17. Święta.

2.2K 199 66
                                    

Kolejny dla was, prawie 3 tyś słów!

Pozostawcie coś po sobie x

Miłego dnia x




Trzy dni przed wigilią Harry musiał wyjechać. Pakował kilka rzeczy do torby, nie wiedząc ile mu wszystko zajmie. Julie znalazła dobroczyńcę, który sporo im oferował, ale musiał pojechać do Walii na spotkanie.

Dokładniej do jakiegoś małego miasteczka tam, ale nie pamiętał nazwy. Miał wszystko zapisane w GPS-ie.

Alfa bardzo chciał jechać z nim, jednak on i Josh mieli oglądać jedno z biur, które idealnie nadawały się na kancelarię dla nich. Ktoś zrezygnował i dostali naprawdę atrakcyjną ofertę. Nie mogli przegapić takiej okazji, a chcieli ruszyć po nowym roku z własnym biznesem.

- Wrócę dziś wieczorem, może w nocy. Ostateczność to jutro - obiecał Harry, zapinając swoją torbę - Będziemy w kontakcie.

- Daj znać jak będziesz na miejscu, inaczej będę się martwił - poprosił - To daleka podróż, a ty jedziesz sam autem. Jak coś będę organizował jakąś pomoc.

- Nie pierwszy i nie ostatni raz. Jestem dużą omegą, kochanie - rozejrzał się po sypialni - Chyba mam już wszystko. Napiszę kiedy będę na miejscu. Nie musisz się o to martwić.

- Będę się martwił, tak czy inaczej - nie widział innej opcji - Bądź ostrożny. Wiem, że jesteś świetnym kierowcą, ale skupienie zawsze jest ważne.

- Oi. Będę jeszcze bardziej uważał - z torbą na ramieniu podszedł do Tomlinsona - Jeszcze jedno buzi poproszę.

- Wiesz że zawsze ode mnie dostaniesz - przybliżył się do bruneta i połączył ich wargi - Kocham cię.

- Kocham cię - odpowiedział zadowolony.

Zeszli na korytarz, gdzie omega spokojnie ubrała na siebie ciepłe rzeczy. Puchata czapka zakrywała jego uszy, a szalik opatulił szyję.

Tomlinson cieszył się na ten widok, omega dbała o siebie, dzięki czemu Louis mógł być bardziej spokojny. Pocałowali się ostatni raz, a alfa nie spuścił wzroku, póki samochód nie zniknął z zasięgu jego wzroku.

🐾🐾🐾🐾🐾

Harry nienawidził długich podróży, tak było kiedy musiał prowadzić cały czas. W odwrotnej sytuacji kochał wręcz podróżować. Jako pasażer mógł siedzieć godzinami w pojeździe.

Miał cały czas włączone radio i nawet raz zatrzymał się po coś ciepłego do picia. Pocieszała go tylko coraz mniejsza odległość od punktu docelowego.

W małym miasteczku pojawił się popołudniu. 

Zaparkował przed sporym domem, który należał do ich dobroczyńcy i wysiadł z pojazdu. Samochód zablokował kluczykiem, a krótką wiadomość do Louisa wysłał w czasie podchodzenia do drzwi. Rozejrzał się i przycisnął dzwonek, który był obok drzwi. Nie wiedział kogo się spodziewać czy to będzie ktoś starszy czy biznesmen czy może kompletnie ktoś inny. Był gotowy na wszystko.

No może prawie wszystko...

- Zayn? Co to ma znaczyć - serce Stylesa mocniej zabiło na widok alfy. Wzrokiem odnalazł nazwę ulicy i numer domu. Nie pomylił się - Cholera. Zaplanowałeś to z Julie, prawda?

- Harry... Porozmawiajmy, tylko tyle - ciemnooki spojrzał na omegę - Przejechałeś tyle kilometrów, wejdź do środka, wyjdziesz kiedy tylko będziesz chciał.

Nobody Said It Would Be Easy//larry//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz