymując przy tym szatyna przy drzwiach wejściowych do sypialni - Kocham cię.

- Kocham ciebie też - alfa posłał całusa młodszemu i zniknął z pomieszczenia.

Kolejne pół godziny było pełne chaosu i chodzenia w te i z powrotem. Upewnili się czy dom, okna są szczelnie pozamykane, a drzwi nie są przypadkowo otwarte.

Na razie nie chcieli inwestować w lepsze zabezpieczenia, wiedząc że szykują się do kupienia czegoś, albo zbudowania własnego domu.

Louis wsiadł do samochodu i spojrzał do tylu, Luna siedziała w foteliku, Clifford w swoim kojcu niedaleko niej.

- Gotowi na wakacje? - rzucił zadowolony alfa.

- Tak! A gdzie najpierw jedziemy tato? - beta zwróciła swoją uwagę na szatyna, uśmiechając się szeroko.

- Najpierw Walia. Mamy tak blisko, a nigdy nie pojechaliśmy w tamte rejony - zauważył Louis - Zobaczymy co mają nam do pokazania.

- To się nazywa spontaniczność córeczko. Mamy po prostu pobyć w Walii z dwa, cztery dni. Więcej nie - Harry dodał - Kiedyś z tatą pojechaliśmy do Leeds, na festiwal. Zrobiliśmy to właśnie pod wpływem impulsu. Miałem może wtedy z szesnaście lat?

Nobody Said It Would Be Easy//larry//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz